- Kamil J. jest osobą szczególnie niebezpieczną dla otoczenia i musi być długotrwale izolowany, by uchronić społeczeństwo przed kolejnymi zamachami z jego strony - uzasadnił wyrok sędzia Dariusz Kita z Sądu Okręgowego w Opolu. - Oskarżony zbrodnię popełnił na oczach świadków, wdarł się do mieszkania pokrzywdzonego, był bezwzględny i brutalny.
Jan K. zginął, bo poprosił o ciszę biesiadującą na podwórku młodzież. Do zbrodni doszło 22 czerwca w Krapkowicach.
Tego dnia młodzież grillowała przy jednym z garaży, tuż obok kamienicy przy ul. Fabrycznej. Kamil J. najpierw wdał się w bójkę z kolegą, później szarpał się z 40-letnim sąsiadem, który chciał go uspokoić.
O 21.40 ktoś wezwał policję. Kamil na widok radiowozu uciekł. Miał powód - wcześniej sąd skazał go za pobicia i rozboje, ale on nie zgłosił się do więzienia.
Jak zeznał przed prokuratorem, schował się w pobliżu ogródków działkowych. Gdy radiowóz odjechał, Kamil wrócił na imprezę i znów zrobiło się głośno. Jan K. wyszedł wtedy do okna i poprosił o ciszę. Z relacji świadków wynika, że Kamil chwycił za nóż i pobiegł do domu 63-letniego rencisty.
Kopniakiem wyważył drzwi, wpadł do kuchni, rzucił się na Jana K. i zaczął dźgać go nożem o ponad 20-centymetrowym ostrzu.
Wszystko działo się na oczach córki Jana K. Po dokonaniu zbrodni Kamil J. uciekł. Ukrywał się w pustostanach. Na drugi dzień poszedł na stację benzynową w Dąbrówce Górnej i stamtąd zadzwonił na policję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?