Jak syrena zawyje, nie ma zmiłuj się. Trzeba lecieć do pożaru - mówią opolscy strażacy ochotnicy.
Ściągają z drzew koty, usuwają gniazda szerszeni, rozcinają samochody i ratują ludzi po wypadkach, a przede wszystkim gaszą pożary i pompują wodę. To na co dzień robią druhowie z ponad pół tysiąca opolskich jednostek ochotniczych.
Niezawodni okazali się wiosną ubiegłego roku, kiedy wiele wsi i miast dotknęła powódź albo były zagrożone wielką wodą.
- Bez nich cały nasz dobytek by przepadł - dziękowali ochotnikom mieszkańcy Starych Siołkowic i okolic Popielowa.
Niedaleko tych wsi strażacy z OSP przy wsparciu zawodowców i wojska nieprzerwanie przez kilka dni układali worki z piaskiem, które utworzyły na cieknącym wale odrzańskim nieprzemakalną powłokę. Podobna sytuacja miała miejsce na opolskim Metalchemie i wielu innych miejscach w regionie.
- Bez ochotników nie istnielibyśmy my, zawodowcy. To z nich w większości rekrutują się nasi członkowie - komentuje nominację OSP do Złotej Spinki Karol Stępień, komendant wojewódzki Państwowej Straży Pożarnej w Opolu.
Andrzej Borowski, prezes opolskich ochotników, dodaje: - Takie wyróżnienie pobudza do dalszej pracy bez względu na czas, siły i okoliczności.
Wiele ochotniczych jednostek straży to przykłady idealnej współpracy, pracowitości i oddania. W prawie każdej remizie druhowie sami naprawiają sprzęt, lokalna społeczność korzysta też z organizowanych przez strażaków imprez i akcji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?