Pod lupą
Pod lupą
Idealną czystość woda na głubczyckim basenie zawdzięcza podwodnemu odkurzaczowi. - Codziennie nad ranem wrzucamy go do wody i on sobie chodzi na gąsienicach przez kilka godzin - mówi Adam Prus, pracownik basenu. Automat, przypominający mały czołg, specjalnymi szczotkami czyści dno, a pompy odsysają wodę razem z osadem. Co kilkadziesiąt metrów trzeba wymienić filtry i odkurzacz jedzie dalej. - Odkurzanie w domu to po czymś takim nie problem - śmieje się pan Adam.
Tej wizyty początkowo nie mieliśmy w planie. Kiedy jednak przejeżdżaliśmy obok, nie sposób było się oprzeć lazurowi wody.
- Ma tak piękny kolor przez podłoże, które jest pomalowane na niebiesko, i... odkurzacz, którym codziennie czyszczone jest dno - tłumaczył Zbigniew Serwetnicki, szef głubczyckich ratowników.
Siedmioro młodych ludzi w pomarańczowych koszulkach ma co robić: w sobotę i niedzielę żeby wejść na basen, trzeba było czekać w kolejce. Chętnych wpuszczano dopiero wtedy, gdy ktoś kąpielisko opuścił. Mimo pięciu niecek, które mają łącznie sześć tysięcy metrów kwadratowych powierzchni, w wodzie trudno było swobodnie pływać - taki był ścisk.
- W czasie takiego oblężenia musimy szczególnie uważać, ale na szczęście od początku sezonu nie mieliśmy ani jednej akcji - mówił Serwetnicki. - Dodatkowo pomagają nam społeczni ratownicy, czyli młodzi ludzie, którzy dopiero zdali WOPR-owskie egzaminy i muszą odpracować po 100 godzin.
Młodzi chłopcy mogą sobie urozmaicić pracę, bo na basenie nie brakuje ładnych dziewcząt. - Pewnie, że oglądamy się za dziewczynami. Ale ta praca to nie tylko przyjemność. Wpatrywanie się wiele godzin w wodę, przy grzejącym słońcu jest bardzo męczące.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?