1 liga piłkarzy ręcznych. ASPR Zawadzkie przegrała we własnej hali

Oliwer Kubus
Oliwer Kubus
Po nerwowej końcówce ASPR musiała uznać wyższość drużyny z Końskich.
Po nerwowej końcówce ASPR musiała uznać wyższość drużyny z Końskich. Oliwer Kubus
Nasi pierwszoligowi szczypiorniści ulegli drużynie z Końskich 27-28.

Mecz, w którym było dużo niedokładności i chaosu, rozstrzygał się w ostatnich sekundach. Obie ekipy miały szansę na zwycięstwo. Na półtorej minuty przed zakończeniem szalę na korzyść ASPR mógł przechylić Marceli Migała. Przy stanie 27:27 doświadczony rozgrywający stanął w sytuacji sam na sam z bramkarzem, jednak mając dużo czasu i miejsca rzucił prosto w Daniela Szota. Więcej zimnej krwi zachowali goście. Wypracowali dogodną okazję Przemysławowi Matyjasikowi, który się nie pomylił i dał swojej ekipie dwa punkty.

- Marceli ma osłabiony organizm, bo przez cały tydzień chorował - usprawiedliwiał swojego kolegę Patryk Całujek. - Akcję przeprowadziliśmy prawidłowo, rzut też był niezły, tyle że niecelny. Szkoda, ale końcówki są loterią i jedno niepowodzenie może ważyć na rezultacie.

Trudno jednak uznać Migałę głównym winowajcą, skoro cały zespół zaprezentował się przeciętnie i od początku nie umiał narzucić rywalom swojego stylu. Gospodarze przez całą pierwszą połowę musieli gonić wynik. W 28. min odrobili wreszcie straty, lecz jeszcze przed zejściem na przerwę stracili dwie bramki, nie zdobywając żadnej.

Zawodziła skuteczność, bo ASPR marnowała dużo klarownych okazji, ale również defensywa. Goście z jej sforsowaniem nie mieli najmniejszych problemów. Przedzierali się środkiem, dogrywali na skrzydła, często trafiali też z dystansu.

Druga połowa stała pod znakiem strat i braku precyzji. Drużyny grały nerwowo i popełniały liczne błędy. To jednak przyjezdni byli stroną dominującą i utrzymywali nieznaczną przewagę. Co ciekawe, w ciągu całego meczu ASPR prowadziła tylko przez chwilę: na samym początku, gdy zdobyła pierwszą bramkę, oraz w 35. min po trafieniu Adama Wacławczyka, które było ukoronowaniem dobrego, choć krótkiego, okresu gry.

- Popełniliśmy wiele błędów defensywnych - analizował P. Całujek. - Dopiero później zaczęliśmy bronić agresywniej, co poskutkowało wyrównaniem. Pogoń za przeciwnikiem w pierwszej fazie starcia kosztowała nas jednak sporo energii. Graliśmy łeb w łeb, a to różnie się kończy. Tym razem skończyło się po myśli gości.

Mimo że triumf zespołu z Końskich można uznać za zasłużony, to gospodarze bardzo żałowali niewykorzystanej szansy. Wygrana pozwoliłaby im awansować w tabeli na 5. miejsce i oznaczałaby rehabilitację za wysoką porażkę w Piekarach Śląskich.

- Mieliśmy zwycięstwo na widelcu, wystarczyło je skonsumować - określał obrazowo P. Całujek, w sobotę najlepszy gracz ASPR. - W takim spotkaniu smakowałoby podwójne, przegrana natomiast boli jeszcze bardziej. Jeśli przegrywamy znacznie i nic się nie układa, to jestem w stanie usprawiedliwiać to tym, że nie wyszedł nam mecz i trafił się gorszy dzień. W tym przypadku tak jednak nie było. Toczyliśmy wyrównaną walkę i do szczęścia zabrakło bardzo niewiele.

Nerwową, momentami chaotyczną grę w drugiej części zawodnicy tłumaczyli między innymi niejasnymi decyzjami sędziów.

- Arbitrzy nie potrafili zaprowadzić porządku - wyjaśniał P. Całujek. - Po meczu, wiedząc, że nic to nie zmieni, pozwoliłem sobie na w miarę spokojną dyskusję z nimi i sami poniekąd przyznali, że mogli wcześniej zapanować nad grą, co zapobiegłoby dodatkowym, negatywnym emocjom.

ASPR Zawadzkie - KSSPR Końskie 27:28 (16:18)

ASPR: Donosewicz, Puszkar - Kaczka, Hertel, Kubillas 2, Zagórowicz 5, Wacławczyk 1, P. Całujek 9, Ł. Całujek 2, Swat 4, Migała 4, Kąpa. Trener Łukasz Morzyk.
KSSPR: Wnuk, Szot - Sękowski, Słonicki 1, Pilarski 2, Jamioł 8, Matyjasik 4, Napierała 1, Mastalerz 4, Gasin 2, Smołuch 6. Trener Michał Przybylski.

Sędziowali: Jarosław Budzianowski (Gliwice) i Krzysztof Pytlik (Siemianowice Śląskie). Kary: ASPR - 4 min; KSSPR - 6 min. Widzów 200.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska