Będzie nowa Polska

Marcin Sabat <a href="mailto:[email protected]">[email protected]</a> 077 44 32 605
Polscy piłkarze nie odwrócili się od trenera plecami - mówią zgodnie szkoleniowiec Paweł Janas i jego podopieczni.
Polscy piłkarze nie odwrócili się od trenera plecami - mówią zgodnie szkoleniowiec Paweł Janas i jego podopieczni.
Biało-czerwoni. Przed meczem z Niemcami zmiany muszą być, bo graliśmy słabo i przegraliśmy - przyznał Paweł Janas, który zaprzeczył też, że w kadrze jest bunt.

Rozmowa

Rozmowa

Jeszcze nas nie skreślajcie
Euzebiusz Smolarek, piłkarz reprezentacji Polski

- Co się z wami działo w niedzielę?
- Był dzień wolny, a szumu jakby nie wiem co. Nie szukajmy konfliktu w drużynie, a skupmy się na meczu z Niemcami. Konfliktu w drużynie nie ma. Rozmawialiśmy we własnym gronie tylko na jeden temat - jak wygrać z Niemcami. Tylko to nas teraz interesuje.

- Z Niemcami musicie wygrać, bo inaczej pojedziecie do domu. Stać was na to?
- W środę wyjdziemy na boisko po to, by zwyciężyć. Tylko to nas interesuje. Znam niemieckich piłkarzy, ale każdego z osobna. Nie miałem okazji grać przeciw nim w reprezentacji. Wiem, że do zespołu wróci już Michael Ballack, który nie wystąpił z Kostaryką. Jeśli będzie zdrowy, to na pewno jeszcze wzmocni Niemców, bo to bardzo dobry piłkarz.

- Mecz zagracie w Dortmundzie, gdzie grasz na co dzień z Borussią. Towarzyszy ci większa motywacja?
- Na pewno dla mnie to specjalne i ważne miejsce. Znam ten stadion, znam kibiców. To będzie fajne uczucie zagrać tam z reprezentacją Polski. Jeszcze fajniej będzie, jak wygramy, w co mocno wierzę. Niemcy są silni, ale my też mamy dobrą drużynę.

- Jakie błędy popełniliście z Ekwadorem?
- Nie chcę odpowiadać ani oceniać polskiej drużyny. Mogę powiedzieć za siebie. Czuję się dobrze, jestem dobrze przygotowany. Swoje wnioski mamy.

Marcin Sabat

Codziennej konferencji prasowej w biurze prasowym polskiej ekipy towarzyszyło ogromne zainteresowanie mediów. Wywołane ono było informacjami niemieckiej prasy o buncie w polskim zespole. Janas zdecydowanie zdementował te doniesienia: - Nie wiem, kto to wymyślił, nie ma mowy o żadnym buncie. Wszyscy są zdrowi, normalnie trenują. Mogą o tym poświadczyć piłkarze.

Selekcjoner zaprzeczył także, że unika dziennikarzy. - Informacje o moim zniknięciu były nieprawdziwe, zdenerwowały tylko moją rodzinę - mówił Janas. - Nigdzie nie zginąłem, nie unikam dziennikarzy, jestem do dyspozycji. Po piątkowym meczu udzieliłem wywiadów kilku stacjom telewizyjnym, byłem na konferencji prasowej po meczu, odpowiadałem na pytania nawet w mixed zonie. W niedzielę wszyscy mieliśmy dzień wolny. Proszę nas zrozumieć. Od 21 maja jesteśmy razem. Gramy, trenujemy, jeździmy wszędzie razem i należy się wszystkim nieco odpoczynku.
W niedzielę odbyło się spotkanie drużyny, zarówno w towarzystwie selekcjonera, jak i bez niego.
- Nie doszukujcie się w tym sensacji - kontynuował Janas. - Te spotkania były poświęcone tylko tematom sportowym, związanym z naszym udziałem w mistrzostwach świata.
Janas zapewnił, że w jutrzejszym meczu z Niemcami w Dortmundzie polski zespół będzie "wyglądał inaczej". Dodał też, że dokona zmian. Na pytanie: ilu? stwierdził w swoim stylu, że minimum jednej. Jak zwykle zapowiedział, że nie zamierza ujawniać taktyki ani składu zespołu wcześniej niż przed samym meczem.
- Zdajemy sobie sprawę, że po porażce zostanie nam tylko spakować się i wrócić do Polski - powiedział selekcjoner naszej reprezentacji. - Zdobycie punktu, a najlepiej trzech jest koniecznością. To nasza ostatnia szansa. Piłkarze mają tego świadomość. Oglądamy rywali, mamy ich rozpracowanych, ale nie wszystko można przewidzieć. Na pewno jest to zespół bardzo groźny w ataku, strzelający dużo bramek, ale może nieco gorzej prezentujący się w defensywie.
Selekcjoner, który w czasie meczu z Ekwadorem i po nim wydawał się zagubiony, wrócił i do niego. - Mecz z Ekwadorem to już historia - skwitował. - Dokonaliśmy analizy, wyciągnęliśmy wnioski. Jakie? Że stwarzaliśmy mało sytuacji podbramkowych, brakowało tzw. ostatniego podania. To był zresztą dziwny mecz, bo częściej byliśmy przy piłce, byliśmy równorzędnym rywalem dla Ekwadoru, ale zabrakło skuteczności.
Po porażce w polskim obozie nie było spokojnie, bo być nie mogło. Kto był winny porażki?
- To też sobie wyjaśniliśmy, ale niech zostanie to wewnątrz drużyny - uciął Janas, który przeprosił następnie polskich kibiców, którzy jako jedyni obok Euzebiusza Smolarka nie zawiedli w piątkowy wieczór.
- Kibice stworzyli wspaniałą atmosferę, doskonale nas dopingowali - powiedział Janas. - Dlatego chciałbym ich przeprosić za naszą postawę w tym spotkaniu. Robię to w imieniu swoim i piłkarzy. Bardzo wam dziękujemy i bądźcie z nami.

Na zakończenie konferencji dziennikarze zapytali Janasa o to, czy po ewentualnej porażce z Niemcami nadal będzie miał kontrakt z PZPN. Powiedział, że jest pracownikiem, a nie pracodawcą, i dodał, że o to trzeba pytać prezesa związku. Na razie żadnych rozmów na temat swojej zawodowej przyszłości nie prowadził.
Wczoraj w południe piłkarska reprezentacja Polski przygotowująca się do meczu z Niemcami odbyła jedyny tego dnia trening. To pierwsze zajęcia polskich piłkarzy od przegranego 0-2 spotkania z Ekwadorem. Piłkarze trenowali na August-Wenzel-Stadion w Bar-singhausen. Przez pierwsze 15 minut zajęcia mogli obserwować nie tylko dziennikarze, ale i kibice. Wcześniej selekcjoner pozwolił na to tylko raz.
Kibice oglądali rozgrzewających się piłkarzy niemal w zupełnej ciszy. Byli przygnębieni porażką z Ekwadorem, brakowało im wiary w sukces w spotkaniu z zespołem gospodarzy mundialu.
- Jest jeszcze iskierka nadziei, ale jak tu być optymistą - mówił jeden z fanów. - Same złe wieści, ale nie możemy stracić wiary. Tak jak piłkarze.

Opinia

Artur Boruc, bramkarz
reprezentacji Polski:

- Powodem naszej porażki w meczu z Ekwadorem było to, że byliśmy nadmiernie ufni w swoje siły. Przegraliśmy z własnej winy, bo pamiętaliśmy nasze zwycięstwo 3-0 w Barcelonie. Myśleliśmy, że znów łatwo wygramy, ale wynik udowodnił, że byliśmy w błędzie. Zwyczajnie poszliśmy w rozsypkę. Graliśmy poniżej możliwości. Z jednej strony byliśmy długo przy piłce i mieliśmy czterech zawodników wspierających Żurawskiego, a z drugiej dopuściliśmy do strzelenia nam bramek, które nie powinny paść. Sądzę, że wraz z kolegami wyciągnęliśmy właściwe wnioski i w meczu z gospodarzami zrehabilitujemy się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska