Największa grafika waży pół tony i mierzy cztery metry długości. Do budynku Muzeum Ziemi Prudnickiej transportował ją z zakładu specjalny samochód do przewozu szyb, wyposażony w dźwig. Do zawieszenia grafiki na ścianie użyto wózka widłowego.
- Kilku mieszkańców, widząc jak wolno transportujemy obraz ulicami, przyszło za nami aż do muzeum. Chcieli się upewnić, że nie jest wywożony z miasta - opowiada Zbigniew Cwynar, przez ponad 30 lat szef plastyków prudnickiego Froteksu, a obecnie pracownik Muzeum Ziemi Prudnickiej, organizujący nową wystawę. - To dobrze, że te pamiątki nie trafią na śmietnik historii.
Muzeum zakupiło od syndyka likwidowanej firmy cztery stare grafiki, przedstawiające zakłady bawełniane Frankla w XIX i na początku XX wieku.
- Jesteśmy bardzo wdzięczni syndykowi za odsprzedanie nam tych zabytków po bardzo przystępnej cenie - mówi Urszula Rzepiela, dyrektor muzeum. - Wiem, że ich kupnem zainteresowany był także kolekcjoner spoza Prudnika. Syndyk zdecydował jednak, że powinny pozostać w miejscu, z którym były związane.
Wielkie grafiki mają niezwykłą historię. Najstarsza pochodzi z 1893 roku, trzy pozostałe są nieco starsze. Namalowała je tuszem znana wtedy niemiecka firma Wessel Krell, prowadzona przez Jakuba i Ferdinanda Wessel Krell. Przedstawiają lotniczy widok fabryki w Prudniku, ale na jednej są też oddziały zakładu w Podlesiu i Svetlej Horze. Z imponującą wiernością i dokładnością namalowano na nich budynki, obiekty fabryczne, wille fabrykantów a nawet sceny rodzajowe.
- W czasach, gdy fotografia nie była jeszcze tak popularna, grafiki spełniały formę promocji zakładu. Prezentowały jego wielkość - opowiada dyrektor Urszula Rzepiela. - Zabierano je na wystawy przemysłowe, gdzie zdobiły stoisko zakładów bawełnianych. Kopie jednej z nich na specjalne okazje dostawali zasłużeni pracownicy firmy.
Grafiki wisiały na terenie Froteksu aż do zakończenia działalności. Są doskonale znane tysiącom emerytowanych i byłych pracowników zakładu. Na ich pierwszej prezentacji w muzeum, w ostatni poniedziałek, kilkudziesięciu mieszkańców nie potrafiło ukryć wzruszenia. Ludzie wspominali swoją pracę w Froteksu, opowiadali anegdoty, narzekali, że tak okazały zakład bawełniany, budowany przez 170 lat, upadł zaledwie w ciągu dziesięciolecia.
- Piszcie wspomnienia ze swoich lat pracy i przekazujcie je nam - apelowała do zebranych dyr Rzepiela. - Zawiążcie stowarzyszenie byłych pracowników Froteksu.
Muzeum przygotowuje w październiku wystawę większej ilości eksponatów o tkackich tradycjach miasta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?