Znów nie wybrano wicestarosty namysłowskiego

Jarosław Staśkiewicz
Jarosław Staśkiewicz
Na miejscach dla radnych pojawiło się dzisiaj siedem osób, trzy mniej niż na miejscach przeznaczonych dla gości.
Na miejscach dla radnych pojawiło się dzisiaj siedem osób, trzy mniej niż na miejscach przeznaczonych dla gości. Jarosław Staśkiewicz
W czerwcu sesja trwała najwyżej trzy minuty, we wtorek przewodniczący przeciągnął obrady do... kwadransa. W obu przypadkach brakowało kworum, bo opozycja na zmianę z koalicją rządzącą bojkotują obrady.

Wtorkowe obrady zostały zwołane na wniosek grupy pięciu radnych z PO i Przyjaznego Samorządu. Oprócz nich na sali starostwa pojawiło się jeszcze tylko dwóch członków rady z SLD, natomiast na sesję nie przyszli radni rządzącej koalicji tworzonej przez PSL, Wspólnotę Obywatelską i PiS.

Przewodniczący Sławomir Gradzik z SLD nie miał wyjścia: odczytał listę obecności, wysłuchał komentarza radnego Krzysztofa Szyndlarewicza, potem jeszcze pozwolił radnemu na zgłoszenie dwóch wniosków i zakończył sesję.

Osią sporu jest wybór następcy wicestarosty. To stanowisko jest wolne od marca, kiedy to posłem został dotychczasowy zastępca starosty Bartłomiej Stawiarski z PiS.

Zgodnie z umową koalicyjną jego miejsce powinien zająć ktoś wskazany przez tę samą partię, ale koalicjanci długo nie chcieli się zgodzić na proponowanego przez PiS Konrada Gęsiarza, który jest radnym miejskim.

Kiedy w końcu uzgodniono tę kandydaturę, opozycja zdołała za pomocą forteli zerwać zwołaną w czerwcu sesję rady.

Najpierw tuż przed sesją burmistrz Julian Kruszyński z PO poprosił o rozmowę z zarządem powiatu, zaraz po tym z sali wyszli opozycyjni radni, a sprawę dokończył przewodniczący Gradzik, który nie czekając na powrót radnych, rozpoczął sesję, stwierdził brak kworum i ku osłupieniu nielicznych siedzących na sali radnych oraz publiczności zakończył obrady.

CZYTAJ Kolejny raz nie wybrano wicestarosty namysłowskiego. Sesja rady powiatu trwała dwie minuty

Co dalej? Za tydzień szykuje się powtórka, bo opozycja znów złożyła wniosek o sesję, a szef rady wyznaczył ją na wtorek 26 lipca. To sposób na zablokowanie wyboru wicestarosty, bo zgodnie z ustawą o samorządzie powiatowym nie można zmieniać porządku obrad bez zgody radnych wnioskujących o sesję.

A to oznacza, że na takich sesjach koalicja, mimo posiadania większości, nie może wprowadzić do porządku punktu o wyborze zastępcy starosty.

- Na pewno nie dopuszczę do tego, by wicestarostą został ktoś z PiS-u - zarzekał się dziś Krzysztof Szyndlarewicz.

Na razie, oprócz wzajemnego bojkotowania, obie strony prowadzą spór na łamach lokalnych informatorów lub wysyłając do siebie listy otwarte. Zarzucają tam sobie nawzajem kłamstwa, sabotaż, łamanie przysięgi, manipulację czy nieodpowiedzialność.

- To dziecinada, do cholery - komentował dziś jeden z widzów obecnych na sali obrad. - To dorośli ludzie? Wypada ich wszystkich odwołać, wszystkich!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska