Targi nto - nowe

Zerwali z KPN-em, urządzili kolonie

Bogdan Bocheński [email protected]
Ruch bezrobotnych ma charakter samopomocowy.
Ruch bezrobotnych ma charakter samopomocowy.
Ludzie przychodzą do nich falami. W jeden dzień w tymczasowej siedzibie OROB-u jest pusto, w następny drzwi się nie zamykają.

Działamy kątem w biurze NSZZ "Solidarność" Rolników Indywidualnych przy ulicy Damrota 4/36. Dyżurujemy w poniedziałki, środy i piątki od 14.30 do 17.30 z możliwością przedłużenia dyżuru do ostatniej osoby, która zwróci się do nas po pomoc - informuje Janusz Zugaj, członek zarządu OROB. Prócz niego dyżury pełnią także inni członkowie władz stowarzyszenia: Jerzy Laskowski, Adam Budyłowski, Krystyna Tuliszewska, Dominika Orlow, Zbigniew Oleksyn. Poza tym w pokoju rolniczej "Solidarności" pojawiają się każdego przedpołudnia od poniedziałku do piątku w godzinach 10.00 - 12.00.
W połowie października OROB wprowadził dyżury psychologa. Czeka we wtorki i w czwartki w godzinach 15.00 - 17.00. Telefon zaufania do specjalisty - 454-32-80.
- W ubiegłym tygodniu w ciągu tylko półtorej godziny odwiedziło nas 15 mieszkańców "Szansy" - mówi Jerzy Laskowski. - Roboty nikomu nie załatwiamy, bo sami jej nie mamy. Na razie nasze pomaganie innym bezrobotnym ogranicza się do doradzania im, jak na przykład mają rozmawiać z urzędnikami, którzy - w większości - źle się odnoszą do ludzi pozbawionych pracy, bezdomnych, ciężko doświadczonych przez los.
OROB powstał w Opolu rok temu z inicjatywy katowickiego Obywatelskiego Ruchu Obrony Bezrobotnych.
- Usamodzielniliśmy się wiosną tego roku po tym, jak się okazało, że na strukturę katowicką ma wpływ Adam Słomka, jeden z czołowych działaczy Konfederacji Polski Niepodległej na Górnym Śląsku - opowiada Janusz Zugaj. - Działania Słomki i jego ludzi szły w kierunku działalności politycznej OROB-u, a my z polityką nie chcemy mieć nic do czynienia.
CZY COŚ MI WIADOMO O OPOLSKIM RUCHU OBRONY BEZROBOTNYCH?

Magdalena Kupis, bezrobotna od pół roku:
- O OROB-ie nic nie słyszałam, ale to dlatego, że jego działalność jest słabo nagłośniona. Jeśli oni tłumaczą na dyżurach, jak ludzie mają postępować w różnych urzędach, to chwała im za to. Zwykły człowiek w starciu z nieprzychylnym mu urzędnikiem nie ma szans. Dobrze, że są tacy, co te nasze szanse próbują zwiększać.

Iwona Zyśk, bezrobotna od trzech lat:
- Na temat tego stowarzyszenia coś mi się obiło o uszy, jednak dziś nie umiałabym powiedzieć, o co im chodzi. Myślę tak: pomocy skierowanej na polepszenie doli bezrobotnego nigdy za wiele. Takich organizacji powinno być jak najwięcej, bo liczba bezrobotnych, zamiast maleć, będzie w Polsce niestety rosnąć.

Antoni Duda, kierownik Powiatowego Urzędu Pracy w Opolu:
- Niemiło wspominam początki działalności OROB-u, kiedy to zatrudnienie w PUP znalazł jeden z jego ówczesnych organizatorów w mieście. Potem sytuacja się unormowała. OROB jest bezrobotnym potrzebny, daje im bowiem wsparcie, siłę i wiarę. Uważam, że każda organizacja niosąca pomoc jest potrzebna.

Tomasz Skowyra, bezrobotny długie lata:
- Często obserwuję bezrobotnych w opolskim PUP-ie. I co widzę? Wielu kompletnie się nie rozeznaje w jego ofertach, nie potrafi rozmawiać z paniami urzędniczkami, jakby mogło, toby uciekło z urzędu na koniec świata. Dla takich zahukanych ludzi taki twór jak OROB to zrządzenie losu.

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska