Zwycięstwo Pogoni Prudnik we własnej hali

Oliwer Kubus
Oliwer Kubus
Koszykarze Pogoni odnieśli pewne zwycięstwo we własnej hali.
Koszykarze Pogoni odnieśli pewne zwycięstwo we własnej hali. Oliwer Kubus
Koszykarze z Prudnika nie musieli się wznieść na wyżyny, by pokonać Basket Poznań. We własnej hali zwyciężyli 70:52.

Podopieczni Tomasza Michalaka zrehabilitowali się tym samym ze porażkę w kiepskim stylu w Kłodzku. W niedzielę nie zachwycili, jednak ocenę ich występu determinuje wynik, a ten jest dla nich korzystny.

Goście dotarli do Prudnika ze sporym opóźnieniem, kilka minut po planowanej godzinie rozpoczęcia spotkania. Mimo problemów z dojazdem weszli nieźle w mecz. Bronili na całym boisku, stosowali wysoki pressing, co sprawiało naszym koszykarzom kłopoty. Jednak jeszcze w pierwszej kwarcie gospodarze zbudowali 9-punktową przewagę, którą na początku drugiej części powiększyli. Zdarzały im się również przestoje.

- Przez agresywną defensywę poznaniaków wdarł się w nasze poczynania chaos - przyznawał Kacper Stalicki, zawodnik Pogoni. - Mieliśmy rozpisaną na ten sposób obrony taktykę, ale nie do końca ją realizowaliśmy. Trzeba się tylko cieszyć, że rywal nas nie doszedł i wygraliśmy pewnie. Może będę się powtarzał, ale słowa uznania należą się fanom, którzy jak zawsze ponieśli nas swoim dopingiem. W żadnej hali w Polsce podczas spotkań pierwszoligowych nie ma takiej atmosfery jak w Prudniku.

Młody zespół z Poznania ambitnie walczył, ale popełniał też wiele niewymuszonych błędów. Niestety, fragmentami do jego poziomu dostosowywała się Pogoń. Gdy prudniczanie narzucali rywalom swój styl, uspokajali grę, od razu osiągali bezpieczne, kilkunastopunktowe prowadzenie. Choć notowali wiele strat, ich zwycięstwo ani na moment nie było zagrożone.

- Najważniejsze, że podnieśliśmy się po środowej porażce, o której szybko chcieliśmy zapomnieć - podkreślał Stalicki. - Zwycięzców się nie sądzi. W I lidze mecze zwykle nie są ładne dla publiczności. Postawiliśmy gościom twarde warunki. Wyszliśmy mocną obroną, byliśmy skoncentrowani, co zaowocowało wysoką przewagą. W drugiej połowie coś się u nas zablokowało. Zamiast grać spokojnie i kontrolować spotkanie, poszliśmy niepotrzebnie na wymianę ciosów i rywal zmniejszył dystans do 12 oczek. Takie rzeczy nie powinny mieć miejsca. Gdybyśmy zachowali konsekwencję, wcześniej rozstrzygnęlibyśmy to starcie na własną korzyść.

Stalicki należał do najlepszych na boisku. Zdobył 20 punktów i zachowywał dobrą skuteczność zarówno w rzutach spod kosza, jak i z dystansu.

- Zawsze staram się dawać z siebie 110 procent - mówił Stalicki. - Zostawiam serce na boisku, zmęczenia na razie nie odczuwam, bo przygotowywaliśmy się do sezonu tak, by motorycznie wytrzymywać obciążenie 2-3 meczów w tygodniu. Są różne dni. Czasem piłka wpada, czasem nie, ale nigdy nie powinien zdarzać się mecz taki jak w Kłodzku, gdzie fatalnie broniliśmy. A żeby ten element właściwie funkcjonował, nie trzeba wielkiego talentu, tylko walki i zasuwania przez 40 minut.

Pogoń Prudnik - Basket Poznań 70:52 (20:11, 15:13, 17:13, 18:15)

Pogoń: Leszczyński 2, Bogdanowicz 12 (2x3), Mordzak 7 (1x3), Nowakowski 6, Cichoń 11 - Chmielarz 2, Madziar 8 (1x3), Stalicki 20 (2x3), Bodziński, Moczulski 2, Krawiec, Kasiński. Trener Tomasz Michalak.

Basket: Fiszer 10, Szydłowski 4, Bręk 6, Wieloch 10 (1x3) Metelski 10 - Frąckowiak, Stankowski 2, Michalik, Gruszczyński, Smorawiński 2, Kurpisz, Szymczak 8. Trener Przemysław Szurek.

Sędziowali: Adam Krasuski (Bielsko-Biała), Paweł Baran (Katowice), Tomasz Langowski (Wrocław)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska