Dwa lata temu Żymańczyk zakończył karierę piłkarską. Po kilku tygodniach spotkała go w jego ukochanej Oderce wielka przykrość. Ówczesny trener Miroslav Copjak w chamski sposób wyrzucił go z budynku klubowego.
- Przez jednego człowieka na pewno się nie obraziłem na klub - mówił wówczas Żymańczyk. - Odra dla mnie zawsze będzie najważniejszym klubem i jeśli tylko będzie potrzebowała mojej pomocy, to jestem do dyspozycji.
Obecny zarząd złożył byłemu napastnikowi propozycję współpracy.
- Chcemy, by pomagał nam od strony sportowej - mówi prezes Odry Guido Vreuls. - W zarządzie klubu są głównie biznesmeni, którzy na pewno nie mają takiej wiedzy o piłce jak Józek.
- Będziemy jeszcze rozmawiali o tym, jaka dokładnie przypadnie mi rola - wyjaśnia Żymańczyk. - Jestem szczęśliwy, że będę mógł znów pomóc Odrze.
Nieoficjalnie mówi się o tym, że Żymańczyk ma być w zarządzie i odpowiadać w nim za sprawy sportowe.
- Nie interesuje mnie rola typowego działacza - mówi "Żyman". - Mam wiele swoich przemyśleń, które chciałbym wykorzystać. Nie przychodzę jednak, aby wtrącać się do pracy trenerowi, który świetnie ułożył zespół. Coraz lepiej zorganizowany jest też klub. Chciałbym natomiast poprawić skauting, tak by najzdolniejsi piłkarze z regionu trafiali właśnie do Odry.
Komentarz
To jest dobry ruch
Nazwisko Żymańczyk (zdecydowanie bardziej kojarzone z Odrą niż kolejni trenerzy czy prezesi), doświadczenie i kontakty to ogromny kapitał. Odra nie może sobie pozwolić na niewykorzystanie tego. Cieszę się więc, że zarząd klubu poszedł po rozum do głowy i "odkurzył" człowieka, który uważany jest za symbol Odry.
Może dzięki temu łatwiej będzie nakłonić młodych zawodników do przyjścia do Opola, a potencjalnych sponsorów - do zainwestowania w opolską piłkę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?