Znów zalewa, ale fala jest mniejsza. Aktualna sytuacja powodziowa na Opolszczyźnie

Daniel Polak
Tak wyglądała w czwartek droga pomiędzy Ciskiem a Bierawą
Tak wyglądała w czwartek droga pomiędzy Ciskiem a Bierawą Daniel Polak
Alarm przeciwpowodziowy obowiązuje w powiecie kędzierzyńsko-kozielskim. Nieprzejezdny jest most na Odrze pomiędzy Bierawą a Ciskiem. Meteorolodzy ostrzegają: może mocno padać!

Zobacz

Zobacz

Stany wód w rzekach pogranicza polsko-czeskiego - dane z Czech

IMiGW: Stany wód na dopływach i głównym nurcie

Stany wód na Odrze aktualizowane na stronie internetowej Urzędu Miasta Kędzierzyn-Koźle.

Aktualny poziom wód w opolskich rzekach

Aktualne informacje powodziowe

W czwartek na wodowskazach w Czechach i województwie śląskim można było zauważyć, że stan rzek opada. Na Odrze w podraciborskich Krzyżanowicach o 8.00 woda miała poziom 657 cm i o 157 przekraczała stan alarmowy. O godz. 11.00 jej poziom był o 10 cm niższy, natomiast o 20.00 już o 26 cm.

Rano fala powodziowa przesunęła się na Opolszczyznę. W powiecie kędzierzyńsko-kozielskim wprowadzono stan alarmowy. O 11.00 w Koźlu Odra miała poziom 517 cm i o 17 przekraczała stan alarmowy. O 17.00 podniosła się już do 563 cm, a o 22.00 do 596.

Wezbrane wody zalały drogę Cisek - Bierawa. Odcięty został most łączący obie miejscowości. Wieczorem strażacy pompowali wodę z potoku Lineta, który dwa tygodnie temu zalał Koźle. Układano worki z piaskiem przy oczyszczalni ścieków.

- Szacujemy, że fala kulminacyjna w Koźlu będzie miała 600-620 cm, to o prawie 2 metry mniej niż w maju - wyjaśnia Józef Gisman, starosta kędzierzyńsko-kozielski.

Stan alarmowy przekroczony był też w Krapkowicach - o godz. 20.00 o 76 cm. W Opolu fala na Odrze utworzona po ostatnich opadach oczekiwana jest dziś pomiędzy godz. 9.00 a 13.00. Zgodnie z przewidywaniami powinna mieć 550-570 cm (stan alarmowy to 600 cm).

- Będzie o 2,5 metra niższa od poprzedniej - wyjaśnia Szymon Ogłaza, dyrektor biura wojewody.

Mogą natomiast wystąpić lokalne podtopienia w miejscach, gdzie wały przerwała poprzednia powódź, m.in. w Choruli, Kątach Opolskich, Żelaznej i Czarnowąsach. Stany alarmowe przekroczone były też wczoraj wieczorem m.in. na Małej Panwi w Ozimku i Turawie, Osobłodze w Racławicach Śl. oraz Nysie Kłodzkiej w Skorogoszczy.

Niepokojące są jednak ostatnie prognozy Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Jeśli przyjdzie do nas zapowiadany niż znad Ukrainy, to możemy spodziewać się ulewnych deszczów.

W związku z tym w piątek wieczorem w Raciborzu Miedoni stan wody może osiągnąć około 850-870 cm. A to z kolei oznacza przybór wody na większości dopływów dorzecza górnej i środkowej Odry - porównywalny do tych, jakie wystąpiły podczas ostatniej powodzi.

Ostrzeżenie dotyczy zwłaszcza rzek: Olzy, Rudej, Bierawki, Kłodnicy, Opawy, Psiny, Osobłogi i Nysy Kłodzkiej. W przypadku intensywnych opadów przybory wody mogą być gwałtowne i wynieść od 50 do 100 cm na godzinę.

Niewesoło na południu Opolszczyzny było w środę. Po przejściu ulewy w Ściborzycach Wielkich wylał potok płynący z Czech. Zalanych i podtopionych zostało 12 domów. W Pilszczu natomiast wylała rzeczka Ostra.

- W ciągu kilkudziesięciu minut zalało nam cztery ulice, woda porwała drewniany mostek - mówi Elżbieta Stankiewicz, sołtys Pilszcza.

Niebezpiecznie było też w Kietrzu. Rzeka Troja podeszła pod domy na ul. Młyńskiej. Kilka godzin intensywnego deszczu wystarczyło, aby woda zagroziła mieszkańcom Szybowic i Wierzbca w powiecie prudnickim.

- Od 1977 roku woda z naszego potoku nie wylała się aż na drogę - pokazuje Jan Markiewicz z Szybowic.
W trzech miejscach droga powiatowa z Prudnika przez Szybowice została zamknięta. Kilku kierowców utknęło tam, bo woda zalała silniki w autach.

- Zamknięto sklep, a strażacy przywieźli worki z piaskiem - mówi Magdalena Dobrowolska. - Prawie wszyscy mamy wodę w piwnicach.

Straż pożarna interweniowała też w Czyżowicach, Rzepcach, Kazimierzu. W Głuchołazach deszczówka z pól zalała ul. Świdnicką. Z brzegów wystąpiła Osobłoga w Racławicach Śl., zalewając pola i łąki.

Nysa i Turawa są przygotowane na wodę

Jestem na tym moście co pół godziny i cały czas sprawdzam stan na wodomierzu - mówił nam w czwartek Roman Piwko ze Skorogoszczy w gminie Lewin Brzeski, który nad Nysą Kłodzką ma stadninę koni.

- Mam już zalane łąki i tor wyścigowy, ale taki już mój los - sam wybrałem sobie życie na półwyspie - dodaje. - Realnie patrząc, to woda wzrośnie jeszcze z 10 cm, nie więcej.

W ciągu 48 godzin stan rzeki wzrósł o ponad pół metra i wczoraj w Skorogoszczy sięgnął 402-403 cm. Powodem były przede wszystkim zwiększone zrzuty z Jeziora Nyskiego.

Opróżnianie zbiornika, które odczuli mieszkańcy Skorogoszczy i Lewina Brzeskiego (zalany jest m.in. amfiteatr nad rzeką) było konieczne, bo meteorolodzy zapowiadali gwałtowne opady w dorzeczu Nysy (m.in. w Kotlinie Kłodzkiej i wokół Białej Głuchołaskiej).

- W tej chwili utrzymujemy zrzut w wysokości 200 metrów sześciennych na sekundę. Zbiornik jest napełniony w 60 procentach, więc zapas jest duży - mówi Piotr Seruga, kierownik nyskiego zbiornika podlegającego Regionalnemu Zarządowi Gospodarki Wodnej we Wrocławiu. - I jeśli pogoda dramatycznie się nie pogorszy, to nie będziemy zwiększali zrzutów.

W czwartek w nyskim zbiorniku było 74 mln m sześc. wody (maksymalny poziom to 125 mln), a w otmuchowskim 80 mln m sześc., a zmieści się tam 130 mln.

Podobna sytuacja jest nad Jeziorem Turawskim.

- Zrzut wynosi 60 metrów sześciennych na sekundę i nie jest groźny dla miejscowości położonych nad Małą Panwią - zapewnia Marek Ossoliński, wicedyrektor RZGW. - Przypomnę, że w czasie powodzi zrzucaliśmy 90 m sześc. i na całej długości rzeki woda wylała się tylko w Czarnowąsach.

W zbiorniku turawskim jest przygotowana już teraz duża rezerwa na ewentualną kolejną wielką wodę.

- Według prognoz, do soboty może nam przybyć 5 mln m sześc. wody, a bez naruszania rezerw możemy spokojnie przyjąć nawet trzy razy więcej - zapewnia Ossoliński.

Liczby uspokajają, ale mieszkańcy, widząc zalane poldery i wodę stojącą na polach, już tak spokojni nie są.

- Mieszkam niedaleko Małej Panwi i w piwnicy ciągle mam wodę - martwi się Willibald Wenzel, sołtys Czarnowąs. - Żadne pompowanie nie może pomóc, kiedy lustro rzeki i stan wód gruntowych są wyżej.
Jak mówi sołtys, ludzie rozumieją, że zrzut musi być: - Tylko że jedna woda nie zeszła, a już mówi się o drugiej - wzdycha Wenzel.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska