Były prezydent kolejny raz stara się udowodnić, że nie był agentem bezpieki, a wszystkie materiały na jego temat zostały sfałszowane, bracia Kaczyński po wyrzuceniu ich z Kancelarii Prezydenta podjęli na nim zemstę, oraz twierdzi, że są „teczki dobre i teczki złe”. Wałęsa wskazuje, że jego nikt nie bronił, tak jak broni się papieża.
Ręce opadają. Kolejny raz Lech Wałęsa nie dostrzega różnicy w postrzeganiu rzeczywistości. Można nawet uznać, że porównuje się z Janem Pawłem II, choć pewnie doskonale zdaje sobie sprawę z różnić wynikających między nimi oraz tych zawartych w materiałach dowodowych.
Były prezydent wskazuje, że po przejęciu władzy przez PiS, zmontowano z materiałów dostępnych w IPN oraz tych odnalezionych w szafie Kiszczaka, kłamliwą narrację, jakoby to on był agentem o pseudonimie „Bolek”. Zapomina jednak, że przecież dużo wcześniej historyk Paweł Zyzak opisał jego działalność, za co przez ówczesną władzę był niszczony, po czym wyjechał z Polski. Później powstała głośna książka prof. Sławomira Cenckiewicza, która opisywała dokładnie i szeroko fakty z życia Wałęsy, w tym jego układy z aparatem PRL. Czy naprawdę musimy kolejny raz do tego wracać?
Uważam, że w tym przypadku należy zapytać odwrotnie. Dlaczego ludzie, którzy od lat bronią Wałęsy i twierdzą, że jest ikoną, a jego dobre imię musi być bronione, teraz atakują św. Jana Pawła II? Czy dla nich istnieją „teczki dobre i teczki złe”? Dlaczego sam Lech Wałęsa głośno nie staje w obronie człowieka, któremu tak wiele zawdzięcza, bez pomocy którego dziś Polska, nie byłaby tym samym państwem?
Ręce opadają gdy się tego wszystkiego słucha.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?