B klasa Głubczyce: Fortuna Chomiąża - Lisięcice 1-4

fot. Sławomir Jakubowski
O piłkę walczą: Przemysław Podstawka (z przodu) i Jacek Piskorz.
O piłkę walczą: Przemysław Podstawka (z przodu) i Jacek Piskorz. fot. Sławomir Jakubowski
Zawodnicy z Lisięcic walczą do końca, co się opłaciło gościom w ostatnim meczu w Chomiąży. Mecz oglądała spora grupa kibiców gospodarzy z Czech.

Ponieważ Chomiąża leży tuż przy granicy jej pojedynek z Lisięcicami oglądali zaprzyjaźnieni Czesi. - Nasza drużyna swój mecz w lidze rozegrała w sobotę - poinformował prezes Sokola Chomiz Karel Zelnik. - Współpracujemy z Fortuną już 15 lat, w zeszłym roku wałowaliśmy swoim sprzętem jej boisko.

Po swojej stronie granicy organizujemy wspólnie z Głubczycami turniej, w którym uczestniczą polskie drużyny. Kiedyś były nawet plany, aby czescy piłkarze grali w polskiej lidze i odwrotnie. Administracja jednak skutecznie to uniemożliwiła.

Pracę sędziego z uwagą obserwował arbiter miejscowego podokręgu Wiesław Bieniasz. - Sędzia w meczu B klasy trochę przypomina sapera - porównywał Bieniasz. - Jak nie ma sytuacji kontrowersyjnych, to wszystko jest dobrze i sędzia jest świetny. Jak jest odwrotnie, to obie drużyny najchętniej by go powiesiły.

Miejscowym kibicował Paweł Piskorz, którego bracia Rafał i Jacek starali się powstrzymać lidera rozgrywek z Lisięcic.
- Sam nigdy nie grałem w piłkę - przyznał P. Piskorz. - Bracia nie ciągnęli mnie do gry. Jestem na każdym meczu i obserwuję jak grają, ale nie potrafię powiedzieć, który z nich jest lepszy. Nie wiem, czy to rywal jest za dobry, ale widoków na punkty specjalnie nie ma.

Protokół

Protokół

Fortuna Chomiąża - Lisięcice 1-4 (0-1)
0-1 Sawicki - 32., 0-2 Jaczyszyn - 59., 0-3 Raniowski - 63., 1-3 Trela - 76., 1-4 Sosin - 90.

Fortuna: Zarówny - Gazda, Janicki, Stupek, Tokarczyk - Kozłowski, J. Piskorz, R. Piskorz, Prus - Trela, Małecki (46. Nowak).
Lisięcice: Sosin - Sękowski, Jabłoński (63. Wróblewski), Słobodzian, Wieczorek - Podstawka, Raniowski, Wysoczański (89. Niemirowski), Jaczyszyn - Hawron (83. Wysz), Sawicki.

Sędziował Krzysztof Tokarz (Głubczyce). Żółte kartki: Prus, Zarówny, Małecki, R. Piskorz - Jabłoński. Czerwona kartka: Prus - 90. (za dwie żółte). Widzów 40.

Goście dominowali od początku, a wśród nich prym wiódł znany z gry w Starcie Bogdanowice Bronisław Raniowski. W 87. min niczym slalomista rozpoczął rajd na swojej połowie boiska i mijał kolejnych rywali. - Zostaje ogranie z wyższych lig - podkreślał Ranio-wski. - Przeciwnicy chcieli mnie złapać na spalonego, więc nie było innego wyjścia tylko ruszyć do przodu z piłką. Obrońcy "rozeszli" się i tak dobiegłem do pola karnego, minąłem bramkarza, ale ten mnie sfaulował. Jestem wyznaczony do strzelania karnych, ale był dobry wynik, to odpuściłem.

Rafał Słobodzian nie zdołał jednak pokonać Eugeniusza Zarównego, który w dobrym stylu obronił "jedenastkę“.
- Zawsze rzucam się w prawy róg - zdradził Zarówny. - Lewą stronę mam słabszą, z powodu złamanego obojczyka. Robię ruch w lewo, a później idę w prawo.

Gracze z Lisięcic mimo dużej przewagi w tabeli nie czują się jeszcze A klasowcami. - Trzeba grać do końca, gdyż zostało jeszcze wiele spotkań - przekonywał Wojciech Jaczyszyn. - W zeszłym roku w naszej grupie Lewice miały 13-14 punktów przewagi, a jednak awans wywalczyły Zopowy. Będziemy zatem chuchać na zimne.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska