Osoby głuchonieme, niewidome, upośledzone psychicznie, chodzące o kulach, jeżdżące na wózkach inwalidzkich i takie, których niepełnosprawność jest niewidoczna - oni wszyscy spotkali się wczoraj w opolskim Okrąglaku, żeby bawić się wspólnie z ludźmi zdrowymi.
Adam Pieszczuk, chory na wrodzoną łamliwość kości, w imieniu niepełnosprawnych odebrał symboliczny klucz do bram miasta. Wanda Gerlich, która przyjechała z Głuchołaz razem ze swoimi przyjaciółmi z klubu kolarskiego (sekcja dla niepełnosprawnych działa tam piąty rok), uczestniczyła w spotkaniu z prezydentem Opola. Pewnym "zgrzytem" było tylko to, że na spotkanie z Ryszardem Zembaczyńskim kilkudziesięcioosobowa grupa niepełnosprawnych musiała wdrapać się na drugie piętro ratusza.
Około 30 kolarzy brało udział w rajdzie rowerowym przez miasto. Byli wśród nich Ryszard Malec i Władysław Tomaszek. - Jesteśmy najstarszym tandemem w Polsce - żartowali. - Mamy razem 117 lat. A trenujemy prawie codziennie.
Pan Władysław, niewidomy, siedzi zawsze z tyłu. - To jest kwestia zaufania - twierdzi. - Trzeba rozmawiać z przewodnikiem.
- To z widzącym ciężko się jedzie, bo widzący zawsze chce kierować - uważa pan Ryszard. - Mówię mu wtedy: zamknij oczy, nie patrz, tylko pedałuj i "wykładaj się" na zakrętach.
W "Okrąglaku" odbyła się paraspartakiada i występy artystyczne. W grupie maluchów z opolskiego Przedszkola Integracyjnego była m.in. niewidząca Patrycja. Dziewczynka twierdzi, że bardzo lubi tańczyć, ale najchętniej za ręce, bo tak jest łatwiej.
- To nie jest tak, że integracja wśród dzieci jest naturalna - mówi wychowawczyni 6 grupy "Niezapominajek", Renata Kaźmierczak. - Dzieci też trzeba nauczyć integracji, choćby przez zabawę z niepełnosprawnymi.
11-osobowa grupa z klas integracyjnych przyjechała ze szkoły w Grabinie (gm. Niemodlin). Kamil Gierczak i Mateusz Płaskorzewski grali w ping-ponga, cała grupa występowała też na scenie.
Zdrowe dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 21 w Opolu ćwiczyły tymczasem jazdę na wózkach inwalidzkich. Okazało się, że nie jest to łatwe. Z widowni uczestnikom jazdy na wózkach z przeszkodami i na czas, koszykarzom, szpadzistom, piłkarzom przyglądało się kilkaset osób. Wśród nich starsze panie z Domu Pomocy Społecznej przy ul. Szpitalnej w Opolu.
Wiele emocji wzbudził Bieg Ludzi Dobrej Woli. Dzieci i młodzież pokonały w nim m.in. prezydenta Opola Ryszarda Zembaczyńskiego i przewodniczącego Rady Miasta Ryszarda Ciecierskiego (obydwaj panowie ściągnęli marynarki, ale biegli w półbutach) oraz wiceprezydenta Janusza Kwiatkowskiego i wójta Turawy Waldemara Kampę (obydwaj panowie w dresach i obuwiu sportowym). Bieg wygrali: Grzegorz Sobiecki, uczeń Zespołu Szkół Specjalnych w Opolu, Patryk Paćkowski, gimnazjalista z opolskiej "dwójki" i Paweł Caban, gimnazjalista z Kluczborka.
Dzisiaj drugi dzień imprezy. Od 10 do 14 godz. w Okrąglaku występować będą zespoły artystyczne, potem odbędzie się biesiada integracyjna. O 11 w ratuszu rozpocznie się forum społeczno-medyczne dotyczące problemów niepełnosprawnych, a o 16 przez ul. Krakowską przemaszerują orkiestry dęte i mażoretki.
SONDA
Dlaczego bierzecie udział w Dniach Niepełnosprawnych?
Ania Półtorak z Opola:
- Brałam udział w rajdzie rowerowym, chociaż na co dzień pływam i uczestniczę w mistrzostwach. Dobrze, że się spotykamy ze zdrowymi ludźmi. Właśnie uczę się robić gobeliny. Chciałabym pokazać je w przyszłym roku na Dniach Niepełnosprawnych.
Grzegorz Lisoń z Opola:
-Jechałem na rowerze. Na co dzień chodzę na warsztaty terapii zajęciowej przy fundacji "Dom Rodzinny". Czuję się zintegrowany ze zdrowymi, ale ciągle za mało. W Okrąglaku jest dużo dzieci, ale brakuje dorosłych. W przyszłości trzeba ich zachęcić do uczestniczenia w tej imprezie.
Agnieszka Danik z Chróściny Opolskiej:
-Przyjechałam tu z koleżanką, która mieszka
w Kluczborku. Uczestniczyłyśmy w wyścigu wózków. Takie imprezy powinny się ciągle odbywać, żeby niepełnosprawni mieli co robić. Dla nas jest tak mało rozrywek. Przez większość czasu możemy tylko oglądać telewizję.
Adam Pyszczorski z Opola:
-Jestem z gimnazjum numer 7. Byliśmy w pobliżu Okrąglaka, zobaczyliśmy, że coś się dzieje, to wstąpiliśmy razem z kolegami, żeby popatrzeć. Myślę, że osoby niepełnosprawne źle się czują, bo nie mogą tak biegać jak my. Takie imprezy ich pocieszają, a my możemy ich poznać.
Beata Siedlecka z Opola:
-Jestem uczennicą Zespołu Szkół przy ul. Struga. Razem z koleżankami pracujemy tu jako wolontariuszki. Dajemy coś od siebie niepełnosprawnym, a oni nam dają. Co? Satysfakcję. Zauważyłam, że w tej imprezie uczestniczy dużo dzieci i młodzieży. Chciałabym, żeby było tu więcej starszych osób.