Związek Dużych Rodzin w Polsce. Duży może więcej!

Archiwum
Rodzina Joanny Krupskiej. Pani Joanna ma siedmioro dzieci.
Rodzina Joanny Krupskiej. Pani Joanna ma siedmioro dzieci. Archiwum
Rozmowa z Joanną Krupską, liderem Związku Dużych Rodzin w Polsce

- W święta zapewne było u pani w domu tłoczno, ma pani siedmioro dzieci, niektórzy przyjechali zapewne ze swymi rodzinami?
- Najstarszy syn ma 27 lat i przyjechał z narzeczoną. Pozostałe dzieci są młodsze, nie zakładają jeszcze rodzin.

- Pani w jego wieku była już mamą.
- Tak, ale trzeba uwzględnić, że moje dzieci należą do pokolenia, które później zakłada rodziny.

- Z wygody? Czy ze strachu, bo trudno będzie utrzymać rodzinę, biorąc pod uwagę to, co się dzieje na rynku pracy?
- Różnie to można rozumieć, wygoda, kalkulacja, lęk czy też odpowiedzialność za rozwój dzieci. Na pewno podejście do zakładania rodziny zmieniło się. Zawieraliśmy małżeństwo na początku lat osiemdziesiątych, nie mając widoków na mieszkanie, co dziś jest trudne do wyobrażenia przez młode pokolenie. Mając sześcioro dzieci, przeprowadziliśmy się z wynajmowanego mieszkania do niewykończonego domu. Przez pierwszy rok rzeczy, ubrania w pudłach, woda tylko w studni, łazienki brak - sławojka w koncie ogrodu a najmłodsze dziecko przy piersi. Ale cieszyliśmy się, że jesteśmy razem we własnym domu. Dziś, większe znaczenie przypisuje się statusowi materialnemu, wzrosły koszty wychowywania dziecka. Ekonomiści obliczają, że wychowanie i edukacja dziecka od urodzenia do dorosłości to wydatek między 200 000 a 500 000 zł.

- To znaczy?
- Wychowanie i utrzymanie dzieci dwadzieścia lat temu nie było tak skomercjalizowane ani tak kosztowne. Według danych GUS z 2010 roku dochód na osobę w rodzinie z jednym dzieckiem wynosił średnio 992 zł a z trojgiem dzieci 717 złotych. A małżeństwo bez dzieci miało dochód 1712 złotych!

- Po prostu urodzenie dziecka to jak utrata jednego źródła dochodu.
- Dlatego tylko 1 procent par bezdzietnych nie przekracza progu ubóstwa. Natomiast aż 44% procent rodzin z czwórką dzieci żyje poniżej minimum socjalnego.

- Zna pani zapewne rodziny, które żyły na tzw. przyzwoitym poziomie, gdy miały jedno, dwoje dzieci. A potem pojawiły się kolejne dzieci i wraz z nimi bieda.
- Z jednej strony rodzice "wielodzietni" są bardziej zaradni. Według badań GUS rodzice czworga dzieci zarabiają średnio o 50% więcej niż ci, którzy mają jedno dziecko. Dzieci mobilizują do większego wysiłku, sprawiają, że młodzi ludzie stają się bardziej odpowiedzialni, przedsiębiorczy, podejmują kolejne prace. Ale w rodzinie wielodzietnej dochód rodziców trzeba podzielić na więcej części. Gdzie jest więcej dzieci, mama częściej nie idzie do pracy, rodzina wtedy utrzymuje się z jednego źródła. Rodzice wiedzą i pamiętają, że temu pierwszemu dzieciakowi wykupywali naukę pływania, kurs językowy i wakacje nad morzem, pamiętają, że z kolejnym już sporo oszczędzali, by móc pojechać na rodzinne 2-tygodniowe wakacje, zaś trzeciemu czy czwartemu już nie mogą tego zaoferować. Rodzicowi kraje się serce. Tak więc kolejne dziecko to obsuwanie się w obszar biedy.

- To wina rodziców czy wina polityki pro-, a może antyrodzinnej?
- Niektórzy mówią, że rodziców. "Po co im kolejne dziecko?"
Ale dzieci to przecież w pierwszym rzędzie owoc miłości, a nie kalkulacji. Sytuacja, kiedy rodzi się ich za mało, zagraża równowadze społecznej i ekonomicznej, może spowodować załamanie systemu emerytalnego, opieki zdrowotnej, może zahamować rozwój gospodarczy kraju. Dzieci to źródło szczęścia rodziców, ale także przyszłość państwa - w jego interesie leży prowadzenie polityki rodzinnej tak, by rodziny decydujące się na kolejne dzieci nie popadały w ubóstwo. Niestety w tym zakresie mamy wieloletnie zaniedbania. W okresie transformacji polityka rodzinna stała się obszarem zapomnianym i zaczęła nabierać cech polityki wyłącznie socjalnej. Powszechny wcześniej zasiłek rodzinny w 1991 został uzależniony od dochodu. W 2004 roku próg dochodowy uprawniający do otrzymywania zasiłków określono na 504 zł. Od tego czasu co roku waloryzowano renty, emerytury, nawet zasiłki pogrzebowe, te ostatnie do poprzedniego roku rewaloryzowano nawet kwartalnie. A próg dochodowy dotyczący dzieci został po 9 latach podniesiony o 20 złotych! Przez te 9 lat ponad 2 mln dzieci utraciło prawa do otrzymywania zasiłku. Wcale nie dziwi, że według europejskich raportów polskie dzieci są jednymi z najuboższych w Europie.

- Rodziny wielodzietne to najbiedniejsza grupa społeczna w Polsce?
- Niestety, statystycznie tak jest. Błędne jest jednak przekonanie, że rodzina wielodzietna to rodzina patologiczna. Według poznańskiego raportu wśród rodzin wielodzietnych w tym mieście zaledwie 5% to rodziny dysfunkcyjne. Pozostałe to tzw. normalne, kochające i dobrze wychowujące swe dzieci rodziny. Co ciekawe, wśród rodzin wielodzietnych jest większy procent rodzin pełnych niż niepełnych.

- Dlaczego państwu najłatwiej oszczędza się na rodzinie? Bo rodzice zmęczeni walką o codzienne utrzymanie nie mają siły przebicia u rządzących?
- Wie pani, swego czasu pewien poseł powiedział nam tak: jeśli chcecie zmian w polityce rodzinnej, to podejmijcie strajk, przyprowadźcie przed Sejm 100 000 osób…

- Trudno mu odmówić szczerości.
- Rodziny nie wyjdą na ulice, mają małe dzieci. Wielodzietnym jest w ogóle bardzo trudno się zrzeszać.

- Ale innego wyjścia nie było? Jest nie tylko związek wielodzietnych, ale i z powodzeniem wprowadzacie karty dużych rodzin.
- W 2007 roku utworzyliśmy Związek Dużych Rodzin "Trzy Plus", który wciąż dynamicznie się rozwija; w całej Polsce mamy już 23 koła. W 2008 roku z inicjatywy naszego Związku w Grodzisku Mazowieckim została wprowadzona karta dużej rodziny - system zniżek w dostępie do przedszkoli, do dóbr kultury, rozrywki, w komunikacji miejskiej dla rodzin wychowujących troje lub więcej dzieci. Już ponad 50 gmin i miast polskich wprowadziło karty dużych rodzin i wciąż pojawiają się nowe. W prawie wszystkich gminach do ulg zapewnianych przez samorząd dołączają się prywatni przedsiębiorcy, firmy, sklepy, zakłady fryzjerskie, biura nieruchomości, szkoły językowe etc. Wielodzietne rodziny są dobrymi konsumentami, dużo kupują, załatwiają - opłaca się ich przyciągać, bo wzrastają obroty. Rekordzistami w dziedzinie sektora prywatnego kart dużej rodziny są Tychy: w ofercie karty mają ponad 100 prywatnych podmiotów udzielających różnych (od 5% do 50%) zniżek.

- A co z polityką prorodzinną państwa?
- Mamy wieloletnie zaniedbania, w obszarze wspierania rodziny jesteśmy w ogonie Europy. Wśród polityków dominuje przekonanie o pierwszorzędnym znaczeniu aktywizacji zawodowej kobiet. Priorytetowe znaczenie ma zarówno rozbudowa sieci usług dla rodziny, na przykład sieci żłobków, jak zmiany na rynku pracy, powstawanie nowych stanowisk pracy, walka z bezrobociem. Drugorzędne w tym sposobie myślenia są transfery bezpośrednie do rodzin - tymczasem rodziny potrzebują bezpośredniego wsparcia.

- Jednak pojawiają się pozytywne elementy polityki prorodzinnej: przedłużono urlopy, ma do nich prawo tatuś...
- Tak, pozytywnie oceniam to niedawne posunięcie rządu. Ale wyobrażając sobie sytuację rodziny z malutkim dzieckiem, musimy zdać sobie sprawę, że opieka nie kończy się po pierwszym roku życia dziecka. Przedszkole zaczyna się, gdy dziecko ma trzy lata…

- Nie ma pani wrażenia, że z kartą dużych rodzin jest trochę tak jak z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy - wyręcza państwo. Orkiestra "załatwia" podatnikom nowoczesny sprzęt do szpitali, a karta - ulgi na dzieci.
- Mam takie wrażenie. Ale najważniejsza jest jej skuteczność, realna pomoc, jaką daje rodzinom. Ważne jest także, że zmienia postrzeganie, wizerunek dużych rodzin. Karty nie wydaje się, biorąc pod uwagę kryterium dochodowe - a więc ze względu na ubóstwo rodziny - ale wyłącznie uwzględniając liczbę wychowywanych dzieci. Samorząd docenia w ten sposób wartość pracy, wysiłku, jaki wiąże się z wychowywaniem dzieci.

- Bycie "sygnatariuszem" karty jest trendy?
- Myślę, że tak. Dowodem jest fakt, że kolejne samorządy sposobią się do wprowadzenia karty - Radom, Warszawa, Białystok, Łódź… Warto dodać, że karta to narzędzie dynamiczne. W Grodzisku, gdzie mieszkam, po kilku latach do karty dołączaliśmy kolejne przywileje, na przykład ulgi na przedszkole. Ostatnio głośno jest o nowych, wyższych opłatach za wywóz śmieci w gminach - są już gminy, które stosują w tym zakresie ulgi dla rodzin wielodzietnych w ramach karty: Żabia Wola i Błonie. Wciąż nowe firmy udzielające rabatów wpisują się do działających już kart dużych rodzin.

- Pomysł wprowadzenia karty pojawił się niedawno na Opolszczyźnie w Kędzierzynie-Koźlu, chodziło o zniżki dla rodzin wielodzietnych na bilety na basen czy do kina. Ale pojawił się też argument, że to zbyt kosztowne. Czy taka karta to faktycznie duży koszt dla gmin?
- Od gminy zależy, jaki kształt przyjmie karta, jakie będzie zawierała ulgi i jaki będzie koszt jej wprowadzenia. Rada gminy decyduje o tym w uchwale. Na przykład Gdańsk odważnie zaoferował darmową komunikację wszystkim rodzinom, które mają już troje dzieci. W wielu miastach jest darmowa komunikacja od czwórki dzieci. W Przemyślu na przykład są 50% zniżki przy zakupie biletów miesięcznych. Są gminy, które stawiają głównie na rabaty w sektorze prywatnym, a samą kartę traktują głównie jako narzędzie identyfikacyjne.

- A ile to kosztuje?
- Na przykład w gminie Grodzisk Mazowiecki, gdzie rodziny z czwórką dzieci mogą podróżować za darmo komunikacją miejską, gmina z tego tytułu poniosła koszt ponad 30 tysięcy w skali roku. Z tytułu ulgowych (płaci się 50% ceny ) biletów do kina - ponad 11 tysięcy, a na basen - ponad 10 tysięcy. W przypadku kina i basenu te koszty się zwracają, ponieważ o około 30% zwiększyła się liczba osób korzystających z tych obiektów.

- W Opolu także pojawiła się propozycja wprowadzenia karty dużej rodziny, ale pomysł padł, bo niektórzy radni i włodarze miasta uznali, ze karta jest dyskryminująca wobec rodzin mniej dzietnych...
- Tak, pamiętam tę ocenę i muszę przyznać, że pierwszy raz się spotkałam z tak egzotycznym argumentem: dyskryminacja rodzin małych. Dziwię się trochę, bo wiem, że macie na Opolszczyźnie problem demograficzny, a władze województwa tworzą nawet projekt specjalnej strefy demograficznej. Opolszczyzna znalazła się w trudnej demograficznie sytuacji. Konieczne są zdecydowane działania, ale...

- Ale?
- Myślę, że Opolszczyzna znalazła się w trudnej demograficznie sytuacji. Konieczne są zdecydowane działania. Podobają mi się pomysły z Nysy: długotrwałego inwestowania w rodziny przez bezpośrednie przekazy pieniężne dla tych, którzy decydują się na wychowywanie dzieci

- Jakie zaś wedle pani zmiany powinien wprowadzić rząd i sejm, aby w Polsce była realna polityka prorodzinna?
- Po pierwsze: zmiany wymagają przepisy dotyczące odpisów podatkowych. Najistotniejsze byłoby - wzorem Francji - wprowadzenie możliwości wspólnego rozliczania z dzieckiem nie tylko samotnego rodzica ale także małżeństwa. Byłoby to rozwiązanie nie tylko korzystne dla wszystkich osób wychowujących dzieci, lecz również znoszące obecną w systemie podatkowym dyskryminację formalnie zawieranych małżeństw. Przed śmiercią męża obliczaliśmy ile zyskalibyśmy w rozliczeniu podatkowym gdybyśmy rozwiedli się i mogli rozliczać jako samotni rodzice z dziećmi. Wyszło, że rocznie oszczędzilibyśmy 6,5 tys. zł. Można więc powiedzieć, że państwo finansowo karze za pozostawanie w związku formalnie zawartym. Uważam, że jest to nieracjonalne.- Do rzadkości należą rodziny z trojgiem a zwłaszcza czworgiem i więcej dziećmi, które mogą odpisać całą kwotę ulgi na dzieci. Proponujemy w takiej sytuacji możliwość odpisu od składki ZUS z części pracownika i z części pracodawcy (po pół). Postulujemy także, aby rodzinna ulga w PIT mogła być rozliczana w okresie dłuższym niż jeden rok.

- Dziękuję za rozmowę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska