Zielona dziupla

Agnieszka Górak, architekt krajobrazu
Odkryłam niedawno intrygującą dziuplę - balkon. Obrośnięta, a wręcz wyścielona zieloniutkim winobluszczem, ubarwiona jakimś kwieciem i tyle.

Aż tyle. Ona jedna była znakiem życia na kamiennej ścianie budynku - intrygowała. Wyobrażam sobie różnie wymoszczone roślinami pnącymi "dziuple", które dzięki rozłażącym się wąsom pnączy w końcu łączą się ze sobą tkając prześwietny kilim na nieciekawych elewacjach bloków.

Realizację zacząć należy od wyboru pnącza. Koniecznie wieloletniego. I to nie jednego, a kilku. Najpierw wprowadzimy pnącze stanowiące tło. Musi silnie rosnąć, tak by wyścielić wnętrze loggii i popełznąć, zgodnie z wizją kilimu, dalej. Będzie to samoczepny winobluszcz trójklapowy "Veitchii", albo pięciolistkowy. No i oczywiście należy brać pod uwagę zwyczajny bluszcz, a to z tego względu, że jest zimozielony. Winobluszcze mają tę zaletę, i tym przewyższają bluszcz, że rosną w bardzo szybkim tempie, a jesienią stają się czerwone niczym wino. To lubię! Można, rzecz jasna, posadzić oba gatunki - poprzeplatają się w zgodzie i zapewnią całoroczną dekorację.

Dobre też jest najzwyklejsze "dzikie wino" - ale potrzebuje kratek, sznurków lub balustrad do oplątania. I jeszcze jedno wielkie pnącze, które będzie dynamiczną grzywą wypełzać z balkonu - rdest Auberta, kwitnący jesienią, gdy nikt by się tego raczej nie spodziewał. A kolor kwiatów, to kość słoniowa - w jesiennej nostalgii - idealna. Bazę już mamy - pora na dodatki. I tu wkraczamy z wiciokrzewami, powojnikami, może z milinem i irgą Dammera, która (mimo, że nie jest pnączem, a krzewem) chętnie okrywa mury opierając się o nie swoimi dość giętkimi gałązkami. Tym sposobem wprowadzimy do naszej żywej mozaiki kolory kwiatów pnączy i różnorodne tonacje zieleni ich liści. I czerwień owoców. Można jeszcze dodać winorośl, poeksperymentować z akebią, aktinidią, winnikiem czy chmielem - jest w każdym razie w czym wybierać. Owe mniejsze pnącza wymagają podpór - zapewnijmy im dostęp do drewnianych kratek, które musimy zamontować w naszej "dziupli". Po przyjemności i trudzie dokonywania wyboru roślin pora na decyzje dotyczące pojemników. Najlepiej, jeśli będą to drewniane skrzynie lub wymurowane (przy ścianie loggii, to nie jest trudne - sama to robiłam) koryta. Zapewnią one pnączom możliwie największą porcję życiodajnej ziemi i zabezpieczą ich korzenie przed przemarznięciem zimową porą. Ceramika tu nam się nie nada - może zimy nie przetrzymać, a i rozmiar nie ten.

Ale na wielkich tarasach takie kamienne koryto do pojenia krów - czemu nie? Hm... Jaki by to nie był pojemnik, dobrze jest go wyścielić styropianem (grubości 1 cm), potem folią (jedną płachtą, bez "łatania"), na dno nasypać kamyków (drenaż) i wypełnić dobrą ziemią. Pnącza są o tyle niekłopotliwymi roślinami, że w porównaniu z olbrzymią masą liści, którą wytwarzają, mają stosunkowo niewielki system korzeniowy - dlatego poradzą sobie w pojemnikach. Latem wypadałoby je ponawozić, i mimo, że czerpią duże ilości wilgoci z powietrza - popodlewać (zimą w bezmroźne dni także). Z roku na rok nasze pnącza będą sięgać coraz dalej i wyżej (nazywa się je w końcu zielenią wertykalną), aż pewnego dnia stworzą olbrzymią scenografię, o której niektórzy marzą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska