Końcowe rozstrzygnięcie śmiało należy uznać za niespodziankę. Po pierwsze bowiem, Gwardia przed rozpoczęciem meczu miała na koncie aż o 10 punktów więcej niż Zagłębie. Po drugie, ekipa z Opola w tym sezonie wcześniej naprawdę dobrze spisywała się we własnej hali. To właśnie w Stegu Arenie wywalczyła zdecydowaną większość z 28 punktów, które po 23 seriach gier pozwalały jej zajmować 8. miejsce - ostatnie premiowane awansem do fazy play-off.
Potyczka zaczęła się dla gospodarzy zgodnie z planem. Weszli oni w nią znacznie lepiej od przeciwnika, prowadząc w 14. minucie już 7:4. Drugi kwadrans pierwszej połowy był już jednak dużo słabszy w wykonaniu gwardzistów. Dopadła ich szczególnie niemoc ofensywna. Gracze Zagłębia z akcji na akcję poczynali sobie natomiast coraz śmielej i to oni na półmetku wygrywali 12:11.
Taki obrót spraw wyraźnie podbudował ekipę z Lubina, co było widać gołym okiem przez większą część drugiej odsłony. Gwardia przez dużą jej część wyglądała z kolei, jakby nie wyszła z szatni. Otrząsać zaczęła się dopiero od 42. minuty, kiedy to Zagłębie prowadziło już 19:13.
Powrót do gry o zwycięstwo nie byłby dla opolan możliwy, gdyby nie doskonała dyspozycja bramkarza Jakuba Ałaja. Zaczął on spotkanie na ławce, ale po kilkunastu minutach zmienił Adama Malchera i jeszcze przed przerwą popisał się paroma świetnymi paradami. W drugiej połowie dał już show z prawdziwego zdarzenia. To jego kolejne interwencje (w całym spotkaniu zanotował ich 13, przy bardzo wysokiej 42-procentowej skuteczności) pozwoliły miejscowym uwierzyć w odwrócenie losów rywalizacji.
W najtrudniejszym momencie gospodarze zanotowali tak imponującą serię, że na 9 minut przed końcem doprowadzili do remisu 21:21. A potem Gwardia dalej szła za ciosem i uzyskała nawet dwubramkową zaliczkę (24:22). To jednak absolutnie nie oznaczało końca emocji w tym starciu.
Na trzy sekundy przed końcem gola na 26:25 dla Zagłębia rzucił Dawid Krysiak. Wydawało się, że to koniec nadziei gwardzistów na uzyskanie choćby punktu. Przy ich szybkim wznowieniu Jakub Moryń popełnił jednak niebezpieczny i przede wszystkim, nierozsądny faul. Za atak na szyję Wiktora Kawki został ukarany czerwoną i niebieską kartką, a dodatkowo Gwardia otrzymała rzut karny. Sędziowie bowiem orzekli, że było to intencjonalne przerwanie stuprocentowej okazji bramkowej. "Siódemkę" na wagę doprowadzenia do serii karnych wykorzystał Michał Milewski.
W niej jednak ten sam zawodnik już się pomylił, podobnie jak dwaj jego inni koledzy. Przyjezdni byli dużo skuteczniejsi i to oni wygrali konkurs "siódemek" 3:1.
Porażka Gwardii sprawiła, że spadła ona na 9. miejsce w tabeli. Wyprzedził ją MMTS Kwidzyn, który pewnie pokonał 35:26 najsłabszą w stawce ekipę Zeptera KPR-u Legionowo. Kwidzynianie punktami zrównali się z opolskim zespołem, ale mają od niego lepszy bilans bezpośrednich spotkań. W ostatnich dwóch kolejkach, obie te drużyny zmierzą się z KGHM Chrobrym Głogów (Gwardia zagra z nim 24 marca na wyjeździe, MMTS w 26. serii gier u siebie). Ponadto Gwardię czeka jeszcze domowy mecz z Energą Wybrzeżem Gdańsk, a MMTS wyjazdowa konfrontacja z Zagłębiem Lubin.
Corotop Gwardia Opole - Zagłębie Lubin 26:26 (11:12), karne 1:3
Gwardia: Malcher, Ałaj – Wojdan 6, Widomski 4, Sosna 3, Wandzel 3, Monczka 3, Jendryca 2, Milewski 2, Kawka 2, Jankowski 1, Łangowski, Hryniewicz, Stempin, Zawadzki, Koc.
Zagłębie: Schodowski, Byczek – Moryń 5, Czuwara 5, Rutkowski 4, Krysiak 3, Michalak 2, Stankiewicz 2, Hlushak 1, Drozdalski 1, Iskra 1, Krupa 1, Gębala 1, Pedryc, Kałużny, Kozłowski.
Kary: Gwardia – 10 min., Zagłębie – 12 min.
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?