Do sporu pomiędzy burmistrzem a dziennikarką lokalnego tygodnika doszło na ostatniej sesji rady miasta.
Poszło o dyktafon. Dziennikarka chciała nagrać sprawozdanie, które burmistrz składa co miesiąc na sesji i w związku z tym położyła przed nim dyktafon. Na widok urządzenia Tadeusz Goc przerwał czytanie i po chwili stwierdził, że nie będzie mówił do "obcego mikrofonu".
- Ale panie burmistrzu, ja siedzę w końcu sali i tu nic nie słychać - argumentowała dziennikarka. - Poza tym sprawozdanie z pana działalności między sesjami nie jest tajne.
Burmistrz powtórzył, że nie zgadza się na nagrywanie. Przewodnicząca rady nakazała dziennikarce zabrać dyktafon.
Tymczasem zgodnie z przepisami każdy ma prawo uczestniczyć w sesji i nagrywać to, co mówią włodarze. Sprawozdanie burmistrza jest informacją publiczną i zgodnie z prawem można ją przenieść na "powszechnie stosowany nośnik informacji".
- Panie burmistrzu, to jest otwarte posiedzenie i każdy ma prawo nagrywać pana słowa - mówił oburzony radny Henryk Pawłowski.
- To skandaliczne, by bez pytania podkładać mi dyktafon - stwierdził po sesji Tadeusz Goc. - Nie zgadzam się na takie podsłuchiwanie.
Burmistrz zapowiedział, że także na następnej sesji nie pozwoli, by go nagrywano jego słowa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?