Niemieckie ogrodzenie - zbudowane na przełomie XIX i XX wieku na obecnej ulicy Plebiscytowej 3 - przetrwało szturm Rosjan w 1945 roku, dobrze służyło także polskiemu wojsku, które potem zajmowało koszary.
Wojsko pozbyło się jednak budynku dawnej komendy uzupełnień i dziś to własność prywatna. To właściciel zdecydował o rozbiórce charakterystycznego ogrodzenia, bo dzięki temu stworzy kilka miejsc parkingowych i jak mówi "otworzy się na miasto".
- Miałem do tego prawo, bo obiekt nie jest wpisany do rejestru, a to oznacza, że zabytkiem nie jest. Zresztą to stare ogrodzenia było w fatalnym stanie - mówi Mariusz Kołodziej.
Inwestor już od dłuższego czasu przepycha się prawnie z urzędem miasta i wojewódzkim konserwatorem zabytków. Ratusz próbował zablokować m.in. pomysł otynkowania budynku z czerwonej cegły, ale wojewoda opolski przychylił się na początku kwietnia do odwołania, które złożył inwestor. I także uznał, że budynek nie jest zabytkowy.
- Wcześniej konserwator zabytków próbował metodami, określanymi w poprzedniej epoce jako stalinowskie, blokować mi inwestycję i podsyłał nadzór budowlany, wprowadzając wielokrotnie instytucje różnego szczebla w błąd - przekonuje Kołodziej.
Inwestor - mając decyzję wojewody w ręce - uważa, że mógł nie tylko usunąć ogrodzenie, zamurować część okien, a w przyszłości także m.in. otynkować i pomalować budynek. W jego ocenie zawinił konserwator, który nie dopilnował wpisania obiektu do rejestru zabytków.
Inaczej widzi to Iwona Solisz, wojewódzki konserwator zabytków, która dopiero niedawno wystąpiła o wpisanie budynku do rejestru zabytków. Solisz uważa, że istniejący wykaz zabytków, który do czasu utworzenia gminnej ewidencji obejmuje ochroną ujęte w nim obiekty, może być podstawą do tego, aby konserwator sprawował pieczę nad niektórymi budynkami w Opolu, a organem nadrzędnym nad jej pracą jest minister kultury , a nie wojewoda.
- Mam poważne wątpliwości co słuszności decyzji służby wojewody - przyznaje Solisz.
Teoretycznie konserwator może w przyszłości nawet nakazać zatrzymanie remontu, którego sposób krytykują nie tylko osoby, zajmujące się zawodowo ochroną zabytków.
- Nie dość, że wykonawca zmienił wielkość otworów okiennych, część z nich zamurował a okna wstawił innego kształtu niż oryginalne, to gwoździem do trumny jest właśnie zniszczenie ogrodzenia - mówi pani Anna, która skontaktowała się redakcją. - Jakoś sąd okręgowy i rejonowy były w stanie przeprowadzić remonty budynków bez naruszania ich wyglądu, a także ogrodzenia. Dlaczego zatem konserwator zezwala na rujnowanie innego budynku w kompleksie koszarowym?
Kołodziej podkreśla tymczasem, że może dostosować się do wytycznych konserwatora, ale na razie nie widzi ku temu podstaw prawnych i dalej zamierza prowadzić inwestycję po swojemu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?