1-0 Sala - 8., 2-0 Domagała - 40., 3-0 Szmieszek - 67.
Walka: Piechota - Gałecki, Berezowski (71. Sieczka), Świetlicki - Sala (85. Odrobiński), Maj, Bortnik, Domagała (69. Michalak), Szmieszek (89. Kusiak) - Sosna, Waniek. Trener Zdzisław Iwański.
Scorpio Ciurex: M. Lubczyński (46. Kania) - Sobocki, P. Dudek, Jeleniewski - Wierdak, Urzędowski (67. D. Lubczyński), M. Dudek, Grądowski, Hetmański - Maciuszek (76. Sapa), Leś (46. Bryłka). Trener Tomasz Ciastko.
Sędziował Andrzej Półtorak (Lublin). Żółte kartki: Domagała - Jeleniewski. Widzów: 250.
Obie drużyny przystąpiły do sobotniego spotkania osłabione brakiem kontuzjowanych zawodników. Strata Kocura i Dolnego okazała się jednak niewielka przy absencji Grendziaka i wprowadzonego dopiero po przerwie Bryłki, który naciągnął mięsień, i nie był tym samym piłkarzem co zwykle.
Z animuszem rozpoczęli goście, a już w 1. min aktywny Hetmański znalazł się w dogodnej sytuacji, jednak chybił o centymetry. Jak się później okazało, była to pierwsza i zarazem przedostatnia groźna okazja przyjezdnych do zdobycia gola. Potem na murawie rządzili piłkarze Walki, a ostre strzelanie rozpoczął Sala, który po solowej akcji strzelił z 12 m i piłka wpadła do siatki obok bezradnego M. Lubczyńskiego. W kolejnych minutach zabrzanie, dominując w środku pola, przeprowadzali szybkie akcje skrzydłami, po których bliscy szczęścia byli Sosna i Waniek. Ich strzały z bliska bronił jednak bramkarz. Wynik podwyższył dopiero Domagała uderzeniem z 16 m. W 41. min kontaktowego gola powinien zdobyć Maciuszek, ale po jego "główce" piłka trafiła w słupek.
Po zmianie goście nadal nie potrafili sforsować zagęszczonego przez rywala środka boiska, a ten kilka razy groźnie zaatakował. Do pustej bramki nie trafił jednak Szmieszek, a Waniek minął się z doskonale dograną piłka. Bramka jednak padła i była ozdobą meczu. Ponownie asystował Sosna, a Szmieszek trafił w samo okienko. Goście pod bramką Piechoty byli raz, ale strzał głową Jeleniewskiego po koźle i dobitka Grądowskiego nie mogły zaskoczyć golkipera Walki.
Opinie trenerów
Zdzisław Iwański (Walka): - Wynik bardzo dobry, a nasza gra też mogła się podobać, choć nie rozegraliśmy rewelacyjnych zawodów.
Tomasz Ciastko (Swornica): - Nie jestem przyspawany do swojego fotela. Trzeba jednak zdać sobie sprawę z tego, że my jesteśmy amatorami i odstajemy od innych drużyn. Chłopcy po osiem godzin pracują, więc trudno się dziwić, że jesteśmy outsiderem. Brakuje sił, a kontuzje przetrzebiają i tak szczupła kadrę.