Zwyrodnialec kopnął psa wprost pod koła pociągu!

Leszek Pawlak
- Podbiegłem do tego faceta i dosadnie zapytałem go, co zrobił. On tylko wzruszył ramionami, stwierdził "no to już po psie" i poszedł w kierunku samochodu - opowiada wolontariusz Towarzystwa SOS dla Zwierząt.
- Podbiegłem do tego faceta i dosadnie zapytałem go, co zrobił. On tylko wzruszył ramionami, stwierdził "no to już po psie" i poszedł w kierunku samochodu - opowiada wolontariusz Towarzystwa SOS dla Zwierząt. Leszek Pawlak
Szokujące zdarzenie przy wiadukcie na Obrońców Stalingradu w Opolu. Mężczyzna kopnął dwuletniego husky'ego wprost pod koła pociągu. Świadek: - Nie mogę uwierzyć, że ktoś był w stanie zrobić coś takiego.

Do tragicznego zdarzenia doszło przed południem pod wiaduktem przy ul. Obrońców Stalingradu w Opolu.

Świadkiem zdarzenia był wolontariusz Towarzystwa SOS dla Zwierząt.

- Byłem ze swoim psem na spacerze, kiedy to się stało - opowiada Leszek Pawlak. - Widziałem wcześniej dwóch mężczyzn, którzy przyjechali tu z psem. Byłem pewien, że chcą, żeby zwierzę się wybiegało. Do głowy mi nie przyszło, że jeden z nich będzie w stanie zrobić coś tak bestialskiego - mówi zdenerwowany.

Pawlak widział, że dwuletni husky biega pod wiaduktem. W tym czasie jeden z mężczyzn spał w samochodzie, drugi rozmawiał przez telefon.

- Byłem półtora metra od tego faceta z komórką przy uchu. Musiał widzieć, że zbliża się pociąg, bo cały czas dawał sygnał. Kiedy pociąg był tuż, tuż, mężczyzna kopnął psa, a ten odskoczył wprost pod pędzący pojazd - relacjonuje. - Podbiegłem do tego faceta i dosadnie zapytałem go, co zrobił. On tylko wzruszył ramionami, stwierdził "no to już po psie" i poszedł w kierunku samochodu - opowiada.
Pawlak twierdzi, że kiedy mężczyzna zorientował się, że wolontariusz wezwał policję, wsiadł do samochodu i wraz ze swoim kompanem próbował uciec.

- Ujechał kilka metrów, ale kiedy zobaczył nadjeżdżających policjantów zostawił samochód i zaczął uciekać pieszo. Tamten drugi był kompletnie pijany, więc nie był w stanie nawet wysiąść z samochodu. Później okazało się, że to on był właścicielem tego psiaka. Zwierzę nie było stare, moim zdaniem miało nie więcej niż dwa lata. Widok był przerażający. Nie mogę uwierzyć, że ktoś był w stanie zrobić coś takiego - opowiada poruszony.

Zdarzenie widziały również trzy inne osoby, które mają w pobliżu działki. Pawlak mówi, że żadnej z nich nie udało się namówić na rozmowę z policjantami.

- Wiem, że obydwaj mężczyźni mieszkają w Nowej Wsi Królewskiej, więc być może przestraszyli się, że będą się na nich mścili - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska