Do wypadku doszło we wtorek około godziny 18.00. Wtedy w kotłowni firmy Kosmed wybuchł pożar. Gdy kłęby dymu zaczęły się wydostawać na zewnątrz, ktoś wezwał pogotowie. Była 18.10. Niemal natychmiast na miejsce wypadku udali się pracownicy pogotowia ratunkowego, strażacy i policjanci. Wkrótce odkryli, że w płomieniach zginął 58-letni Bolesław G.
- Osoba, która zginęła, nie była naszym pracownikiem - powiedział nto Zbigniew L., właściciel firmy Kosmed, produkującej leki homeopatyczne i kosmetyki.
Taką samą informację przedsiębiorca przekazał Państwowej Inspekcji Pracy.
- Ponieważ z naszej obecnej wiedzy wynika, że ofiara pożaru nie była pracownikiem Kosmedu, badamy okoliczności tego tragicznego zdarzenia pod kątem nieszczęśliwego wypadku, a nie wypadku przy pracy - tłumaczy Łukasz Śmierciak, rzecznik Okręgowego Inspektoratu Pracy w Opolu.
- Zdarzenie, do którego doszło w naszej firmie, to nieszczęśliwy wypadek. Pożar mógł wybuchnąć np. od niedopałka - usłyszeliśmy od szefa Kosmedu.
Usiłowaliśmy ustalić, co postronna osoba robiła po południu w firmowej kotłowni, lecz przedsiębiorca, usłyszawszy to pytanie, obrócił się na pięcie i odszedł. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że Bolesław G. pracował w Kosmedzie, lecz nie był tam oficjalnie zatrudniony.
- To był człowiek, który nie miał stałej pracy, ale od dość dawna doglądał tej kotłowni i tak sobie dorabiał - dowiedzieliśmy się od mieszkańców Głubczyc. - Bolek był znany m.in. z tego, że nie stronił od alkoholu i być może to go zgubiło.
Czy w trakcie wtorkowego pożaru Bolesław G. był pod wpływem alkoholu, wyjaśni sekcja zwłok.
- Jej wyników jeszcze nie ma. Nie wiemy także, co ten człowiek robił na terenie firmy ani jak się tam znalazł - przyznaje nadkomisarz Jolanta Chrzanowska, rzecznik prasowy głubczyckiej policji. - We wtorek policjanci zbadali tylko bezpośrednie okoliczności zdarzeń, w wyniku których zginął człowiek. Na bardziej szczegółowe ustalenia przyjdzie czas niebawem. Będziemy w tej sprawie wykonywać polecenia prokuratury - zapewnia policjantka.
Także PIP obiecuje dogłębnie wyjaśnić sprawę.
- Na miejscu wypadku działa inspektor pracy, który postara się ustalić wszystkie okoliczności - mówi rzecznik PIP Łukasz Śmierciak. Odmawia jednak spekulacji, jakie konsekwencje grożą głubczyckiemu przedsiębiorcy, gdyby się okazało, że zatrudniał Bolesława G. na czarno. - Najpierw trzeba ustalić, czy tak rzeczywiście było - ucina rzecznik PIP.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?