Zmarnowany talent burmistrza Edwarda F. Wybaczano mu różne rzeczy, za które innych polityków piętnowano

Mirosław Dragon
Mirosław Dragon
Edward F., zapędzony w róg politycznego ringu, jeszcze nie rzuca ręcznika.
Edward F., zapędzony w róg politycznego ringu, jeszcze nie rzuca ręcznika.
Wieloletni burmistrz Olesna sądzony jest za nieprawidłowości przy przetargach. Tropiła je urzędniczka zatrudniona z naruszeniem prawa, donos do prokuratury złożył polityczny rywal, a sądzić eksburmistrza będą jego znajomi.

Kłopoty Edwarda F. rozpoczęły się w chwili, kiedy ambicje do rządzenia zgłosił Sylwester Lewicki. Pochodzący z Katowic Lewicki to jeden z najbogatszych oleśnian. Prowadził (teraz jego firmę przejęła żona) rozmaite biznesy: m.in. handlował lekami na Ukrainie. W Oleśnie nie ma żadnej firmy.

Jeśli chodzi o politykę, wcześniej Lewicki pomagał tylko organizacyjnie PiS-owi, był pełnomocnikiem wyborczym tej partii. W 2006 roku postanowił jednak zostać burmistrzem Olesna.

W wyborach nie musiał nawet rywalizować z Edwardem F., bo wieloletniego burmistrza już w prawyborach wycięła jego macierzysta Mniejszość Niemiecka.

W kampanii wyborczej Sylwester Lewicki głośno krytykował F., nazywając styl jego rządów bizantyjskim i korupcjogennym. Nowy burmistrz obiecał, że jego rządy będą przejrzyste, a na początek rozliczy swojego poprzednika.

Audytor bez uprawnień

Żeby prześwietlić rządy Edwarda F., Lewicki zatrudnił w 2006 roku w roli audytora Barbarę Kierat. Urzędniczka z Opola szukała wtedy pracy, w wyborach nie dostała się do opolskiej rady miejskiej (startowała z list PiS-u). Lewicki dał jej jedną z najwyższych pensji w urzędzie (ok. 5800 zł, dokładnie nie wiadomo, bo nowy burmistrz mimo zapowiedzi przejrzystych rządów nie podał kwoty).

Później okazało się, że Barbara Kierat nie miała w ogóle uprawnień audytora, szkoliła się dopiero za pieniądze z budżetu gminy Olesno. Na dodatek Regionalna Izba Obrachunkowa podczas kontroli ustaliła, że została zatrudniona przez burmistrza z naruszeniem prawa.

Barbara Kierat prześwietliła przetargi z dwóch ostatnich lat rządów Edwarda F. (2005-2006). W kwietniu 2007 roku Sylwester Lewicki bez rozgłosu złożył w prokuraturze doniesienie na Edwarda F.

Śledczy twierdzą, że burmistrz F. nie zamieszczał ogłoszeń o przetargach, zlecał remonty bez przetargów albo organizował fikcyjne konkursy ofert już po podpisaniu umowy z uprzywilejowaną firmą, odrzucał korzystniejsze oferty lub podpisywał umowy z innymi firmami niż te, które wygrały przetargi

Burmistrz nie zarabiał

Śledczy po przeprowadzeniu śledztwa postawili Edwardowi F. 9 zarzutów. Nie oskarżają go jednak o korupcję. Prokuratura twierdzi, że na nieuczciwych przetargach burmistrz nie zarabiał.

- Korzyści majątkowe osiągały firmy, które wygrywały przetargi - wyjaśnia Lidia Sieradzka, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Opolu. - Jedna z firm powtarza się w kilku przetargach.

Chodzi o osiem gminnych inwestycji: przebudowę dachu biblioteki miejskiej, remonty: ławek w amfiteatrze, mieszkania w Zespole Szkół Dwujęzycznych, pokoi w urzędzie miejskim, pomieszczeń archiwum w urzędzie miejskim, łatanie gminnych dróg, instalowanie lamp ulicznych oraz organizację Dni Olesna.

Śledczy twierdzą, że burmistrz F. nie zamieszczał ogłoszeń o przetargach, zlecał remonty bez przetargów albo organizował fikcyjne konkursy ofert już po podpisaniu umowy z uprzywilejowaną firmą, odrzucał korzystniejsze oferty lub podpisywał umowy z innymi firmami niż te, które wygrały przetargi.

Edward F. próbował zrewanżować się swojemu politycznemu rywalowi. Złożył w prokuraturze donos, że Lewicki wyłudził z gminnego budżetu pieniądze na bezprawne zatrudnienie Barbary Kierat. Jako dowód F. dołączył jedynie... artykuł z nto: "Nie miał prawa dać tego etatu", w którym opisaliśmy tę sprawę.

- Proszę napisać, że rewanżuję się pięknym za nadobne - powiedział Edward F. Prokuratura umorzyła tę sprawę.

Nikt nie chciał sądzić burmistrza

Akt oskarżenia przeciwko Edwardowi F. wpłynął do Sądu Rejonowego w Oleśnie w czerwcu 2009 roku. Pierwsza rozprawa odbyła się jednak dopiero w ostatni poniedziałek.

Skąd taka zwłoka? Żaden z oleskich sędziów nie chciał sądzić tej sprawy. Edward F. po porażce w wyborach pięć lat temu wrócił bowiem do wyuczonego zawodu adwokata. Na co dzień reprezentuje strony właśnie w oleskim sądzie, wszystkich tutaj zna.

W poniedziałek doszło zresztą do niecodziennej sytuacji. Edward F. wyszedł z sali rozpraw nr 3 w todze adwokata (reprezentował tam jedną ze stron), po czym zdjął togę i wszedł do sali obok i zajął miejsce na ławie oskarżonych.

Z tego powodu wszyscy sędziowie z Sądu Rejonowego w Oleśnie złożyli oświadczenie, że chcą się wyłączyć z rozpoznania tej sprawy dla dobra wymiaru sprawiedliwości.

- Sędziowie chcieli się wyłączyć, żeby nie było cienia wątpliwości co do ich bezstronności - tłumaczy Katarzyna Kałwak, prezes Sądu Rejonowego w Oleśnie.

Sąd Rejonowy w Oleśnie wystąpił o zwolnienie go z prowadzenia tej sprawy do Sądu Najwyższego, który jednak także odrzucił wniosek i uznał, że „fakt, iż jeden z oskarżonych jest adwokatem, nie oznacza braku warunków do obiektywnego rozpatrzenia sprawy w Sądzie Rejonowym w Oleśnie" (mowa jest o jednym z oskarżonych, ponieważ dwa zarzuty usłyszał też Józef B., urzędnik z oleskiego magistratu).

Sprawę byłego burmistrza rozpatrzy Wojciech Dorożyński. To sędzia, który w ostatnim czasie był na ustach całej Polski, kiedy wydał bezprecedensowy surowy wyrok 5 lat bezwzględnego więzienia dla Huberta J. - domowego tyrana i oprawcy, który bił i gwałcił swoją żonę.

Edward F. będzie walczył

Chociaż Edward F. już od pięciu lat nie jest aktywny w lokalnej polityce, to i tak ciągle się o nim mówi. Przed ubiegłorocznymi wyborami w Oleśnie plotkowano, że będzie startował na burmistrza, później mówiono, że na radnego.

Jego nazwiska nie było jednak na listach wyborczych. Niektórzy twierdzą, że naprawdę chciał startować, ale zrezygnował po tragedii rodzinnej. W zeszłym roku po ciężkiej chorobie zmarła jego żona.

Oleśnianie nie mogą uwierzyć, że Edward F. na zawsze zniknął z lokalnej sceny politycznej, bo przez wiele lat był tu jednym z głównych aktorów.

Żaden człowiek nie odcisnął takiego piętna na historii Olesna w ostatnim 20-leciu, jak zrobił to Edward F. Na politycznym świeczniku był przez 16 lat (jako burmistrz w latach 1990-1994, 1998-2006, jako przewodniczący rady miejskiej w latach 1994-1998), był posłem na Sejm RP (1992-93) i radnym Sejmiku Województwa Opolskiego (1994-1998).

O Edwardzie F. krążą legendy. Że był despotą - w urzędzie krzyczał i przeklinał. Że miał wyjątkowo mocną głowę do alkoholu i równie mocne zamiłowanie do pięknych kobiet. Podczas jego rządów na korytarzu urzędu wisiała gablota ze zdjęciami młodziutkich dziewczyn z Olesna. Burmistrz wydał nawet kalendarz, w którym poszczególne miesiące zdobiły zdjęcia pięknych oleśnianek.

Zbudowaną na koniec swojej ostatniej kadencji fontannę na Solnym Rynku oleśnianie złośliwie nazywali „ostatnim wytryskiem burmistrza".

Wprost jednak mało kto śmiał mu się postawić, bo Edward F. słynie również z niewyparzonego języka. Kiedy inny były burmistrz Olesna, Jan Dzierżon (rządził w kadencji 1994-1998), został wicewojewodą opolskim, F. palnął dziennikarce nto: „Kopnę go w dupę i wyrzucę z mojego urzędu!".

Kiedyś jakiś dowcipny internauta zapytał burmistrza na oficjalnej stronie internetowej Olesna: „Jak ci smakuje gorzoła??". Edward F. bynajmniej nie kazał usunąć wpisu, tylko odpowiedział: „Tak jak Tobie"!. Opozycyjnych radnych nazywał „cynikami, krytykantami i nierobami".

- Uważam, że Edward F. to zmarnowany talent - mówi jeden z tych obrażanych niegdyś radnych. - Kiedyś był naprawdę energiczny, do tego przebojowy i właśnie bezczelny. Gdyby wykorzystywał te cechy w dobrym kierunku, Olesno by na tym wygrało. Jemu wybaczano różne rzeczy, za które innych polityków napiętnowano.

Na łamy gazet Edward F. trafiał często, zazwyczaj w atmosferze skandalu. Wypierał się potem swoich słów, winę zwalał na dziennikarzy, których nazywał pismakami, hipokrytami".

Edward F. nie chce teraz rozmawiać o sobie:
- Nie wiem, o co panu chodzi. Co pana interesuje moja sprawa w sądzie? Do widzenia - uciął krótko pytanie o proces.

Bardziej skory do rozmowy był w 2009 roku, kiedy prokuratura wniosła akt oskarżenia. Zapowiedział wtedy, że w sądzie dowiedzie swoich racji.

- Będę walczył, a już nieraz udowodniłem, że umiem walczyć! - skomentował wtedy Edward F.

Ma o co walczyć. W przypadku skazującego wyroku nie będzie mógł pracować jako adwokat ani startować w wyborach. Grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska