Politycy zapewniają, że nasze gospodarstwa domowe nie odczują skutków rosyjsko-ukraińskiego konfliktu gazowego. Można im wierzyć?
- W tej sprawie akurat można. Nie ma obaw, że nie będziemy mieli na czym ugotować obiadu albo czym ogrzać mieszkania. Zapotrzebowanie na gaz dla gospodarstw domowych jest zaspokajane przede wszystkim z krajowego wydobycia lub z zapasów i spór rosyjsko-ukraiński na nie nie wpłynie. W Polsce zresztą obowiązuje od czasów socjalizmu zasada, że w pierwszej kolejności ogranicza się gaz dla przedsiębiorstw, a nie dla prywatnych użytkowników.
- Sugeruje pan, że nasze zakłady przemysłowe nie są całkowicie bezpieczne?
- Jest ryzyko, że powtórzy się sytuacja z 2006 roku, gdy już po konflikcie, pod koniec stycznia spadły o około 40 procent dostawy gazu z Ukrainy i czterech największych przemysłowych odbiorców gazu odcięto. Gazprom szacuje, że przez Ukrainę do Europy nie dociera 50 milionów metrów sześciennych gazu, a to jest więcej niż Polska zużywa. Ryzyko rośnie, jeśli ograniczenie dostaw nałoży się na wielkie mrozy. Wtedy nasz system - nawet przy pełnych magazynach - nie zdoła wydać takiej ilości gazu.
- Jak bardzo taka sytuacja może zaszkodzić naszej gospodarce?
- Trwale raczej nie zaszkodzi. Po pierwsze rekompensujemy sobie zmniejszenie ilości gazu płynącego z Ukrainy paliwem dostarczanym przez Białoruś. Odcięcia gazu dla zakładów - jeśli w ogóle do nich dojdzie - nie powinny być długotrwałe. Kiedy kilka lat temu do nich doszło, zakłady nie otrzymywały gazu przez około pół dnia, więc straty nie były zbyt wielkie.
- Wraz ze spadkiem cen światowych ropy staniała u nas benzyna. Czy z gazem będzie tak samo?
- W dłuższej perspektywie - czyli mniej więcej za pół roku - światowe ceny gazu spadną. Ale uważam, że u nas gaz nie stanieje. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo tłumaczy, że ma duże koszty dystrybucji, więc zapowiada utrzymanie obecnych cen.
- Przy okazji konfliktu Rosji z Ukrainą wraca dyskusja o dywersyfikacji rynku paliw. Ile jest prawdy w tym, że aby dostać za pięć lat gaz z innych źródeł niż dotychczasowe, Polska powinna już podpisać stosowne umowy?
- To prawda, ale nasi politycy od piętnastu lat tylko o tym gadają, ale niczego nie robią, więc i nic z tego nie wychodzi. Sytuacja jest nawet gorsza niż kilka lat temu, bo produkcja krajowa i stan magazynów się zmniejszyły. Nie można jednocześnie mieć monopolu PGNiG i wolnego rynku, który sam się zdywersyfikuje. Nasi politycy na razie wybrali monopol.
Strefa Biznesu: Coraz więcej chętnych na kredyty ze zmienną stopą
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?