Billboard ze zdjęciem rozszarpanego płodu w Opolu. Opolanie nie chcą oglądać tych szokujących obrazów

Mirela Mazurkiewicz
Szokujący billboard pojawia się w różnych częściach miasta. Działacze fundacji nie zamierzają przerwać kontrowersyjnej akcji.
Szokujący billboard pojawia się w różnych częściach miasta. Działacze fundacji nie zamierzają przerwać kontrowersyjnej akcji.
Billboard ze zdjęciem rozszarpanego płodu tym razem pojawił się w wersji mobilnej i od kilku dni jeździ po ulicach Opola. Bulwersuje to m.in. rodziców, których pociechy na widok szokujących obrazów wpadają w rozpacz. Działacze antyaborcyjni zapowiadają, że nie zamierzają składać broni, zwłaszcza, że w podobnej sprawie sąd ich uniewinnił.

- Jechałam w piątek z dziećmi z przedszkola i w pewnym momencie moja 6-letnia córka wpadła w histerię - wspomina pani Magdalena z Opola. - W pierwszej chwili nie wiedziałam, co się stało. Spojrzałam za okno i zobaczyłam wielki billboard z zakrwawionym płodem. Samochód na sąsiednim pasie ciągnął tę planszę na przyczepce. Córka była przerażona. Płakała i dopytywała, dlaczego to dziecko jest rozszarpane.

Sprawa drastycznych billboardów rozgorzała również w internecie. Opolanie zastanawiali się, czy nie ma sposobu, by zakazać prezentowania tak szokujących treści. Kilka osób zgłosiło problem policji. - Co mój 10-letni syn zrobił w kwestii aborcji, że ktoś zmusza go do oglądania takich okropieństw? Co zrobiły córeczki moich koleżanek, że musiały dziś wracać ze spaceru z płaczem? - pytała jedna z internautek.

Obrazy były zresztą szokujące nie tylko dla najmłodszych.

- Ja też nie chcę tego oglądać - napisała jedna z kobiet. - Nikogo nie zabiłam, nie pracuję w wydziale kryminalny ani w zakładzie pogrzebowy i te zdjęcia są dla mnie po prostu drastyczne.

- My tylko pokazujemy prawdę. Pretensje należy kierować do tych, którzy się tym procederem zajmują - broni pomysłu Adam Brawata z Fundacja Pro - Prawo do życia, która stoi za kontrowersyjną kampanią. - Nie stwierdziliśmy, żeby te obrazy wywoływały negatywne reakcje wśród dzieci. Najmłodsi zadają pytania, z którymi rodzice nie potrafią sobie poradzić i stąd moim zdaniem bierze się ich niechęć. Jeśli rodzic na widok baneru wpada w panikę i robi się agresywny, to dlatego dzieci płaczą, a nie z powodu tego, co zobaczyły.

Wiosną 2017 roku podobne banery pojawiły się przed szpitalem ginekologiczno-położniczym w Opolu. Fundacja Pro - Prawo do życia protestowała w ten sposób przeciwko aborcji. Sześcioro działaczy stanęło przed sądem, ale finalnie zostali uniewinnieni.

- Nawet, gdyby wyrok był skazujący i tak kontynuowalibyśmy tę akcję. Nie damy się przestraszyć sankcjami - mówi Adam Brawata. - Ale ten wyrok nas cieszy, bo rozwiązuje część problemów. W szpitalu ginekologiczno-położniczym w Opolu zostało zabitych 112 dzieci. Nie musiało się tak stać, ponieważ szpital może odmówić wykonywania tych procedur. Jeśli przestaną zabijać dzieci, my przerwiemy naszą kampanię.

Metodom fundacji przeciwni są również ci, którzy popierają ideę walki z aborcją. - Całym sercem jestem za życiem i robię wszystko, aby je chronić, ale bombardowanie ludzi takimi obrazami nie jest dobre - uważa ks. Jerzy Dzierżanowski z Diecezjalnej Fundacji Ochrony Życia.

Opolscy policjanci przyznają, że pod koniec ubiegłego tygodnia otrzymali pięć zgłoszeń, dotyczących drastycznych billboardów.

- Docieramy do osób, które poczuły się zgorszone tym obrazem - mówi Marzena Grzegorczyk z KWP w Opolu. - Musimy przyjąć od nich oficjalne zgłoszenie i sprawa będzie miała finał w sądzie.

Dwa sądy, dwa zdania

W czerwcu 2018 roku Sąd Rejonowy w Opolu uznał, że sześcioro działaczy Fundacji Pro - Prawo do życia popełniło wykroczenie i wymierzył im po 2 tysiące złotych grzywny oraz obciążył ich kosztami postępowania.

Sąd odwoławczy w grudniu ub. roku zmienił ten wyrok i uniewinnił obwinionych.

- Problemem była interpretacja pojęcia „nieprzyzwoity” - wyjaśnia sędzia Daniel Kliś, rzecznik Sądu Okręgowego w Opolu. - Sąd pierwszej instancji uznał, że prezentowane obrazy mogą nosić znamiona nieprzyzwoitych, a sąd drugiej instancji - że tak nie jest. Pojęcie nieprzyzwoitości, w ocenie sądu odwoławczego, odnosi się do spraw intymnych, skoncentrowanych wokół seksualności czy czynności fizjologicznych. Obwinieni mogli skorzystać z silnych środków wyrazu w ramach wyrażania swoich poglądów w wrażliwej i kontrowersyjnej kwestii, jaką jest aborcja. Sąd uznał, że było to działanie dosadne, ale nie nosiło znamion nieprzyzwoitości.

E-ZWOLNIENIE LEKARSKIE. Co się zmienia 1 grudnia?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska