Żywioł tym razem okazał się silniejszy. Grzegorz Radomski z Opola nie przepłynął Kanału Katalina

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Przed rozpoczęciem ataku na Kanał Katalina, Grzegorz Radomski (w białej koszulce) musiał precyzyjnie ustalić zasady płynięcia.
Przed rozpoczęciem ataku na Kanał Katalina, Grzegorz Radomski (w białej koszulce) musiał precyzyjnie ustalić zasady płynięcia. archiwum prywatne
Opolanin Grzegorz Radomski nie zdołał za pierwszym razem przepłynąć Kanału Katalina w Kalifornii, jednego z siedmiu zbiorników wchodzących w skład Korony Oceanów. - Zostawiłem sprawę niedokończoną, więc na pewno podejmę kolejną próbę - zapowiada.

Dlaczego atak na Kanał Katalina zakończył się niepowodzeniem?
Przepłynąłem już około 27 kilometrów, ale kiedy zostało mi ich do pokonania jeszcze pięć, nadeszły dość duże fale, a dodatkowo tak mocno zmarzłem, że pojawiły się drgawki. Stąd też podjąłem decyzję o zakończeniu próby, choć do jej pozytywnego zakończenia zabrakło mi niewiele - maksymalnie około dwóch godzin płynięcia.

To ile czasu łącznie spędził pan w wodzie?
Nieco ponad dziewięć godzin. Muszę jednak przyznać, że nieco zaskoczyła mnie tak niska jej temperatura. Wynosiła bowiem jedynie około 17 stopni.

Co pan czuł tuż po zakończeniu próby?
W największym stopniu złość i niedosyt, że nie udało się zakończyć misji sukcesem. Ostatecznie zwyciężył jednak zdrowy rozsądek, który podpowiedział mi, że lepiej będzie wyjść z wody przed metą.

Grzegorz Radomski wyzwań się nie boi. Przepłynął już Kanał La Manche i Cieśninę Gibraltarską.

Opolanin Grzegorz Radomski wraca na wielkie wody. Teraz popłynie w USA

Szybko doszedł pan do siebie?
W miarę szybko, zajęło mi to kilka godzin, może pół dnia.

Po raz pierwszy atakował pan zbiornik z Korony Oceanów w nocy? Jak duża była to przeszkoda?
Największe utrudnienie stanowił fakt, że nie widziałem celu, ponieważ w okolicach Los Angeles była gęsta mgła, która uniemożliwiała dostrzeżenie brzegu. Poważniejszych przeszkód z związku z pływaniem w nocy jednak nie doświadczyłem.

A miał pan jakieś oświetlenie?
Tak, z łódki, która mnie asekurowała. Ponadto miałem też przymocowane światła chemiczne, tzw. glowsticki, bym samemu był widoczny w wodzie.

Napotkał pan na zwierzęta i statki?
Zwierząt na szczęście na mojej drodze nie było. Słyszałem jedynie piszczenie delfinów, czyli sposób, w jaki się między sobą komunikują. Statków też było niewiele, zdecydowanie mniej niż na Kanale La Manche i Cieśninie Gibraltarskiej (oba Radomski już przepłynął - przyp. red).

Podejmie pan kolejną próbę przepłynięcia Kanału Katalina?
Z pewnością to uczynię, tylko muszę uzbierać fundusze. Być może spróbuję wrócić do Kalifornii już w przyszłym roku. Zostawiłem sprawę niedokończoną, a tak być nie może. Najpierw chcę pokonać Kanał Katalina, a dopiero później będę myśleć o kolejnych zbiornikach należących do Korony Oceanów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska