- Dlaczego nie chce pan ujawnić raportu o sytuacji w straży miejskiej?
- Mniej więcej od godziny sprawa jest nieaktualna, bowiem przekazałem ów raport prokuraturze, która prowadzi sprawę byłego strażnika miejskiego Janusza K., oskarżonego o dokonanie serii napadów w mieście.
- W jednym z wywiadów powiedział pan, że raport to "wielkie NIC". Przekazał pan zatem prokuraturze nic nie znaczący dokument?
- W raporcie są opisane relacje panujące w straży, przy czym oczywiście raport koncentruje się na osobie strażnika K. Jeśli określiłem go mianem "wiekiego nic" to dlatego, że nie zawiera ani sensacyjnych informacji, ani takich ustaleń.
- To co w takim razie zawiera?
- To opis sytuacji, nastrojów i wzajemnych relacji między pracownikami straży, przy czym, jak mówiłem, w centrum zainteresowania autorów raportu była osoba konkretnego strażnika.
- Tym bardziej nie rozumiem: ujawnić raport, rozbroić granat. Inaczej spotka się pan z zarzutami, że utajnia go pan, gdyż obawia się zarzutów o zły nadzór znad strażą.
- Będę bronił zasad. Osobą publiczną był komendant straży. Strażnik K. nie. Gdybym udostępnił raport, zgodziłbym się na praktykę naruszania prywatności. Niech prokuratura teraz oceni, czy miałem rację.
- To nie pierwszy raport o sytuacji w straży. Poprzedni napisała była jej wiceszefowa. Też przemknął niezauważony.
- Przeczytałem go ostatnio jeszcze raz. Nie zawierał sensacji, prócz sugestii, by ludzi ze straży przebadał psychiatra. Tak się zresztą stało. Wyniki badań nie były niepokojące.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?