Żeby zobaczyć wulkan, nie trzeba lecieć do Włoch czy na Islandię. Wystarczy pojechać na... Górę św. Anny

Krzysztof Marcinkiewicz
Krzysztof Marcinkiewicz
Masyw Góry Chełmskiej cieszy się ogromnym zainteresowaniem turystów z całej Polski, nie tylko lokalnych mieszkańców.
Masyw Góry Chełmskiej cieszy się ogromnym zainteresowaniem turystów z całej Polski, nie tylko lokalnych mieszkańców. Urząd Gminy Leśnica
Góra św. Anny to nie tylko sanktuarium i szczyt, ale wielki masyw z Czarnocinem i dwoma leśnymi rezerwatami.

Park Krajobrazowy "Góra Św. Anny" został utworzony 26 maja 1988 roku i zajmuje obszar 5.150 ha. Leży na terenie pięciu gmin, chociaż najważniejszy fragment – z wierzchołkiem wygasłego wulkanu i znajdującej się na niej miejscowości Góra św. Anny – należy do gminy Leśnica. Jest to miejsce pielgrzymek z wielu stron Polski. W sezonie turystycznym sanktuarium przeżywa oblężenie, szczególnie pod koniec lipca, kiedy mają miejsce uroczystości odpustowe ku czci św. Anny.

To na wierzchołku znajduje się Rezerwat Geologiczny "Góra Świętej Anny", również przyciągający wielu turystów. Wszak nie co dzień można pospacerować po kraterze wygasłego wulkanu. Okazuje się, że nie trzeba w tym celu specjalnie lecieć do Włoch czy Islandii, za to wystarczy… przyjechać do Leśnicy.

Jednak na terenie gminy znajduje się nie tylko wierzchołek z sanktuarium. Cały masyw Góry Chełmskiej, bo tak brzmiała pierwotna nazwa Góry św. Anny, ciągnie się od wierzchołka w kierunku wschodnim, przez Porębę i Czarnocin. Znajdują się tam dwa rezerwaty leśne: „Boże Oko” i „Grafik”.

Jak zapewnia burmistrz Leśnicy Łukasz Jastrzembski, masyw to przepiękny teren do spacerowania.

- Szczególnie to było widoczne w pandemii, kiedy nie można było robić dalekich wyjazdów, ale mieszkańcy zastępowali je lokalnymi wycieczkami, przez oba rezerwaty i z powrotem w kierunku Góry św. Anny. Do tego nie trzeba wyjeżdżać z gminy – zapewnia włodarz i zachęca do aktywności.

Nie bez przyczyny Czarnocin nazywany jest w całej Polsce „śląską Szwajcarią”. Ścieżki w górzystym terenie, poprzecinane głębokimi wąwozami i jarami, a do tego występująca różnorodna roślinność – to wszystko pozwala z czystym sumieniem nadać jej takie miano.

Ciekawa i zarazem tragiczna jest historia nadania jednemu z rezerwatów nazwy „Grafik”. Otóż pochodzi ona od kamiennego pomnika upamiętniającego postać grafa Hipolita Renarda. W przeszłości masyw był ulubionym miejscem polowań grafa Andrzeja Renarda ze Strzelec Opolskich.

Tego feralnego dnia, w październiku 1855 r., zabrał on na polowanie swojego syna, 24-letniego Hipolita. Młody mężczyzna zginął od przypadkowego rykoszetu, po strzale jego 17-letniej żony Laury.

Dziś w miejscu wypadku znajduje się monumentalny kamienny krzyż. Umieszczono na nim tylko jedno łacińskie słowo: „Filio” (po polsku „Synowi”).

O atrakcyjności rezerwatów świadczyć może ilość imprez, jakie organizują tam organizacje zewnętrzne: rajdy rowerowe, biegi czy rajdy piesze. Przyjeżdżają na nie ludzie z całej Polski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska