Adam Malcher: - Taki debiut to marzenie

Marcin Sabat
Marcin Sabat
Adam Malcher
Adam Malcher
- Moja kariera toczy się bardzo szybko i czasem myślę, że to tylko piękny sen - mówi Adam Malcher, bramkarz reprezentacji Polski i wychowanek opolskiej Gwardii.

Reprezentacyjnej kariery nie mogłeś chyba zacząć lepiej, niż medalem mistrzostw świata, zwłaszcza, że to twój debiut na tak ważnej imprezie...
- Mogło być złoto, albo srebro. A tak serio to bardzo się cieszę, że dostałem powołanie, pokazałem się na turnieju i że wróciliśmy do kraju z brązowymi krążkami na piersiach. Mam nadzieję, że to dobry prognostyk i w swojej karierze jeszcze zdobędę kilka medali.

Dla niespełna 23-letniego debiutanta brązowy medal to ogromy sukces. Starsi koledzy, którzy w dorobku mają już srebro sprzed dwóch lat, też są w pełni szczęśliwi.
- To mnie najbardziej zaskoczyło. Myślałem, że chłopaki po srebrze, będą mówili, że teraz jest tylko brąz, ale jest zupełnie inaczej. Oni odbierają trzecie miejsce jako wielki sukces i potwierdzenie tego, że Polska jest w ścisłej światowej czołówce. Gdzieś tam pozostał może żal, że z Chorwatami nie zagraliśmy tak dobrze jak mogliśmy, ale to nie zmienia faktu, że jest euforia.

Teraz możecie się cieszyć, a czy w trakcie turnieju wierzyliście, że mistrzostwa tak się skończą?
- Po pierwszej fazie grupowej wielu ludzi nas skreśliło, padały pytania po co my w ogóle jechaliśmy do Chorwacji. My jednak byliśmy pewni swego, bo znamy wartość zespołu. Powiedzieliśmy sobie, że pokażemy wszystkim, iż stawianie na nas krzyżyka było niesprawiedliwe. Założyliśmy z trenerem, że wygrywamy trzy mecze i poczekamy, czy to wystarczy. Wierzyliśmy do końca, nawet w meczu z Norwegią. Wielką rolę odegrał trener, który nie pozwolił nam choćby na moment zwątpić.
Wiadomo było, że numerem jeden w polskiej bramce będzie Sławomir Szmal. Jednak i ty miałeś swoje szanse, a w meczu z Chorwacją spisałeś się świetnie. Między innymi dzięki twoim interwencjom zniwelowaliśmy straty. Jak ocenisz swoją grę?
- Bramkarz im starszy, tym lepszy i myślę, że głównie brakowało mi doświadczenia i spokoju. Jestem jednak zadowolony, bo to była dla mnie ogromna lekcja. Wiele zyskałem podglądając najlepszych bramkarzy, trenując ze Sławkiem i to powinno zaprocentować. Poza tym wzmocniłem się mentalnie.

Oglądając transmisję często widzieliśmy cię ze Sławkiem Szmalem. Chłopaki z Opolszczyzny trzymają się razem?
- Można powiedzieć, że pochodzenie ułatwiło nam znajomość. Ale bramkarze często są razem. We dwóch trenujemy, pomagamy sobie. Sławek jest świetnym kolegą, często udziela mi cennych rad. Liczył też na mnie, gdyż prosił, abym obserwował jak dany zawodnik mu rzuca i bym mu to przekazywał.
Zaczynając przygodę ze szczypiorniakiem w gimnazjum, a potem na codziennych treningach z Robertem Wasilewskim myślałeś, że tak błyskawicznie zagrasz na mundialu?
- Jak każdy inny sportowiec, który trenuje i uprawia sport marzyłem, żeby trafić do kadry seniorskiej i pojechać na dużą imprezę. Jednak rzeczywiście moja kariera nabrała dużego przyspieszenia. Były kadry młodzieżowe, transfer do ekstraklasy, w której gram regularnie, powołanie od trenera Wenty i wreszcie mistrzostwa i medal. Wszystko to dzieje się bardzo szybko i czasem wydaje mi się, że to tylko piękny sen.

Przygodę z kadrą zacząłeś od medalu. Co dalej?
- Mam nadzieję na kolejne powołania od trenera Wenty i miejsce w kadrze. Marzę o olimpiadzie i medalu. Teraz jednak wracam do Lubina i czeka mnie walka w lidze.

Nie będzie czasu, aby odwiedzić Opole i radować się z najbliższymi i przyjaciółmi?
- Z rodziną spotkałem się w Warszawie, gdyż przyjechali mnie przywitać. A do Opola wybieram się w przyszłym tygodniu i raz jeszcze poświętujemy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska