Tylko w ciągu ostatniego miesiąca strażnicy miejscy z Głuchołaz dwukrotnie zajmowali się dzikimi zwierzętami.
- Za pierwszym razem zauważyliśmy rannego sokoła wędrownego, gdy ciągnął po polu chore skrzydło. A ostatnio trafiliśmy na szosie na porzuconą przez matkę małą sarenkę - opowiada komendant straży miejskiej Tomasz Dziedziński. Sarenkę strażnicy chcieli przekazać do najbliższego leśnictwa. Tu jednak się okazało, że leśniczy nie może się nią zaopiekować.
- Dziś, żeby przyjąć ranne czy chore dzikie zwierzę, trzeba prowadzić specjalny ośrodek rehabilitacji zwierząt, który spełnia szczegółowe, narzucone przez Unię przepisy. My takiego nie prowadzimy - tłumaczy zastępca nadleśniczego z Prudnika Andrzej Kwarciak.
- Jesienią ubiegłego roku mieliśmy podobny problem - mówi Jacek Tarnowski, naczelnik wydziału ochrony środowiska w Starostwie Powiatowym w Nysie. - Ktoś powiadomił nas o rannych łabędziach na stawie w Kubicach. Sprawdziłem wtedy dokładnie, gdzie można skierować takie zwierzęta.
Specjalistyczne ośrodki znajdują się dopiero w Kątnej koło Wrocławia i w pobliżu Katowic. Za pobyt zwierząt w takim ośrodku musi jednak zapłacić gmina. Na szczęście nasze łabędzie nabrały szybko sił i wypuściliśmy je niebawem na wolność.
Na Opolszczyźnie pierwszy punkt rehabilitacyjny dla zwierząt przygotowuje w Grudzicach Polski Związek Łowiecki. Żeby legalnie funkcjonować, ośrodek musi dostać zgodę ministra środowiska, zatrudniać lekarza weterynarii, mieć odpowiednie wyposażenie i pomieszczenia.
Z naszego województwa niewiele gmin zdecydowało się dotychczas podpisać umowy z najbliższym Ośrodkiem Rehabilitacji Zwierząt w Kątnej, który ma pod Głubczycami swojego przedstawiciela.
Można też nieoficjalnie obchodzić problem, podrzucając chore zwierzęta lokalnym miłośnikom przyrody. Sokół i sarna z Głuchołaz trafiły ostatecznie do gospodarstwa agroturystycznego pod miastem.
Gospodarz bezpłatnie zaopiekował się nimi, choć formalnie nie ma do tego uprawnień.
- W stosunku do dzikiej przyrody nie powinniśmy kierować się sentymentami - uważa Andrzej Kwarciak. - Jeśli porzucone młode czy ranne zwierzę padnie ofiarą drapieżnika, to inny, zdrowy osobnik ma większe szanse na przeżycie.
- Młodych zwierząt nie wolno zabierać z lasu! To głupota ludzi - apeluje z kolei Wojciech Plewka z Polskiego Związku Łowieckiego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?