Zmarł najlepszy w historii tenisista stołowy pochodzący z naszego regionu

Marcin Sagan
Marcin Sagan
Norbert Mnich
Norbert Mnich Mirosław Szozda
Norbert Mnich osiągnął w swojej karierze wiele sukcesów. Zmarł w piątek wieczorem w wieku 50 lat.

Do tragedii doszło w piątek wieczorem po meczu 2 ligi: Blyss Kujakowice - ATS Ligota. Broniący barw drużyny z leżących koło Kluczborka Kujakowic 50-letni Mnich zasłabł i mimo akcji reanimacyjnej zmarł.

Pochodził z leżącej koło Krapkowic miejscowości Żywocice. Tam zaczynał swoją przygodę ze sportem. Był niezwykle uzdolnionym młodym zawodnikiem i jeszcze jako junior przechodzi do jednego z najlepszych polskich klubów - AZS Gliwice. Grał w nim przez dziewięć lat pięciokrotnie zdobywając tytuł drużynowego mistrza Polski i cztery razy był z kolegami z gliwickiego klubu wicemistrzem. Potem występował z wielkim powodzeniem w lidze niemieckiej.

W 1987 roku w Zawierciu został mistrzem kraju w deblu w parze z Mirosławem Pierończykiem. W finale pokonali Stefana Dryszela i Piotra Molendę, a w półfinale dwie wielkie gwiazdy polskiego sportu: Andrzeja Grubbę i Leszka Kucharskiego, którzy dwa tygodnie wcześniej wywalczyli brąz mistrzostw świata w grze podwójnej.

Lata 80. to był wspaniały okres dla polskiego tenisa stołowego, a Mnich miał udział w sukcesach. W 1985 roku polska ekipa w składzie: Grubba, Kucharski, Dryszel, Andrzej Jakubowicz i Mnich zdobyła brązowy medal mistrzostw świata w szwedzkim Goeteborgu w rywalizacji drużynowej. Rok później Mnich razem z kolegami z reprezentacji zdobył też drużynowo brąz mistrzostw Europy. W 1987 roku biało-czerwoni z nim w składzie zajęli w drużynie 5. miejsce na mistrzostwach świata.

Mnich w jeszcze jeden szczególny sposób zapisał się w kronikach polskiego sportu. Na międzynarodowych mistrzostwach Belgii w 1986 roku. Przy stanie 19:20 w decydującym secie przyznał się do podwójnego odbicia, które przeoczyli przeciwnik oraz sędzia. Tym samym podarował punkt rywalowi i odpadł z turnieju. Za dżentelmeńską postawę odebrał potem w Paryżu wyróżnienie Międzynarodowego Komitetu Fair Play działającego przy UNESCO. Uważał to za swoje największe osiągnięcie sportowe, a jak sam potem przyznawał, nie umiał oszukiwać.

Od kilku lat odbudowywał tenis stołowy w swoich rodzinnych Żywocicach. Był wzorem dla swoich młodszych kolegów i podopiecznych, którzy mieli jednak wielkie problemy z nim przy stole. Mimo upływu lat nie dawał się bowiem pokonywać młodszym i był cały czas jednym z najlepszych zawodników w regionie. Dlatego też z dużym powodzeniem grał nadal na poziomie 2 ligi w zespole z Kujakowic. Aktywnie działał też w Opolskim Związku Tenisa Stołowego, w którym był wiceprezesem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska