Zielone ludziki z koparkami wycięły cały las

Mirosław Dragon
Mirosław Dragon
Wiesław Walczak ze spółki rolnej Promex przy pniu pozostałym po jednym z wyciętych dębów w Rożnowie.
Wiesław Walczak ze spółki rolnej Promex przy pniu pozostałym po jednym z wyciętych dębów w Rożnowie. Mirosław Dragon
Do sądu wpłynął pierwszy wniosek o ukaranie za masową wycinkę drzew pod Wołczynem. Obwiniony o to został właściciel gruntów - 69-letni schorowany rolnik. Śledztwo nadal rodzi wiele pytań, zwłaszcza o sprawcę.

Minął już ponad rok od czasu, kiedy pierwsze drzewa masowo zaczęły być wycinane pod Wołczynem, a dopiero teraz do sądu wpłynął pierwszy wniosek o ukaranie. Obwinionym jest Stanisław J., rolnik spod Kępna, właściciel pól w Rożnowie i Komorznie (wioski w gminie Wołczyn), na których wycinano bez pozwolenia dęby, brzozy, olchy, jesiony i inne gatunki drzew.

Wniosek dotyczy ukarania z artykułów 158 i 160 Kodeksu wykroczeń, czyli bezprawnego pozyskiwania drewna z lasu przez właściciela oraz zamiany lasu na uprawę rolną bez wymaganego zezwolenia. Grozi za to kara grzywny, przepadek pozyskanego drewna oraz obowiązek przywrócenia do stanu poprzedniego (czyli nasadzenia drzew). Śledczy ustalili, że na polu należącym do Stanisława J. wycięto cały niewielki las o powierzchni 0,438 hektara. Pierwszy wniosek do sądu dotyczy wycinki w Rożnowie, nadal trwa dochodzenie w sprawie usuwania drzew w Komorznie.

Równolegle postępowanie administracyjne prowadzi gmina Wołczyn. Urzędnicy wyliczyli już kwotę kary za wycinkę 45 drzew w Komorznie - 959 tysięcy złotych.

- Decyzję o nałożeniu kary wydamy jeszcze w kwietniu - zapowiada Jan Leszek Wiącek, burmistrz Wołczyna. - Kara za drzewa w Rożnowie będzie jeszcze wyższa, jest to odrębne postępowanie administracyjne.

4 mln zł z "funduszy osobistych"

Pytanie brzmi:czy te grzywny rzeczywiście ktokolwiek zapłaci? Stanisław J. przysłał już do Urzędu Miejskiego w Wołczynie oświadczenie, że nie wycinał żadnych drzew na tym terenie, a twierdzenie, że to on dokonał nielegalnej wycinki, jest oszczerstwem. Rolnik spod Kępna ma 69 lat, w gminie Wołczyn nikt go jeszcze nie widział. Nie stawił się ostatnio na wezwanie policji na przesłuchanie. Zamiast niego przyjechał adwokat, który okazał zaświadczenie lekarskie, że jego klient jest niezdolny do samodzielnej egzystencji.

Śledczy powinni sprawdzić, czy to on jest faktycznym sprawcą, zleceniodawcą masowej wycinki, czy może pełni tylko rolę "słupa", na którego kupiono grunty z setkami drzew, które potem chciano wyciąć. Pola w Rożnowie i Komorznie (w sumie ponad 89 hektarów) Stanisław J. kupił w grudniu 2013 roku w przetargu ograniczonym od Agencji Nieruchomości Rolnych za 3,972 mln zł.
69-letni schorowany rolnik kupił ziemię za prawie 4 miliony zł - jak sam oświadczył - "za fundusze osobiste". Wpłacił 2,03 mln zł, a resztę spłacał będzie w ratach do 2027 roku. Na kupionych gruntach założono hipotekę do sumy 2,913 mln zł. Poręczenie złożyli córka i zięć Stanisława J., właściciele fabryki mebli pod Kępnem. Akt notarialny zakupu gruntów pod Wołczynem spisano 30 grudnia 2013 roku, a już 3 stycznia 2014 do urzędu miejskiego w Wołczynie wpłynął wniosek Stanisława J. o wydanie zezwolenia na usunięcie 131 drzew w Rożnowie, w tym 8 starych dębów o prawie czterometrowym obwodzie pni.

22 stycznia wiceburmistrz Wołczyna Bogusław Adaszyński zezwolił na usunięcie wszystkich drzew z wniosku. Gmina odstąpiła od pobrania opłat, nie nakazała nasadzeń zastępczych, mimo iż w pierwszym wniosku Stanisław J. nie zaznaczył nawet, co zrobi z pozyskanym drewnem. W kolejnych wnioskach deklarował, że zostaną przeznaczone na opał. Gmina jeszcze raz, we wrześniu 2014 roku, pozwoliła wyciąć 11 dębów w Rożnowie (wniosek był na 86 drzew).
Urzędnicy z Wołczyna na dobrą sprawę powinni teraz sprawdzić, czy drewno z 142 drzew, które pozwolono ściąć, zagospodarowano zgodnie z przeznaczeniem.

- Za drzewa, które wycina się w celu związanym z prowadzeniem działalności gospodarczej, gmina powinna pobierać opłaty - zwraca uwagę ekolog Adam Ulbrych.

Nam ścinać drzew nie kazano

Adam Ulbrych jest największym poszkodowanym w całej sprawie. Po tym, jak alarmował o masowej wycince, spalono mu dom, grożono śmiercią i zmuszono pogróżkami do wyprowadzki z Komorzna. Wrócił dopiero teraz, na razie mieszka w barakowozie ustawionym na podwórku. Wielokrotnie interweniował w gminie, na policji i w prokuraturze o masowej wycince. W ubiegłym roku w ramach unijnego programu "Drogi dla Natury" jako przedstawiciel Fundacji Ekorozwoju z Wrocławia inwentaryzował drzewa w 90 gminach w Polsce, w tym w gminie Wołczyn. Policja ustaliła już, z czyjego telefonu wysyłano do niego SMS-y z pogróżkami.

- Podejrzany jest mieszkańcem Rożnowa. Przedstawiono mu zarzut popełnienia przestępstwa gróźb karalnych wobec właściciela podpalonego budynku - informuje Anita Dąbrowa-Derda, prokurator rejonowy w Kluczborku.

Prokuratura potwierdza, że u tego samego mężczyzny na terenie jego posesji w Rożnowie znaleźli 175 metrów sześciennych drewna. Policja bada teraz, czy jest to drewno z nielegalnie wyciętych drzew. Mieszkańcy Rożnowa, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą, że to właśnie u tego mężczyzny składowane było drewno wycinane na polach Stanisława J. Albo raczej część drewna, ponieważ jak twierdzą świadkowie, duża ilość drewna była wywożona ciężarówkami i ciągnikami w kierunku Kępna.

Policja była zresztą wzywana na miejsce, kiedy wycinka jeszcze trwała. Na miejscu funkcjonariusze zastali dwie koparki gąsienicowe z operatorami oraz nadzorującego pracę mężczyznę, który na co dzień jest... pracownikiem fabryki mebli, należącej do zięcia Stanisława J. Na miejscu policjanci zauważyli dwa korzenie po ściętych drzewach. Operatorzy koparki potwierdzili, że odkopują korzenie, dodali, że o wycince drzew nic nie wiedzą.
Trwa policyjne śledztwo w sprawie podpalenia domu Adama Ulbrycha.

- Policjanci zabezpieczyli na miejscu ślady i dowody, które zostały przekazane biegłemu - informuje kom. Hubert Adamek z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu. - Opinia biegłego oraz inne trwające działania funkcjonariuszy zadecydują o dalszych krokach w tej sprawie.

Zielone ludziki już nie wycinają

Cały czas nie wiadomo, kto wycinał drzewa. Wychodzi na to, że zrobiły to zielone ludziki. Obwiniony jest właściciel pól, on też dostanie karę grzywny od gminy, ale zapewne odwoła się od decyzji i zaskarży ją w sądzie, skoro przecież oświadczył już , że nie robił żadnych wycinek na tym terenie. Zresztą nikt go nawet tutaj nie widział.

Zasadę, że za drzewa odpowiadają właściciele gruntów, na których rosną, sprawcy ośmieszyli na początku tego roku, kiedy ścięli 21 drzew i ostentacyjnie zostawili powalone pnie w Komorznie na terenach należących do gminy Wołczyn, Agencji Nieruchomości Rolnych w Opolu i do ekologa Adama Ulbrycha.

- Sprawa wycinki 21 drzew na tzw. grobli w Komorznie została 27 marca formalnie umorzona. Jednak należy pamiętać, że nie jest to równoznaczne z całkowitym jej zamknięciem - informuje kom. Hubert Adamek z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu. - Gdy pojawią się jakiekolwiek nowe informacje pozwalające na identyfikację sprawcy, sprawa zostanie podjęta.

Na razie jest tylko jeden pozytywny efekt nagłośnienia rzezi drzew. Zielone ludziki przestały je wycinać.

- Ostatnie nielegalne wycinki ujawniliśmy 19 stycznia w Rożnowie na działkach należących do gminy Wołczyn oraz Skarbu Państwa - Agencji Nieruchomości Rolnych, dzierżawionych przez spółkę Promex - informuje Marcin Dłubak, naczelnik wydziału ochrony środowiska w Urzędzie Miejskim w Wołczynie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska