O sytuacji w Wojewódzkim Inspektoracie Inspekcji Handlowej w Opolu poinformował 18 października poseł Witold Zembaczyński. Polityk Nowoczesnej przeprowadził wcześniej kontrolę poselską w tym urzędzie, w związku z sygnałami o nieprawidłowościach od pracowników WIIH-u.
- W trakcie kontroli okazało się, że wojewoda opolski Sławomir Kłosowski podczas rozpatrywania skargi złożonej przez pracowników WIIH na dyrektora tej jednostki, Pawła Nakoniecznego z PiS-u, całkowicie pominął zgłoszoną sprawę mobbingu – uważa Zembaczyński.
Następnie opolski poseł przedstawił dokument Państwowej Inspekcji Pracy, z którego wynika, że w tej sprawie możemy mieć do czynienia z molestowaniem będącym przejawem dyskryminacji lub oraz mobbingu.
- Dodatkowo okazało się, że dyrektor WIIH wraz z wojewodą wprowadzili zmiany organizacyjne w inspektoracie, polegające na łączeniu wydziałów. Dotknęły one pracowników, którzy zgłosili sprawę. Kontrolerzy opisują to w pismach i biją na alarm, że władza chce w ten sposób zamknąć im usta – wyjaśnia Zembaczyński.
Jedną ze zmian kadrowych było także zatrudnienie na stanowisku zastępcy dyrektora Marka Kawy, miejskiego radnego Opola z ramienia PiS.
Wtedy też w poczuciu bezsilności pracownicy PIIH zwrócili się z prośbą do poseł Violetty Porowskiej, szefowej PiS na Opolszczyźnie, o interwencję w ich sprawie. Nie doczekali się jednak żadnej odpowiedzi.
Dyrektor WIIH: Zembaczyński nie wie, o czym mówi
Z taką argumentacją nie zgadza się dyrektor WIIH w Opolu, który podkreśla, że konferencja posła Zembaczyńskiego pełna jest manipulacji i niedomówień.
- Kontrola PIP jest w trakcie, nie mam żadnej informacji, aby się już skończyła, dlatego uważam za nadużycie jakiekolwiek twierdzenia, że coś złego miało się dziać w jednostce. Do tej pory nie składałem żadnych zeznań, nikt nie informował mnie, że są jakieś podejrzenia dotyczące rzekomego molestowania. Skąd więc ta teza pana Zembaczyńskiego? Uważam, że to działanie typowo polityczne, aby uderzyć w jednostkę rządową – argumentuje Paweł Nakonieczny.
Dyrektor nie zgadza się także ze stwierdzeniem, że zmiany organizacyjne były podyktowane rzekomą zemstą na pracownikach, którzy zgłosili sprawę wojewodzie.
- Ja nie wiem, kto z nazwiska zgłosił sprawę, dlatego mówienie, że próbowałem się na tych osobach zemścić, to kłamstwo – zapewnia.
Jednocześnie dodaje, że zachowanie posła Zembaczyńskiego odbiera jako próbę zbicia kapitału politycznego i chęć wywołania kontrowersji w przestrzeni medialnej.