Na dwa dni uczestnicy zjazdu zajęli całe wzgórze przy prudnickim "klasztorku" franciszkanów, gdzie motocykle poświęcił ks. Janusz Ogórek, jeden z pierwszych inicjatorów spotkań.
- Motocykl to dla mnie odskocznia, sposób na życie, metoda, żeby zapomnieć i wyłączyć telefon - przyznaje ks. Ogórek, który też przyjechał w czarnej skórze na motorze Yamaha White Star 1600.
- Największe zainteresowanie budzą tzw. wydumki - tłumaczy Edward Duszkiewicz, organizator zjazdu. - To motocykle robione samodzielnie ze ściąganych z USA części. Taka praca trwa nawet dwa lata i wymaga wielkiego serca. Na zjazd przyjeżdżają na lawetach, a właściciele przesiadają się na nie dopiero kilka kilometrów przed miastem, żeby się pokazać.
- Dwa lata robiłem go z kolegą, który zginął tragicznie. Została mi po nim pamiątka - pokazuje swoją maszynę Marian Bednarski z Nysy i wymienia: silnik z garbusa, rama z harleya, skorupa, czyli zabudowa robiona w Szwecji, wymalowana przez przyjaciela - specjalistę od aerografii i tatuażu.
Miłością do motocykli zarażają się także kobiety. Renata Orłowska z Głuchołaz przyjechała na motorze męża i zdobyła III miejsce w konkursie miss zjazdu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?