Żona i konkubina

Lina Szejner

Telewizyjna dyskusja na temat projektu nowej ustawy prowadzącej do zrównania w prawach żon i konkubin przyprawiła mnie o irytację. Panie, które reprezentowały różne ugrupowania polityczne, nie potrafiły ustalić odpowiedzi na pytanie, co to jest rodzina. Przedstawicielki Ligi Polskich Rodzin oraz Platformy Obywatelskiej odpowiadały, że pary nie połączone ślubem kościelnym lub cywilnym nie są rodzinami. Inne panie odpowiadały twierdząco. Jeszcze inne milczały. Do kompromisu nie doszło. Ja myślę, że najlepiej byłoby zapytać dzieci w stadłach żyjących na "kocią łapę", czy one mają rodzinę.
Niedawno w jednym z pism przeczytałam poruszającą historię kobiety napisaną ku przestrodze innych czytelniczek. Otóż ta pani przez wiele lat tworzyła wraz z mężem przykładny formalny związek. Nie mieli dzieci. Mąż zmarł i przez kilka lat kobieta żyła samotnie. Potem poznała sympatycznego wdowca. Gdy zaproponował małżeństwo, zgodziła się. Sprzedała domek i przeniosła się do mieszkania męża. On jednak nie kwapił się do załatwiania formalności związanych ze ślubem. Jej najpierw było niezręcznie nalegać, a potem, gdy już była odważniejsza - na swoje propozycje otrzymywała ciągle tę samą odpowiedź: co ci tak na tym zależy. Przecież nic się między nami nie zmieni. Tak jest dobrze. Co to za różnica życie ze ślubem lub bez... Po kilkunastu latach, gdy kobieta po raz drugi została sama, okazało się, że różnica jest bardzo duża. Kiedy zmarł jej partner, okazało się, że nie ma ona ani prawa do emerytury po nim, ani do mieszkania. Oszczędności po sprzedaży domu poszły na urządzenie wspólnego lokum i na leczenie. Kobieta została sama bez dorobku i dachu nad głową.
To właśnie takie osoby jak ona powinny być przez prawo chronione. To jest ludzkie i sprawiedliwe. Nie ma co do tego dorabiać ideologii politycznej o popieraniu konkubinatów. One są i będą, niezależnie od poglądów politycznych i światopoglądu. Często takie nieformalne związki tworzą osoby, z których jeden partner, a czasem oboje, byli już związani małżeństwem i nie postarali się o rozwód. Coraz częściej jednak - podobnie jak na Zachodzie - zaczynają tworzyć konkubinaty ludzie młodzi "bo tak jest nowocześnie". Nie ma żadnych przeszkód, by zawarli oni formalne małżeństwa, ale tego nie robią, tłumacząc się, że żaden papierek nie jest im potrzebny do tego, by dokumentować uczucia. Nie znają obowiązującego prawa i nie myślą co będzie " w razie czego".
Jak znam życie, tego typu związki preferują mężczyźni, bo kobietom trudno zrezygnować z tego, by tylko raz być panną młodą w welonie i białej sukni. Kiedy jednak taki związek się rozpada lub partner umiera, to one znajdują się w sytuacji nie do pozazdroszczenia i prawo powinno je chronić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska