Zegary w Opolu oszalały!

Redakcja
Katarzyna Mulik zepsutym zegarom już nie raz dała się nabrać. - Biegłam, bo myślałam, że mój bilet parkingowy stracił ważność - mówi.
Katarzyna Mulik zepsutym zegarom już nie raz dała się nabrać. - Biegłam, bo myślałam, że mój bilet parkingowy stracił ważność - mówi. Sławomir Mielnik
Każdy od miesięcy pokazuje inną godzinę.

Chodzi o zegary ustawione na słupach m.in. obok wypożyczalni rowerów na Placu Wolności oraz naprzeciwko Rzemieślnika. Opolanie denerwują się, że każdy żyje swoim życiem i pokazuje inną godzinę, wprowadzając tym samym w błąd przechodniów.

- Nieraz zdarzyło mi się, że miałam do załatwienia coś w tym rejonie, przechodząc mimochodem spojrzałam na zegar i ciśnienie mi momentalnie rosło, bo myślałam, że się zagapiłam i mój bilet parkingowy już dawno stracił ważność - mówi Katarzyna Mulik z Opola. - Przy Placu Wolności na jednym słupie tarcze zamocowane są z dwóch stron i każda pokazuje coś innego. To absurd! - mówi.

Opolanie twierdzą, że lepiej by było, gdyby zegary w ogóle zniknęły, niż mają mylić przechodniów. - Zdaje się, że ktoś je tu ustawił i o nich zapomniał - kwituje pan Mariusz, który też nieraz dał się nabrać i przyspieszał kroku, żeby sprawdzić, czy za szybą nie czeka już na niego mandat. Szkoda, że nikt nie zadba o to, żeby działały jak należy - dodaje.

Okazuje się, że sprawa z zegarami jest bardziej skomplikowana niż mogłoby się wydawać, bo ich rozregulowanie nie wynika bynajmniej z zaniedbania. - Zegary mają swoje lata i już jakiś czas temu odmówiły posłuszeństwa, dlatego po wakacjach chcemy je usunąć - przyznaje z nieukrywanym żalem Jerzy Białek, właściciel agencji reklamowej Profil, która kilka lat temu ustawiła je w mieście. - Ich czas już się skończył, a koszty naprawy skomplikowanych mechanizmów byłyby bardzo duże. Nie możemy sobie niestety pozwolić w tej chwili na taki wydatek - wzdycha.

Zegary były regulowane drogą radiową. Właściciel oszacował, że naprawienie jednego mechanizmu kosztowałoby około 3 tys. złotych. - W mieście mamy 3 takie zegary, więc musielibyśmy wyłożyć blisko 10 tys. złotych - wylicza. - Szkoda mi ich. Wiem, że niejedna para umawiała się pod nimi na randkę, ale nie mamy innego wyjścia jak tylko je usunąć. Zwłaszcza, że do nas też docierały sygnały, że niepotrzebnie wprowadzają ludzi w błąd - przyznaje Białek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska