Znaczenie ks. Popiełuszki będzie rosło. Potrzebujemy bohaterów

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Dr Marek Białokur
Dr Marek Białokur Sławomir Mielnik
Dr Marek Białokur, historyk, nauczyciel, pracownik Instytutu Historii UO.

Dlaczego 30 lat temu - 19 października 1984 roku - ks. Jerzy Popiełuszko musiał zginąć?
Wcale nie musiał i nie powinien. Nie stawiajmy tak sprawy. Został zamordowany za głoszenie prawdy, za domaganie się przestrzegania praw człowieka - jak wielu męczenników przed nim.

Nawet władzom komunistycznym jego śmierć przyniosła więcej strat niż zysków.
Bez wątpienia. Zarówno bezpośredni sprawcy, jak inspiratorzy, których do dziś z imion i nazwisk nie znamy, nie przewidzieli rezonansu, jaki to najbardziej tragiczne zabójstwo polityczne z okresu PRL spowoduje. Sprawcy wiedzieli, że nie mordują anonimowego człowieka, a niezwykle popularnego kapelana "Solidarności", ale ich kalkulacje nie uwzględniały tego, co miało się później stać. Władze komunistyczne strzeliły sobie w kolano. Ta zbrodnia bardzo mocno zaciążyła na obrazie SB.

Sprawcy spodziewali się, że będą bezkarni?
Sądzili, że mordercy nigdy nie zostaną wykryci. To było zaledwie rok po zakończeniu stanu wojennego, który władza uważała za zwycięstwo nad opozycją. Dopiero za rok Gorbaczow miał zacząć demontaż systemu. Więc sprawcy mieli poczucie bezkarności. Najlepszy dowód, że jak na fachowców z IV Departamentu MSW zostawili mnóstwo śladów zbrodni. Już po kilku dniach zostali aresztowani.
Dlaczego tak się stało?
Duże znaczenie miała postawa społeczeństwa. Miałem wtedy 10 lat. Po zamachu byłem z babcią na targowisku naprzeciw szpitala przy placu Kopernika. Na jednym ze straganów czytałem napis na płótnie: "Oddajcie nam księdza Jerzego". Po chwili jacyś panowie zaczęli ten transparent zrywać. To działo się w Opolu, które nie słynęło z ostrych wystąpień przeciw władzy. A i tu znaleźli się tacy, którzy się o pamięć o księdzu upomnieli. Ludzie nie zamierzali siedzieć cicho.

Na ile bł. ks. Jerzy Popiełuszko jest dziś postacią znaną młodemu pokoleniu?
Zrobiłem test na moim 10-letnim synku. Wie, kim był ks. Jerzy, choć w programie szkolnym jeszcze się z nim nie zetknął. Myślę, że trudno dziś znaleźć w Polsce młodego człowieka kończącego w wieku 18-19 lat szkolną edukację, który nie słyszałby i nie wiedział o nim. Wiedzą, że to ksiądz, który w trudnych czasach w Polsce zginął za wiarę. A to już dużo wobec natłoku informacji, jakie uczeń otrzymuje. Myślę, że znaczenie ks. Popiełuszki będzie rosło. Naród potrzebuje bohaterów i legend, a ludzie wierzący - męczenników. Żyje wiele osób, które pamiętają siermiężne lata 80. i cynizm ludzi pokroju generała Kiszczaka. Ks. Popiełuszko pozostaje reprezentantem Kościoła z czasów PRL-u wyrastającego z masowego katolicyzmu i chłopskich korzeni. Gdyby ks. Jerzy pochodził z arystokratycznego domu, pewnie rodzina by go namówiła na wyjazd na studia do Rzymu. Jemu, chłopakowi wyrosłemu w wielodzietnej rodzinie na podlaskiej wsi, nie przyszło to do głowy. Dla niego było oczywiste, że musi zostać.

Czego nas, żyjących w wolnej Polsce, uczy dziś ks. Jerzy?
Umiłowania prawdy, szacunku dla drugiego człowieka. Przypomina to, co tyle razy powtarzał, że zła nie można pokonać innym złem, tylko dobrem. Uczy szacunku dla dekalogu, którego sam w trakcie posługi bardzo przestrzegał. Pokazuje też, że dla każdego może nadejść jego czas. W latach 70. bł. ks. Jerzy był bardzo przeciętnym, nieśmiałym księdzem. W czasie "karnawału Solidarności", gdy Polacy uwierzyli, że mogą być wolni, wyrosły mu skrzydła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska