Błażej Białas, prezes LZS-u Walce: Optymalnym miejscem będą pozycje 5-8. Oczywiście nie obrażę się, jeśli zakończymy sezon jeszcze wyżej

Paweł Sładek
Paweł Sładek
Błażej Białas, prezes klubu.
Błażej Białas, prezes klubu. Materiały klubowe LZS-u Walce
- Można powiedzieć, że znajdujemy się w centrum opolskiej piłki. A i tak kilka drużyn ubyło z 4 ligi, bo spadła Unia Krapkowice, Polonia Głubczyce, a jeszcze wcześniej Chemik Kędzierzyn-Koźle. Przez to powstała przestrzeń, którą chcemy wykorzystać. Kilka lat temu byłoby o to bardzo trudno - komentuje Błażej Białas, prezes LZS-u Walce zapytany o sporą konkurencję w pozyskiwaniu zawodników do klubów znajdujących się w niedalekim sąsiedztwie. Zespół z Walec chce zaznaczyć swoją obecność w 4 lidze, choć jego plany na ten moment nie wykraczają poza szczebel wojewódzki.

Rok temu po awansie do 4 ligi powiedział pan, że skład nie zostanie za bardzo przebudowany, bo ci, którzy zrobili awans, zasługują na to, żeby grać szczebel wyżej. Co zmieniło się w tym roku?
Roszady wynikały również z woli zawodników. Część z nich stwierdziła, że nie jest w stanie poświęcać tyle czasu na grę w piłkę na poziomie 4 ligi – a my wymagamy obecności na treningach. Średnia frekwencja u Łukasza Kabaszyna wynosi 90 procent. Trenujemy trzy razy w tygodniu, do tego dochodzi mecz. Szkoleniowiec bardzo dużo wymaga od zawodników. Zostało wprowadzonych wiele nowych zasad. Niektórym pozmieniały się priorytety życiowe. Niektórych chcielibyśmy zatrzymać w klubie. Mowa np. o Michale Teichmanie, który zawsze był określany mianem „naszego” zawodnika, czy Adamie Toszku. Życie pisze różne scenariusze.

Zdecydowaliście się wybrać na „zakupy”, m.in. do Gogolina, skąd przyszło do was trzech zawodników.
Naszym celem nie było osłabienie MKS-u Gogolin. Wojciech Stefanides, Tymoteusz Mizielski i Mykola Zhovtiuk to piłkarze, którzy podobali nam się od jakiegoś czasu. Zapytaliśmy ich, czy byliby zainteresowani przejściem do naszego klubu i tak też się stało. Mizielski to kapitan, jeden z wyróżniających się zawodników w 4 lidze. Stefanides jest świetnym bramkarzem, a po Zhovtiuku widać obycie z „wyższą” piłką – rozegrał kilka meczów na najwyższym poziomie w Ukrainie. Wszyscy trzej piłkarze są bardzo dużymi wzmocnieniami.

Walce leżą niedaleko Gogolina. Takie było wasze założenie, żeby w miarę możliwości ściągać zawodników z okolicy?
Zgadza się. W naszej drużynie jest coraz więcej wychowanków, piłkarzy z Walec i gminy Walce. I chociaż minionych rozgrywkach grali u nas chłopaki z Zabrza: Bartosz Sekuła, Dominik Święch, Bartosz Bartczuk, Szymon Przybylski, a każdy z nich prezentował wysoki poziom i piłkarsko na pewno by się utrzymał, to stwierdziliśmy, że nie tędy droga i chcemy się skupić na lokalnym rynku.

W okolicy Walec znajdują się: Zdzieszowice, Głogówek, Większyce i wiele innych miejscowości… macie sporą konkurencję w tym zakresie.
Można powiedzieć, że znajdujemy się w centrum opolskiej piłki. A i tak kilka drużyn ubyło z 4 ligi, bo spadła Unia Krapkowice, Polonia Głubczyce, a jeszcze wcześniej Chemik Kędzierzyn-Koźle. Przez to powstała przestrzeń, którą chcemy wykorzystać. Kilka lat temu byłoby o to bardzo trudno. Ale od tego czasu pokazaliśmy, że jesteśmy fajnym klubem, myślę, że dobrze zarządzanym. Dysponujemy dobrymi warunkami, żeby występować na 4-ligowym poziomie. Stąd zawodnicy często sami się do nas zgłaszają i wyrażają chęć dołączenia do LZS-u Walce.

Cieszymy się również sporą bazą kibicowską. Nie jest to zorganizowana grupa, jak na przykład w przypadku Chemika czy Unii, ale bardzo często zdarza się, że sympatyków LZS-u Walce jest więcej niż kibiców drużyny przeciwnej – nawet na meczach wyjazdowych. W taki sposób chcemy budować naszą markę.

Wracając do MKS-u. Czy w dalszej perspektywie chcielibyście chociaż spróbować nawiązać do infrastruktury i licznych grup młodzieżowych, która jest w Gogolinie?
Na duże wyrazy uznania zasługuje prezes MKS-u Adrian Kowolik oraz wszyscy działacze. Gogolin to lokalny wzór do naśladowania. Bardzo trudno będzie dogonić MKS w tym aspekcie, ale wzorujemy się na nim, chcąc powoli budować coś podobnego u nas. Przez kilka lat w Walcach nic nie działo się w tej sprawie, ale jakiś czas temu ta kwestia wróciła. W kwestii grup młodzieżowych: współpracujemy z Miro Fussballschule w Walcach, z trenerami Krzysztofem Buciorem i Arkadiuszem Mausem. Jest to owocna współpraca, dzięki której 14-osobowa grupa zawodników Miro przechodzi w struktury LZS-u Walce.

Jeśli chodzi o infrastrukturę, to w Walcach jesteśmy ograniczeni przestrzenią, a raczej jej brakiem. Nie mamy szans na wybudowanie kolejnych boisk w pobliżu głównego. Jest to też powód, dla którego cieszymy się ze współpracy z LZS-em Kromołów, który dzięki swojej uprzejmości pozwala nam na trenowanie na ich boisku. Sytuacja wygląda podobnie w naszej drugiej drużynie, połączonej zresztą z Kromołowem. Na ten moment w klubie trenuje około 110 zawodników. Musimy w miarę możliwości oszczędzać główne boisko, szczególnie jesienią, gdy warunki są trudne.

Tego typu problemy powodują, że 4 liga to wasze maksimum?
Z ciekawości sprawdziliśmy, jakie warunki musielibyśmy spełnić, żeby otrzymać licencję do gry w 3 lidze. Warunkowo otrzymalibyśmy licencję na jeden sezon, ale w perspektywie dłuższego okresu nie spełnialibyśmy wymogów. Jest za mało miejsc dla kibiców, a poza tym wymagane są osobne pomieszczenia m.in. dla delegatów.

Docelowo chcemy wprowadzać jak najwięcej dzieci z okolicy do klubu i otoczyć je stosowną opieką. 3 liga brzmi fajnie, ale to jest poziom półprofesjonalny, na który na ten moment w Walcach nie ma szansy.

O co gracie w tym sezonie?
Chcemy być solidną drużyną z górnej części tabeli i pourywać punkty silniejszym zespołom. W zeszłym sezonie udało się tak zrobić z prawie z każdym z czołówki.

Optymalnym miejscem będą pozycje 5-8. Uważam, że nasz potencjał kadrowy na to pozwala. Oczywiście nie obrażę się, jeżeli zakończylibyśmy sezon na jeszcze wyższym miejscu (śmiech). Ale trudno wyrokować. Zdarzają się kontuzje, niefortunne passe. Utrzymanie traktujemy jako rzecz obligatoryjną.

Ma pan niecałe 30 lat, w związku z czym domyślam się, że nagłe „wejście” i zarządzanie klubem musi być trudne.
Jest to bardzo trudne. Na początku człowiek nawet nie jest świadomy, jak wielu rzeczy musi się jeszcze nauczyć. Po ponad roku wciąż wiele elementów stanowi dla nas wyzwanie, stąd zawsze jesteśmy otwarci na sugestie dotyczące funkcjonowania klubu. Niemniej gdy doszło do wyboru prezesa, otrzymałem sto procent głosów. Także daję z siebie wszystko, żeby klub funkcjonował jak należy.

Dziękuję wszystkim zaangażowanym w klub, pracującym społecznie. Mógłbym wspomnieć o wielu osobach, ale na szczególne wyróżnienie zasługuje wiceprezes Denis Wiesner, którego wkład w funkcjonowanie klubu jest ogromny.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska