Nysanie przystępowali do meczu rozpromienieni wyjazdowym zwycięstwem nad AZS-em Częstochowa. W starciu ze Ślepskiem potwierdzili, że ich forma zwyżkuje, choć jeszcze nie jest optymalna.
- Na treningach wyglądamy lepiej - twierdził libero Stali Tomasz Bonisławski. - W trakcie meczów dziwnie się usztywniamy, choć trenerzy ciągle nam wpajają, by uspokajać głowy, bo wtedy czujemy się i gramy o wiele lepiej. Staramy się ich uwag słuchać i zmienić nasze nastawienie.
Ślepsk przyjeżdżał do Nysy jako lider, mając na swoim koncie komplet punktów. Z dalekiej podróży wracał do domu tylko z jednym oczkiem, ale, patrząc na przebieg wydarzeń, z takiego wyniku mógł być zadowolony. To gospodarze sprawiali lepsze wrażenie, a akcenty w ich grze rozkładały się na większą liczbę zawodników. Solidne zawody rozgrywał Michał Makowski (uznany ostatecznie MVP), bardzo dobre zmiany dali Łukasz Owczarz, Dawid Bułkowski i Nikodem Wolański, z kolei cichym bohaterem był Bonisławski, który, zwłaszcza w końcowej fazie spotkania, popisywał się efektownymi obronami, dając kolegom możliwość wyprowadzenia kontry. Bagatelizował jednak udane akcje, skupiając się bardziej na tych nieudanych.
- Może i w dalszych setach nie spisywałem się najgorzej, ale w pierwszym nie przyjąłem łatwej zagrywki, i to w bardzo ważnym momencie, co poskutkowało później przegraną - tłumaczył Bonisławski. - Mam do siebie o to żal, bo to nie była wcale trudna piłka. Zapomniałem jednak o tym i po prostu grałem dalej. A to, że podbiłem kilka ataków, to żaden wielki wyczyn. W końcu od tego jestem.
Przywoływana przez Bonisławskiego pierwsza partia zakończyła się zwycięstwem Ślepska, mimo że Stal odrobiła wcześniej pięciopunktową stratę (ze stanu 10-15) i prowadziła nawet 21-19. W końcówce popełniła jednak błędy w przyjęciu, a atak Jana Lesiuka po przekątnej przesądził o zwycięstwie gości.
Podrażnieni takim obrotem sprawy miejscowi drugą odsłonę zaczęli z wysokiego „C”. Jeszcze nie wszyscy kibice wrócili po przerwie na swoje miejsca, a Stal wygrywała już 6-0. Dalej tylko powiększała dystans nad rywalami. Był to okres, kiedy wychodziło jej niemal wszystko - począwszy od zagrywki, przez odbiór oraz blok i atak.
Kolejny set miał już bardziej wyrównany przebieg, a po nyskiej stronie zrobiło się niepotrzebnie nerwowo. Gospodarze kontestowali niektóre z decyzji sędziego, w dodatku wdali się w dyskusję z przeciwnikami. W efekcie, przy wyniku 9-10, Dawid Bułkowski został ukarany czerwoną kartkę i nasz zespół stracił punkt. Na szczęście nie stracił koncentracji. Dzięki silnym serwisom oraz błędom Ślepska odskoczył na kilka punktów i pewnie wygrał.
Czwarty partia miała podobny przebieg do pierwszego. Prowadzenie przechodziło z jednej strony na drugą. Nieznaczną przewagę wypracowała ekipa z Suwałk, a w ostatnich akcjach nysanie dwukrotnie zepsuli zagrywkę i mecz musiał być rozstrzygnięty w tie-breaku. W nim Stal, wspierana głośno przez kibiców, nie dała gościom żadnych szans i odniosła trzecie zwycięstwo z rzędu.
- Oby ta seria trwała jak najdłużej - mówił Owczarz. - Nie wiem, czym był spowodowany słaby start do rozgrywek. Na pewno nie zlekceważyliśmy rywali, bo do każdego meczu, niezależnie, z kim się mierzymy, podchodzimy tak samo. Wracamy na właściwe tory.
Stal Nysa - Ślepsk Suwałki 3-2 (-23, 13, 19, -22, 9)
Stal: Woroniecki, Makowski, Olczyk, Piotrowski, Rawiak, Nożewski, Bonisławski (libero) - Lubaczewski, Szymeczko, Bułkowski, Owczarz, Wolański. Trener Piotr Łuka.
Ślepsk: Gonciarz, Lesiuk, Rudzewicz, Sasak, Skrzypkowski, Sapiński, Filipowicz (libero) - Krupiński (libero), Szarek, Szczytkov, Hunek, Laskowski, Winnik. Trener Dmitrij Skoryj.
Sędziowali: Benedykt Cieślik i Grzegorz Skowroński (obaj Sosnowiec). Widzów 600.
Zobacz TOP SPORTOWY24
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?