ZUS ściga symulantów. 434 Opolan w minionym półroczu bezprawnie przebywało na L4

Edyta Hanszke
Edyta Hanszke
728 tys. zł zaoszczędził w minionym półroczu opolski Zakład Ubezpieczeń Społecznych, cofając lub obniżając zasiłki chorobowe pracownikom, którzy bezprawnie korzystali ze zwolnień.

Takich osób w naszym regionie było 434 na 6638 skontrolowanych do czerwca.

- Efekt jest taki, że o prawie 2100 dni ograniczyliśmy nieobecność pracowników w firmach. To przekłada się na kwotę 82 tys. zł, które musielibyśmy wypłacić w formie zasiłków - wylicza Katarzyna Sobków, naczelnik wydziału organizacji opolskiego ZUS.

Takie kontrole ZUS przeprowadza systematycznie. Może o to poprosić pracodawca, który podejrzewa, że pracownik symuluje. Bywa też, że kontrolerzy wybierają chorych na chybił trafił.

Ze statystyk wynika, że liczba osób, które korzystają ze zwolnień, z roku na rok rośnie. W kraju co dziewiąty na 135 tysięcy skontrolowanych do końca czerwca pracowników udawał chorego.

Na Opolszczyźnie robiły to osoby zagrożone utratą pracy lub które już dostały wypowiedzenia, także prowadzący działalność gospodarczą albo kierowani do leczenia sanatoryjnego, którzy powinni korzystać w tym czasie z urlopu wypoczynkowego.

W dwóch pierwszych przypadkach można by sądzić, że zwolnienia uznano za sposób na kryzys. Dr Witold Potwora, ekonomista z Wyższej Szkoły Zarządzania i Administracji w Opolu, uważa jednak, że to teza nie do obronienia.

- Pracujemy i żyjemy dziś w takim tempie, że niemal u każdego można stwierdzić jakąś chorobę. Utrata pracy niejednokrotnie nasila objawy, dlatego ważne jest, żeby kontrolerzy podeszli do sprawy "po ludzku" - komentuje. - Z drugiej strony zdarzają się przypadki, że pokutuje w nas postkomunistyczne przeświadczenie, że skoro tracę pracę, to państwo musi mi pomóc i chcę odzyskać składki, które wpłacałem do ZUS.

Witold Potwora przypuszcza raczej, że ZUS miał odgórne zalecenie szukania oszczędności i zaostrzył kontrole. - Dziś dzięki informatyzacji kontrolowanie jest dużo łatwiejsze - dodaje Witold Potwora.

Za to Opolanie wypadają bardzo dobrze, gdy chodzi o stosowanie się do zaleceń lekarskich na zwolnieniu chorobowym. Jeśli mamy leżeć w łóżku, to tak robimy. Tylko trzy osoby straciły prawo do zasiłku na 367 skontrolowanych. ZUS wstrzymał im wypłatę w sumie 2900 zł.
Kolejne 583 tys. zł ZUS zaoszczędził w pierwszej połowie tego roku. Zgodnie z przepisami obniżył do przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia zasiłki chorobowe i świadczenia rehabilitacyjne osobom, które straciły pracę. Po 25 proc. zasiłku straciły też osoby, które spóźniły się z dostarczeniem zwolnienia lekarskiego. ZUS ma do tego prawo od ósmego dnia orzeczonej niezdolności do pracy do czasu przedstawienia zwolnienia. Chorzy stracili w ten sposób 60 tys. zł. W sumie cofnięcie zwolnień i obniżenie świadczeń daje sumę 728 tys. zł.

Co grozi pracownikowi, który symuluje chorobę i zostanie na tym przyłapany?

- Jeżeli lekarz orzecznik z ZUS stwierdzi, że kwalifikuje się on do podjęcia pracy, zaświadczenie lekarskie traci w tym momencie ważność i takiej osobie nie przysługuje już zasiłek - tłumaczy Katarzyna Sobków.

Lekarz, który wystawia "lewe" zaświadczenie bez badania lub bez udokumentowania niezdolności do pracy, może stracić uprawnienia do tego nawet na rok. Najczęściej popełniany błąd to brak kodów literowych, szczególnie C, które oznacza, że pacjent jest niezdolny do pracy po spożyciu alkoholu. Nadużywającymi wystawiania zwolnień są na Opolszczyźnie lekarze pierwszego kontaktu - rodzinni oraz psychiatrzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska