Związkowcy: Klienci pozwólcie odetchnąć kasjerkom w marketach

Edyta Hanszke [email protected] - 77 44 32 587
Elżbieta Fornalczyk, przewodnciząca WZZ Solidarność 80 zachęcała wczoraj klientów, żeby najpierw spakowali zakupy a dopiero pote
Elżbieta Fornalczyk, przewodnciząca WZZ Solidarność 80 zachęcała wczoraj klientów, żeby najpierw spakowali zakupy a dopiero pote
Zachęcali do tego klientów dzisiaj przed opolskim Tesco na Ozimskiej związkowcy z „Sierpnia 80”. Ich zdaniem tempo skanowania na kasach w sieciach handlowych jest nienormalne.

Kilka osób rozdawało klientom „Kurier Związkowy” z tekstem na pierwszej stronie zatytułowanym „Dość wyprzedaży praw pracowniczych”, w którym domagali się zwiększenia zatrudnienia przez sklepy wielkopowierzchniowe i krytykowali nienormalne tempo skanowania na kasach w wielkich sieciach handlowych.

„Nienormalne” tempo pracy to 1450 - 1600 zeskanowanych w ciągu godziny produktów.

- Ta norma nie jest zapisana w żadnych umowach ani w regulaminach, a jednak jesteśmy z niej rozliczani - opowiada Elżbieta Fornalczyk, przewodnicząca WZZ „Sierpień 80” w Tesco Polska i kasjerka. - Wywieszane są listy z informacjami, kto zrealizował w danym dniu normę, a osoby, które tego nie robią, są dyscyplinowane przez kierownictwo.

Dlatego organizatorzy wczorajszej akcji zachęcali klientów, żeby najpierw zakupy pakowali, a dopiero następnie za nie płacili. - Tak, by dać chwilę odpoczynku kasjerkom - uzasadnia Patryk Kosela, rzecznik prasowy WZZ „Sierpień 80” i PPP-Sierpień 80.

Michał Sikora, rzecznik prasowy Tesco Polska podkreśla, że w każdym zawodzie są ustalane oczekiwania pracodawcy wobec pracownika, a w przypadku kasjerek efektywność ich pracy mierzy się ilością i jakością obsłużonych klientów.

Podkreśla on, że Tesco Polska ogólnie zwiększa zatrudnienie, a ograniczaniu presonelu w poszczególnych sklepach nie ma sie co dziwić, bo zmienia się organizacja ich pracy.

- Na przykład w sklepach nie ma już rozbioru mięsa, a towary dowożone są w dwóch, trzech turach a nie osobno od każdego dostawcy, zatem czas ich przyjmowania jest krótszy i ilość osób potrzebnych do obsługi mniejsza - tłumaczy Michał Sikora. - Kasejrzy dysponują coraz lepszymi urządzeniami do skanowania, co zwiększa tempo ich pracy, a tym samym obsługi klientów.

Podczas akcji większość Opolan w pośpiechu chwytała gazetę rozdawaną przez związkowców i nie wdawała się w dyskusje ze związkowcami stojącymi pod Tesco na ul. Ozimskiej.

Urszula Skolima, która dwa lata temu wróciła do kraju z Anglii przyznaje, że irytuje ją, kiedy polskie kasjerki w pośpiechu zgarniają jej zapłacone zakupy i kasują sprawunki kolejnego klienta. - W angielskim Tesco takie zachowanie jest nie do przyjęcia - podkreśla.

"Sierpień 80" zapowiada, że to początek ogólnopolskiej akcji i liczy na poparcie klientów.

- Tak jak to miało miejsce podczas naszych akcji: „Nie rób zakupów 24 i 31 grudnia” - dodaje Patryk Kosela.

Związkowcy żądają zwiększenia zatrudnienia i twierdzą, że Tesco chętniej zatrudnia teraz osoby na części etatów, bo wówczas nie musi im płacić ekstra za nadgodziny (tylko wg. normalnych stawek), za to chętnie zwalnia osoby zatrudnione na cały etat.

Elżbieta Fornalczyk twierdzi też, że w Polsce obowiązują różne wynagrodzenia za wykonywanie tej samej pracy na tych samych stanowiskach w różnych sklepach Tesco. Polska jest podzielona pod tym względem na trzy strefy płacowe i np. kasjerka w Warszawie zarabia więcej niż na Śląsku. Zdaniem szefowej związku to niezgodne z Kodeksem Pracy.

Michał Sikora rzecznik Tesco spraw płacowych nie chce komentować, bo twierdzi, że wynagrodzenia wynikają z indywidualnych umów między pracownikiem a pracodawcą.

Z naszych informacji wynika, że kasjerka w Tesco na Śląsku zarabia 1750 zł brutto, a osoba obsługująca dział warzyw - 1600 zł brutto, więcej zarabiają ekspedientki stojące za ladami, co zdaniem związkowców też nie jest sprawiedliwe. - Przecież pracownicy na dziale warzyw wykonują ciężką pracę - ocenia Fornalczyk. 

Kolejny zarzut związkowców wobec Tesco to tzw multiskilling zgodnie z którym pracownicy zajmujący się np. wykładaniem towaru powinni oderwać się od pracy, kiedy są wzywani do kas.

- Spędzają na tym "oderwaniu" po kilka godzin, a potem nie zdążają wykonać swoich obowiązków, z których są rozliczani - komentuje Patryk Kosela.

Michał Sikora odpiera ten argument: - Zależy nam na sprawnej obsłudze klientów. Nie może być tak, że ktoś czeka długo przed kasą. Jeśli pracownik odejdzie na 15-20 minut od swojego zadania i rozładuje kolejkę, to nie koliduje to z jego obowiązkami.

 

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska