Zwolnienie trenera Odry Opole. Swoją konferencję zrobił szkoleniowiec, swoją zrobił prezes

Łukasz Baliński
Łukasz Baliński
Dietmar Brehmer podczas swojej konferencji pod ratuszem.
Dietmar Brehmer podczas swojej konferencji pod ratuszem.
Jest ciąg dalszy zamieszania wokół decyzji zarządu Odry Opole dotyczącej zwolnienia Dietmara Brehmera z funkcji trenera pierwszego zespołu. Zarówno szkoleniowiec, jak i prezes zorganizowali konferencje, podczas których odnieśli się po raz kolejny do całej sprawy.

Swoje spotkanie niedawny opiekun niebiesko-czerwonych zorganizował przed opolskim ratuszem. Wyjawił, iż we wtorek został wezwany przez zarząd Odry i poinformowany, że ten już nie ma do niego zaufania, bo stracił kontakt z zespołem, ma konflikt z bramkarzem Mateuszem Kuchtą, zespół został ukarany karą, a do tego zarzucono mu niekonwencjonalne zachowanie.

- Podsunięto mi pod nos kartkę, na której była informacja, że jestem urlopowany, ale nie podpisałem tego, bo forma prawna jest niedopuszczalna - opowiadał. - Zapytałem przedstawicieli zarządu czy pójdą ze mną do szatni, żeby to powiedzieć zawodnikom. Powiedzieli, że tak, ale ostatecznie nie starczyło im odwagi - wyjaśniał nie kryjąc, iż argumenty, którymi się kierowano są karykaturalne. - Odnosząc się po kolei to czy straciłem kontakt niech świadczy fakt, że z Widzewem Łódź i Zagłębiem Sosnowiec zdobyliśmy cztery punkty pokazaliśmy na boisku, że tak nie jest. Swoją drogą jeśli trener jest zwalniany, bo zespół sobie tak życzy, to jest to kolejna kompromitacja zarządu. Mój konflikt z Mateuszem Kuchtą został wyolbrzymiony. Owszem, mieliśmy potyczkę słowną, ale w najbliższej rodzinie się takie zdarzają. Kara dla drużyny miała miejsce, ale była na podstawie regulaminu, który stworzyliśmy wcześniej. Niemnie została zmniejszona po ostatnich dobrych wynikach. Moje niekonwencjonalne zachowanie mogło wynikać z tego, że po wymęczonym remisie z Widzewem Łódź zaproponowałem picie szampana, ale nie miałem na myśli wyniku tylko fakt, iż ten mecz w piku obejrzało 115 tys. widzów, co jak na realia 1 ligi i Odry Opole jest świetnym osiągnięciem - wyliczał.

Swój punkt widzenia przedstawił także prezes opolan, on jednak był znacznie bardziej enigmatyczny.

- Na klub i jego dobro trzeba patrzeć z szerszej perspektywy, a nie przez pryzmat jednej osoby, niemniej z szacunku do wykonanej pracy w Odrze trenera Brehmera nie będę się wypowiadał na temat tego co wpłynęło na taką decyzję, ale na pewno nie wyniki sportowe - zastrzegał Tomasz Lisiński. - Mogły być lepsze, mogły być gorsze, ale sednem sprawy jest utrata zaufania do niego. Doszliśmy do pewnego momentu, w którym uznaliśmy, że nasze drogi muszą się rozejść. Podjęliśmy tę decyzję świadomie. Mam nadzieje, że pozwoli nam wszystkim pójść do przodu, bo wierzę, że doświadczenie zdobyte przez trenera pomoże mu w przyszłej karierze. Odra jednak nie jest miejscem, w którym każdy ma monopol na pracę. Ani trener, ani piłkarz, ani prezes - wyjaśniał dodając, iż zawsze będzie starał się podejmować decyzje przemyślane, nigdy pod wpływem emocji. - Ta była przeanalizowana, konsultowana i to zarówno z osobami wewnątrz klubu, jak i zewnątrz, które mogły na to wszystko spojrzeć z boku. Rozumiem chęć posiadania wiedzy przez kibiców, ale jeszcze raz powtórzę, iż z szacunku do trenera nie chciałbym mówić o tych sprawach.

- Jestem impulsywny, to może też się zarządowi nie podobało, ale jestem fajterem, niemniej granic dobrego smaku nie przekroczyłem - mówił nieco wcześniej Brehmer, co może korelować z ostatnim zdaniem sternika opolan. - Rozstania się zdarzają w tym zawodzie, ale nie w taki sposób. Potraktowano mnie jak wroga, a ja sobie na to nie zasłużyłem. Chciałbym też przypomnieć, w jaki sposób żegnano moich poprzedników. Mariusza Rumaka ze sławetnym ultimatum czy Jana Furlepę po dwóch awansach. Zachowam Odrę Opole do końca życia w sercu, spotkałem tu wielu świetnych piłkarzy i sztab. Miasto też będę świetnie wspominał. Robiliśmy ze sztabem i zawodnikami wszystko, żeby opolanie byli z Odry dumni. Popełnialiśmy błędy, ale też daliśmy sporo radości.

Trwa głosowanie...

Czy to dobra decyzja zarządu Odry?

- Ta informacja dla nas też była zaskoczeniem - nie krył z kolei jego dotychczasowy asystent, ale i poprzednik… oraz następca Piotr Plewnia. - Nie zawsze wszystko się układa tak, jak sobie zakładamy. Z mojej strony i ze strony osób, które teraz będą odpowiedzialne za wyniki zespołu, mogę zapewnić, iż zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby ta praca, która już przyniosła efekty, nie poszła na marne. Mamy przecież dobrą sytuację w tabeli, jak i w samym klubie - tłumaczył na konferencji w klubie, która posłużyła także oficjalnemu przedstawieniu następcy Brehmera.

- Temat zmian uważam za zamknięty i przechodzimy do nowego rozdziału - podsumowywał Lisiński. - Chciałbym, żeby kibice i ci, którym dobro Odry leży na sercu wiedzieli, że by klub się rozwijał musimy podejmować niepopularne decyzje, ja się takich nie boję.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska