Poranna zmiana pracowała jeszcze normalnie, a po południu przyjechali dyrektorzy z Dylak i ogłosili: zamykamy zakład - opowiada pani Barbara, pracownica filii Coroplastu w Namysłowie, jedna ze 180 kobiet zatrudnionych w tutejszym zakładzie.
Coroplast to potentat w produkcji elektrycznych wiązek do aut. Fabryka w Namysłowie powstała ledwo rok temu. - Wtedy się cieszyłem, że udało się ją ściągnąć - mówi Zbigniew Juzak, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy. - Szczególnie że była to praca dla kobiet, co na naszym rynku nie jest częste.
Teraz dyr. Juzak ma problem. Za kilkanaście dni 180 kobiet zarejestruje się jako bezrobotne. Szanse na szybkie zatrudnienie mają minimalne.
- W Namysłowie? Niby gdzie? - denerwuje się pani Barbara. Podobnie jak wiele jej koleżanek ma do spłacenia kredyt. - Niektóre zaczęły studia, inne wzięły jakieś sprzęty na raty. Płaca była marna, bo jak wyrobiłyśmy normę, dostawałyśmy 1000 złotych, a jak nie, to i po 800. Ale wydawało się, że praca jest stała, dostałyśmy umowy na pięć lat.
Tyle że w umowach był zapis o dwutygodniowych wypowiedzeniach. Kończą się w połowie lutego. W biurach Coroplastu w Dylakach w weekend nikt nie pracuje. Jeden z dyrektorów, do którego udało nam się dodzwonić, nie chciał rozmawiać. Ale nikt nie ma wątpliwości, że likwidacja zakładu ma związek z kryzysem. - W branży motoryzacyjnej jest zastój i firma nie ma zamówień - tak szefowie zakładu tłumaczyli pracownikom zwolnienia grupowe.
- Jeszcze mówili, że może za 3-4 miesiące wznowią produkcję, ale już zaczęli wywozić maszyny. Raczej nie ma nadziei, że tu wrócimy - komentują zwolnione kobiety.
Także w piątek wypowiedzenia z pracy dostało sześciu z 56 pracowników kopalni marmuru w Sławniowicach w pow. nyskim. Związkowcy obawiają się, że to nie koniec. - Nie zgadzamy się z decyzją prezesa, ale nic nie poradzimy - mówi Ryszard Sekuła ze związku zawodowego górników. - Jeśli sytuacja się nie zmieni, kryzys dalej będzie zbierał swoje żniwo, to wszyscy w najbliższym czasie trafimy na bruk.
Kilka lat temu "marmury" przygotowywały się nawet do prywatyzacji. Odkryte wówczas złoża glinki miały podnieść wycenę kopalni. Do sprzedaży jednak nie doszło, a glinka okazała się mniej cenna niż zakładano. Marmury przeszły na własność Skarbu Państwa. - Gdybyśmy trafili w prywatne ręce, może właściciel by się starał i lepiej rządził zakładem - zastanawia się Sekuła. - A tak mamy wizję zwolnień przed oczami.
Prezes "marmurów" twierdzi, że nie dało się inaczej, że restrukturyzacja zatrudnienia jest właśnie odpowiedzią na recesję na światowych rynkach, podwyżki prądu, paliw. I brak zamówień.
- Kiedyś sprzedaż utrzymywała się na poziomie 300 tys. zł miesięcznie, dzisiaj mamy zamówień na jakieś 150 tysięcy - tłumaczy Andrzej Radomski i zapewnia, że jeśli inwestorzy zaczną kupować sławniowicki marmur zamiast tańszego z Włoch czy Chin, to niewykluczone, że kopalnia znów będzie potrzebować pracowników.
W czwartek także prudnicka firma Artech Polska zgłosiła w powiatowym urzędzie pracy zamiar zwolnienia 36 osób. Artech produkuje kasety do drukarek, zatrudnia obecnie 227 ludzi. Jeszcze jesienią ub. roku wypowiedzenia dostało tam 46 pracowników.
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?