Złote piaski

Fot. Michał Lewandowski
Tak wygląda budowa stawu rybnego w Skrzypcu.
Tak wygląda budowa stawu rybnego w Skrzypcu. Fot. Michał Lewandowski
W Skrzypcu jeden przedsiębiorca kopie stawy rybne, inny rekultywuje żwirownię i szuka nowych złóż. Przy okazji, bez kosztownych koncesji, wydobywają ogromne ilości piasku.

Krystyna Klosak, mieszkanka Skrzypca w gminie Lubrza: - Potężne wywrotki z piaskiem jeżdżą przez wieś non stop, po cztery, pięć na raz. Przez jakiś czas nawet nocą spać nam nie dawały. Budynki się trzęsą, szyby drżą, droga we wsi jest całą zniszczona. To trwa już miesiąc. Wcześniej przejeżdżało tędy tylko kilka ciężarówek dziennie.
Kilkaset metrów za domem pani Krystyny w ziemi zieje około piętnastometrowej głębokości dziura. Całe wyrobisko ma powierzchnię kilku hektarów. Stoi na nim koparka i barakowóz, z którego wygląda mężczyzna w średnim wieku.

- Ja tam nic nie wiem - rozkłada ręce w odpowiedzi na pytanie, czy to, co widzimy, to kopalnia piasku. - Niedawno przerwali tu pracę i zostałem sam jako stróż.
W położonej kawałek dalej innej żwirowni praca wre. Pracownika, który wyszedł nam na przywitanie, pytamy o możliwość kupna piasku.
- Nie ma sprawy - uśmiecha się. - Jaki chcecie? Drobny, żwirek, czy nie frakcjonowany?
Kiedy rozmowa schodzi na szefa, nabiera jednak wody w usta: - Właściciel nazywa się Paweł G. i nie upoważnił mnie do podawania jego numeru telefonu. Nic więcej wam nie powiem.

W Lubrzy trwa akurat sesja Rady Gminy. Skarbnik informuje radnych, że opolski biznesmen Paweł G. przeznaczył pięć tysięcy złotych na zakup komputerów dla dzieci ze Skrzypca.
- Dalsze pięć tysięcy daje na remont drogi we wsi - dodaje Władysław Panek, inspektor ds. zagospodarowania przestrzennego, którego spytaliśmy, na jakiej podstawie działają żwirowiska w Skrzypcu.
- Paweł G. wykonuje prace rekultywacyjne, na które otrzymał decyzję zezwalającą z prudnickiego starostwa - wyjaśnia urzędnik. - Zgodnie z dokumentacją, ma możliwość zagospodarowania części nadmiaru kruszywa, po uzgodnieniu z gminą. Zwrócił się do zarządu gminy z pismem o wyrażenie zgody na wywiezienie jego nadmiaru.
Nieco inaczej przedstawia się sprawa tzw. nowej żwirowni (tej, w której został tylko stróż). Jej właścicielem okazuje się przedsiębiorca z Olkusza, Józef C.
- Jako rolnik otrzymał on od wójta gminy Lubrza decyzję o warunkach zabudowy na budowę stawów rybnych - relacjonuje Władysław Panek.
- Ale to wyrobisko ma głębokość około 15 metrów - dziwię się. - Nikt nie kopie tak głębokich stawów. Poza tym wykop jest suchy, więc skąd weźmie wodę do jego napełnienia?
- Zgadzam się z panem, ale Józef C. stwierdził, że ze względu na piaszczyste podłoże usunie nadmiar kruszywa i nawiezie tam gliny, która podniesie dno stawu. A wodę będzie pompował z pobliskiego potoku trzebinieckiego. Ja wiem, że to brzmi absurdalnie i że są luki w przepisach, które ludzie wykorzystują. Czy robi to również Józef C., przekonamy się.
Wójt Lubrzy Anna Jagusiak:
- Paweł G. powiedział, że będzie wywoził nadmiar piasku jeszcze przez tydzień i koniec. Potem dalej będzie rekultywował wyrobisko. Józef C. już przerwał kopanie i teraz ma przystąpić do nawożenia gliny i uszczelniania stawu.
Urzędnicy z Lubrzy twierdzą, iż nie wiedzą, co przedsiębiorcy robią z wydobytym piaskiem.
- Paweł G. wozi go na budowę obwodnicy Prudnika, a Józef C. dodatkowo gdzieś na Śląsk, tam go sortuje i sprzedaje - opowiadają mieszkańcy Skrzypca.

ZAMKI NA PIASKU
5 kwietnia w artykule "Zamki na piasku" opisywaliśmy podobną sprawę. Przypomnijmy: Przedsiębiorca z Prudnika, Roman J., buduje w Mokrej staw na raki, obok którego postawił ogromną sortownię kruszywa. Urzędnicy prudnickiego starostwa nie dopatrzyli sie w tym nielegalnych działań, a Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego samowoli budowlanej. Skargę do wojewody złożyła Spółdzielnia Pracy Surowców Mineralnych w Opolu, która w Łączniku prowadzi legalne wydobycie kruszywa.
Wojewoda uznał za uzasadniony zarzut wobec Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Prudniku, który odmówił wszczęcia postępowania administracyjnego w sprawie samowoli budowlanej. odnoszącej się do budowy sortowni kruszywa. Zarzucił też prudnickiemu starostwu niepodjęcie czynności jako organu I instancji administracji architektoniczno-budowlanej. Starosta prudnicki nie dokonał bowiem analizy zgłoszenia przez Romana J. zamiaru przystąpienia do budowy stawu do hodowli raków, co w konsekwencji doprowadziło do uznania jego działalności za legalną, a tym samym uniemożliwiło wszczęcie postępowania karnego za wydobywanie kopaliny bez wymaganej prawem koncesji czy też uznania prowadzonych robót za samowolę budowlaną.
W wyniku rozpatrywania skargi spółdzielców wojewoda opolski zamierza wystąpić do starosty prudnickiego o przeprowadzenie czynności wyjaśniających i podjęcie stosownych kroków wobec wyżej potwierdzonych zarzutów.
Opolski Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego polecił natomiast Powiatowemu Inspektorowi Nadzoru Budowlanego w Prudniku podjęcie pilnych działań wynikających z przepisów ustawy Prawo Budowlane. Jakie ten ostatni podjął kroki, nie mogliśmy się dowiedzieć, bowiem odmówił on "NTO" oraz Radiu Opole informacji w tej sprawie, stwierdzając, że nie jesteśmy dla niego stroną, nie ma ochoty z nami rozmawiać i nie obchodzi go prawo prasowe. Krystyna Kobylańska z prudnickiego starostwa zapewnia, że nadzór górniczy wkrótce ustali, czy Roman J. kopie w Łączniku staw na raki, czy wydobywa piasek.

- Józef C. nie ma żadnych zezwoleń na robienie w Skrzypcu czegokolwiek - zapewnia Krystyna Kobylańska, zastępca Wydziału Ochrony Środowiska Rolnictwa, Leśnictwa i Gospodarki Wodnej prudnickiego starostwa. - 25 kwietnia tego roku zwrócił się do nas z wnioskiem o zezwolenie na budowę tam stawu rybnego, ale ponieważ nie uzupełnił go o wymagane załączniki, pozostawiliśmy sprawę bez rozpoznania. Sama decyzja o warunkach zabudowy wydana przez gminę nie upoważnia do jakichkolwiek budów i wykopów.
8 maja do starostwa nadeszło zapytanie z Okręgowego Urzędu Górniczego w Gliwicach, czy przy drodze dojazdowej do wyrobiska w Skrzypcu prowadzone jest wydobycie kruszywa. Urzędnicy domyślają się, że prawdopodobnie o kopalni Józefa C. doniósł Paweł G.
- Odpisaliśmy, że mamy wniosek od pana G. na poszukiwanie i rozpoznanie złoża kruszywa naturalnego, a od pana C. na wydobycie (złożył go obok tego na budowę stawu) - informuje Krystyna Kobylańska. - Później odwiedziła nas jeszcze policja, która w tej sprawie prowadzi jakieś dochodzenie.
- Policjanci zatrzymali ciężarówki z wywożonym ze Skrzypca piaskiem i w związku z tym wszczęliśmy postępowanie przygotowawcze mające ustalić, czy złoża są eksploatowane zgodnie z prawem - uściśla podinspektor Jerzy Wojtalik, zastępca sekcji kryminalnej prudnickiej KPP.
12 czerwca kontrolę w Skrzypcu przeprowadzili też urzędnicy starostwa.

- Szczęki nam opadły, a oczy zrobiły się kwadratowe - wspomina Krystyna Kobylańska. - Wydobycie szło pełną parą, a ciężarówki woziły piasek na budowaną obwodnicę Prudnika. Baliśmy się, że nas nim przysypią. Józefa C. nie było, ale zastaliśmy Pawła G. Kiedy spytałam go o nielegalne wydobycie, to odparł tylko: "A co pani myśli, że ja głupi jestem i za darmo będę piasek woził?".
Pani naczelnik wyjaśnia, że G. dostał od starostwa koncesję na wydobycie do 20 tysięcy metrów sześciennych piasku przy rozpoznaniu nowego złoża. Kopie jednak na zupełnie innych działkach.
- Miał szukać w nowym miejscu, a eksploatuje piasek ze starego wyrobiska - twierdzi Kobylańska. - Z dokumentacji wynika, że zostało go tam aż 239 tysięcy metrów sześciennych. 20 czerwca starosta wydał Pawłowi G. decyzję o wstrzymaniu działalności polegającej na wydobyciu kruszywa ze złoża Skrzypiec. Nie mamy jednak administracyjnych możliwości, żeby ją wyegzekwować.

21 czerwca prudnickie starostwo wysłało zawiadomienie o wszczęciu postępowania w sprawie nielegalnego wydobycia również Józefowi C. Ten 28 czerwca przysłał wyjaśnienie, że tworzy w Skrzypcu gospodarstwo rybackie. Ponieważ powołał się na załączniki, których nie dostarczył, starostwo 5 lipca poprosiło o ich uzupełnienie.
- Nie odpowiedział, więc teraz możemy mu wydać decyzję o wstrzymaniu działaności wydobywczej - mówi Krystyna Kobylańska. - Starosta musi jeszcze powołać geologa-górnika, który oszacuje, ile kruszcu nielegalnie wydobyto. Będziemy mieć wówczas prawo do nałożenia opłaty eksploatacyjnej (46 groszy za tonę) pomnożonej nawet przez osiemdziesiąt.
Joachim Mazur, wicestarosta prudnicki, powątpiewa jednak, czy sprawa będzie tak prosta:
- Przecież nikt nie wie, jaki był stan wyjściowy, jak wyglądało ukształtowanie terenu przed rozpoczęciem wydobycia, więc dokładne oszacowanie będzie bardzo trudne.

- Prawo jest dziurawe i przedsiębiorcy omijają je tak sprytnie, że czasem nie możemy za tym nadążyć - przyznaje Krystyna Kobylańska. - Nie mamy na przykład żadnych podstaw do nałożenia panu C. kar za zniszczczenie środowiska. Dopiero jeżeli wystąpi o koncesję na wydobycie, to w jej warunkach będzie zapis o konieczności rekultywacji terenu.
Teoretycznie istnieje więc możliwość, że przedsiębiorca nigdy nie uporządkuje wykopu, bo budowa stawu może ciągnąć się latami.
- Myślę, że do tego nie dojdzie - zastanawia sie Krystyna Kobylańska. - Sprzedaż piasku to dobry interes i przedsiębiorcy będą się starać o koncesję. Przecież po zakończeniu budowy obwodnicy Prudnika planowane są następne: w Lubrzy i w Białej, więc popyt na kruszywo będzie duży.
Z Pawłem G. oraz Józefem C. nie udało nam się skontaktować ani osobiście, ani telefonicznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska