Była taka wojna...

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
- Jaruzelski powinien stanąć przed sądem. - Generała zaszczuli fanatycy. Poglądy 20-latków są tak samo podzielone, jak opinie reszty społeczeństwa.

Mieszkają w różnych miastach, uczą się w różnych szkołach lub pracują. Wszyscy urodzili się w 1981 roku. Nie pamiętają stanu wojennego, ale wiedzą o nim dużo. Najwięcej dowiedzieli się od rodziców.
- Stan wojenny kojarzy mi się z ograniczeniami praw ludzkich i z godziną policyjną, ale ponieważ nie mam takich doświadczeń, nie umiem sobie tego tak naprawdę wyobrazić - mówi Marta Chorzelska z Rudnik, która ślad stanu wojennego odkryła niedawno w swojej starej książeczce zdrowia w postaci pieczątki potwierdzającej prawo jej mamy do zakupu 500 gramów sera z powodu karmienia dziecka.

W wielu domach rówieśnikom stanu wojennego przekazano wspomnienia bardziej dramatyczne.
- Babcia opowiadała mi, że pradziadek został pobity przez ZOMO i na czworakach wracał z Niemodlina do Goszczowic - opowiada Michał z Tułowic. - Nie pamiętam tego, ale do dziś mam uraz do komunistów. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego Polacy strzelali do innych Polaków.
- Szczególnie podczas świąt rodzice raz jeszcze przeżywają rewizję sprzed lat w poszukiwaniu maszyny do pisania i ręcznej kauczukowej drukarenki. Sprzęt był ukryty w tapczanie, na którym leżała moja chora wtedy mama i szczęśliwie nie został znaleziony, ale szafy milicja wypruła - relacjonuje rodzinne wspomnienia Marcin Boruta z Chojnowa, który w Opolu studiuje polonistykę.

Opowieści o stanie wojennym towarzyszą od lat urodzinom Aldony Włoki z Dobrzenia Wielkiego, obecnie studentki archeologii w Poznaniu, która przyszła na świat dokładnie 13 grudnia 1981.
- Miałam się urodzić kilka dni później. Mama zdenerwowała się wprowadzeniem stanu wojennego i to pewnie przyspieszyło poród - mówi.
Niektóre wspomnienia ze stanu wojennego 20-latków śmieszą. - Mój ojciec był nauczycielem i kiedy już włączono telefony, próbował załatwić noclegi na szkolną wycieczkę. Dzwonił bez skutku do wielu miejsc. Po kilku minutach zatelefonował do niego jakiś nieznany człowiek i poinformował, że noclegi są już załatwione. W tym przypadku podsłuchiwanie rozmów wyszło więc na dobre - opowiada Anna Sebastian z Grodkowa.

Z mieszkania rodziców Ani dobrze widać okna grodkowskiego więzienia.
- Ojciec opowiadał mi, że w jedną z rocznic stanu wojennego więźniowie wystawiali świece w oknach i śpiewali pieśni patriotyczne. Milicja odpędzała wtedy rodziców i sąsiadów od okien - dodaje.
Dwudziestolatkowie prawdę o stanie wojennym czerpią nie tylko z domowych wspomnień, ale też z lekcji historii i własnych lektur. Wspominają to różnie.
- Nie uczono mnie o stanie wojennym ideologicznie. Nauczycielka pokazywała nam różne źródła i kładła nacisk przede wszystkim na fakty. Do dziś pamiętam treść przemówienia Jaruzelskiego, liczbę internowanych i hasła z tamtego czasu "Zima wasza, wiosna nasza" czy "Orła wrona nie pokona" - wspomina Michał Andruszko z Kietrza
Jego kolega z pokoju w akademiku, Paweł Czechalski z Kalisza, ma inne doświadczenia:
- Mój nauczyciel miał wyraziste prawicowe poglądy. Pokazywał "Solidarność" jako jedno wielkie dobro, a stan wojenny jako zbrodnię. Trzeba mu przyznać, że nie wymagał od nas, byśmy to widzieli tak samo jak on.

Urodzeni w roku 1981 są uczuleni na wszelkie próby manipulowania stanem wojennym.
- Staram się czytać o tamtych czasach jak najwięcej i możliwie różnorodnych autorów, by wyrobić sobie na stan wojenny swój własny pogląd - ani peerelowski, ani skrajnie prawicowy - zapewnia Michał Skałacki z Opola.
Podobnie jak wszyscy Polacy, dzisiejsi dwudziestolatkowie mają bardzo podzielone poglądy na temat stanu wojennego i osoby generała Jaruzelskiego. Niełatwo im się zdobyć na jednoznaczną ocenę.
- Gdyby Jaruzelski nie wprowadził stanu wojennego, stalibyśmy się republiką ZSRR, ale mimo to powinien stanąć przed sądem, bo jest odpowiedzialny za tragedie ludzkie, które się przy tym rozegrały, a których można było uniknąć. Myślę, nie tylko o uwięzionych, ale także o tysiącach wykształconych ludzi, których zmuszono do emigracji. Jak podczas II wojny wymordowano nam inteligencję, tak Jaruzelski spowodował wyjazd z kraju najlepszych ludzi - uważa Ania Sebastian.
- Jaruzelski nie jest dla mnie ani bohaterem, który ocalił Polskę przed agresją sowiecką, bo nie wiem tego na pewno, ani nie jest mordercą, który wydał rozkaz pacyfikacji "Wujka", bo tego też nie wiem na pewno. Dla mnie dziś jest człowiekiem zaszczutym i jako człowieka będę go bronił - deklaruje - Paweł Czechalski.
Marcin Boruta nie ocenia Jaruzelskiego politycznie. Jako człowiek jest to dla niego postać przegrana i nieszczęśliwa. - Mówi się, że rewolucja pożera własne dzieci. Ta zasada odnosi się do Jaruzelskiego - uważa.

Swoje oceny stanu wojennego dwudziestolatkowie chętnie odnoszą do współczesności:
- Nie lubię komunistów. Jeśli nadal będą prowadzić taką politykę jak dotychczas i podnosić obciążenia dla najbiedniejszych, to niedługo będzie potrzebny nowy stan wojenny - uważa Michał z Tułowic.
Dla Pawła Czechalskiego stan wojenny jest dzisiaj narzędziem do walki politycznej prowadzonej przez fanatyków. - Współcześni politycy nie chcą poznać obiektywnej prawdy o stanie wojennym. Oni chcą go wykorzystać. Ani lewica, ani prawica nie ma dystansu, bo jest uwikłana w przeszłość. Dopiero nasze pokolenie będzie umiało ocenić go obiektywnie.
Marta Chorzelska cieszy się, że nie urodziła się wcześniej: - Wydarzenia stanu wojennego oglądam w telewizji jako coś odległego, jak II wojnę światową. Myślę z ulgą o tym, że mnie to nie spotkało i nie brałam w tym udziału.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska