ASPR Zawadzkie pokonany przez KSSPR Końskie

Marcin Sabat
Marcin Sabat
Paweł Swat wrócił do gry i zdobył sześć bramek.
Paweł Swat wrócił do gry i zdobył sześć bramek. fot. Sebastian Stemplewski
ASPR prowadził w Końskich 10-5 i 25-20, ale nie zdołał utrzymać przewagi. Ostatecznie przegrał 31-32.

Początek spotkania należał do gości, którzy grali uważnie w obronie i dokładnie rozgrywali piłkę w ataku. W efekcie dochodzili do dobrych pozycji rzutowych i po kwadransie prowadzili 10-5. Od tego momentu coś zacięło się w poczynaniach podopiecznych trenera Stanisława Pakuły.

W 22. min gospodarze zniwelowali dystans, a na tablicy świetlnej widniał wynik 11-11. Do końca pierwszej połowy trwała wymiana bramka za bramkę, a skromną zaliczkę wypracował jeszcze ASPR.

- W szatni zwracaliśmy uwagę, że trzeba wrócić do tego co prezentowaliśmy na początku spotkania - relacjonuje Pakuła. - Przede wszystkim mieliśmy uspokoić poczynania w ataku, gdzie za bardzo się spieszyliśmy.

Efekty rozmowy przyszły między 40. a 45. min. Lepiej funkcjonowała wówczas obrona ekipy z Zawadzkiego, bronili bramkarze, a kontry kończył Paweł Swat, który wrócił do składu po kontuzji i rehabilitacji. Nie do powstrzymania był także Artur Pietrucha i goście prowadzili 25-20.

Protokół

Protokół

KSSPR Końskie - ASPR Zawadzkie 32-31 (14-15)

Końskie: Ratuszniak, Sadowski - Przybylski, Kowal, R. Napierała 10, Iskra 3, Juszczyk 1, Smołuch 4, Trojanowski, Jasiński, Janusz, Fiutek 3, T. Napierała 11, Majchrzak. Trener Marian Panek.
ASPR: Wasilewicz, Śledź, Janik - Droździk 5, Całujek 4, Hendel, Pietrucha 10, Kaczka, Pawlak, Skowroński 1, Morzyk, Bykowski 2, Swat 6, Kapusta 3. Trener Stanisław Pakuła.
Sędziowali: Kamil Poloczek (Katowice) i Ireneusz Szumański (Gliwice). kary: Końskie - 2 min; ASPR - 8 min. Widzów 400.

- I znów spoczęliśmy na laurach - przyznaje Pakuła. - Rywal wyłączył Pietru-chę, a pozostali zawodnicy zupełnie się zgubili. Zrobiło się 25-23 i poprosiłem o czas. Znów apelowałem o spokój, ale tym razem bezskutecznie.

Straty, kroki, złe rzuty i niemoc w defensywie sprawiły, że gospodarze rzucili sześć bramek z rzędu i prowadzili 32-29. ASPR raz jeszcze się poderwał, ale w ostatniej akcji miejscowi nie pozwolili przyjezdnym wyprowadzić akcji i oddać rzutu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska