Bolesław Bezeg: Dzielą się ze sobą doświadczeniami

Bolesław Bezeg
Bolesław Bezeg
Że polityka ma w sobie wiele z teatru, nie trzeba nikogo przekonywać, szczególnie dziennikarzy. Nie raz miałem okazję obserwować zażarte kłótnie działaczy politycznych na rozmaitych debatach w radio czy w telewizji, albo podczas sesji organów samorządowych wszystkich szczebli, by potem ze zdziwieniem zobaczyć, jak serdecznie się żegnają, albo idą oblać udane starcie do ekskluzywnej knajpy.

Czy to źle? W sumie trudno powiedzieć. Z jednej strony cieszę się, że nie ma w nich zwierzęcej nienawiści do politycznych przeciwników, z drugiej zaś strony te pokazówki często przyczyniają się do pogłębiania przepaści dzielącej nasze społeczeństwo.

Oczywiście gdyby te debaty były grzeczne i pełne uprzejmości, zapewne przyczyniałyby się do popularyzacji w społeczeństwie dobrych manier, ale pewnie nie miałyby zbyt wielu widzów. Ci bowiem żądni są politycznej krwi. Zatem, by zapewnić sobie przychylność swego żelaznego elektoratu, politycy wylewają na przeciwników wiadra pomyj i cierpliwie znoszą tego typu zabiegi ze strony adwersarzy.

Oto po raz enty do wiadomości publicznej trafia informacja, że włodarze miast i regionów zatrudniają się nawzajem w radach nadzorczych samorządowych spółek. Tych zaś jest mnóstwo, a każda ma kilkuosobową radę nadzorczą. Członkom rad nadzorczych najbiedniejsze spółki komunalne płacą od 1500 zł miesięcznie, ale całe mnóstwo spółek płaci dwa, a niekiedy trzy razy tyle.

Wszystko to za aktywność rzędu pięciu-ośmiu godzin pracy w miesiącu, zwykle bowiem rada nadzorcza spotyka się raz w miesiącu. Jak z tego wynika, każdy chciałby być członkiem jakiejś rady nadzorczej, ale nie każdy może, bo obsadzają ich zgromadzenia udziałowców, którą to funkcję w spółkach samorządowych pełnią jednoosobowo wójtowie, burmistrzowie, prezydenci, starostowie i zarządy województw: czytaj marszałkowie.

Wymyślony w tym środowisku system znany w mediach pod nazwą „karuzela rad nadzorczych” pozwala im podnosić swoje dochody poprzez wzajemne powoływanie siebie lub członków rodzin zaprzyjaźnionych włodarzy do rad nadzorczych kontrolowanych spółek.

W urzędzie gminy czy miasta nie wzbudza sensacji fakt, że włodarz parę razy w miesiącu znika z roboty i jedzie, zwykle służbowym autem, w delegację do innego miasta. Wszak od samorządów oczekujemy dzielenia się doświadczeniami.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska