Zostaną po nich pejzaże

Niemcy, Ukraińcy i Polacy mimo barier językowych porozumiewali się bez problemów. - Zawsze się można czegoś nowego nauczyć od drugiego malarza, podpatrując go - zapewniał Waleryan Fedoryak.
Małżeństwo ukraińskich artystów przyjechało na plener po raz drugi. - Bardzo nam się tu spodobało. Świetna organizacja, piękne okolice, atmosfera sprzyjająca pracy - mówi Galina, klęcząc nad płótnem, na którym spod pędzla rozkwitają maki. Waleryan w tym roku malował pejzaże akwarelą.
W Polsce Fedoryakowie zaopatrują się także w materiały potrzebne im do robienia witraży. Głównie z tego żyją na Ukrainie. - W nas w kraju bardzo dużo się teraz buduje. A ludzie chcą zdobić swoje domy - wyjaśniają. - Pomagamy też w projektowaniu wnętrz i otoczenia domów.
Stefania Kostyk z Głubczyc (na plenerze po raz jedenasty) przekonuje, że o zarabianiu na sztuce w Polsce nie ma mowy. - Od czasu do czasu sprzedam coś, ale za cenę płótna i farb, które zużyłam - tłumaczy.
Mirosława Oficjalska z Opola twierdzi, że częściej rozdaje prace znajomym, niż sprzedaje. - Trudno mi się rozstawać z moimi dziełami. Malowanie to moja pasja, której na emeryturze oddaję się bez reszty - opowiada.
Międzynarodowy plener w Błotnicy Strzeleckiej zorganizowała i sfinansowała gmina Strzelce Opolskie. Uczestnicy otrzymali bezpłatnie materiały do malowania. Po sobie zostawili po dwa obrazy dla gospodarzy. W piątek, na zakończenie spotkania, przygotowali wernisaż.