Cały dom na mojej głowie

Maria Szylska
Mąż pani Małgorzaty jest inżynierem budowlanym. Ale to właśnie na jej barki spadło stawianie domu.

Nagłe przypadki konsultowała przez telefon. - O własnym domu marzyłam zawsze - mówi. - Może dlatego, że wychowałam się w wielkim domu dziadka. Zdjęcie secesyjnego budynku położonego w Karpaczu zdobi do dziś ścianę w jadalni.
Dom miał być wybudowany koło Bielska-Białej, żeby było blisko na narty. Rozmowy związane z kupnem działki zostały mocno zaawansowane, gdy wybuchł stan wojenny i zaczęły się kłopoty z przemieszczaniem. Państwo Malińscy postanowili poszukać działki bliżej Opola. - Nie funkcjonowały wówczas biura nieruchomości, trzeba było wsiąść w samochód i na własną rękę przepytywać okolicznych gospodarzy, czy nie mają czegoś do sprzedania. Wreszcie odkryli coś dla siebie. Na zakupionym pasku gruntu rosła kukurydza.

Prace budowlane nie od razu ruszyły, trzeba było zbierać fundusze na inwestycję. Brakowało w owym czasie materiałów. Okazyjnie kupioną cegłę Malińscy odbierali jeszcze gorącą. Za to pani Małgorzata, która jest wielbicielką zieleni, każdą wolną chwilę poświęcała na organizację ogrodu. Ten wysiłek został nagrodzony. Budowa domu ciągnęła się siedem lat, za to sąsiedztwo rozkwitało. Brzoza pędzula w lecie pokrywa się płaszczem zieleni. Zasadzona obok płotu glicynia przyciąga wzrok fioletowymi kwiatami, a krzew o nazwie szczodrzec zakwita na kremowo. Obok róże gęsto oplatają ogrodową pergolę. Jest i oczko wodne, do którego pani domu zbierała żaby z okolicznych stawów, by latem potężnie kumkały.
Sam dom, w którym Malińscy mieszkają, jest obszerny - piwnice, spore przestrzenie na parterze, dwie sypialnie na piętrze. Jego właścicielka, choć jest osobą drobnej postury, wzięła na siebie ciężar budowy. - Mąż pracował za granicą, rad udzielał przez telefon. A kiedy przyjeżdżał do domu, to ciągle coś krytykował. Jak nie mogłam dojść do porozumienia z wykonawcami, dzwoniłam do siostry, która mieszka na południu Polski i też jest z branży budowlanej. Zawsze to wychodziło taniej niż zagraniczne rozmowy z mężem - wspomina swoje budowlane perypetie właścicielka.

Pod koniec inwestycji zdobyła spore doświadczenie. Mówi, że dziś mogłaby się wynająć w roli kierownika budowy, a ten, kto by ją zatrudnił, na pewno nie straci. Nie udało się natomiast uniknąć kilku błędów w trakcie realizacji domu. Przede wszystkim zbędne okazało się podpiwniczenie. Za to podniosło koszty budowy. Architekt tylko jedno okno w kuchni umieścił od strony północnej, gdyby nie przytomność umysłu pani domu, jadalnia pozbawiona zostałaby światła dziennego, bo od zewnątrz dobudowany został garaż. W ostatniej chwili trzeba go było przesuwać. Była też wpadka z basenem. - Kiedy się dowiedziałam, ile utrzymanie takiego urządzenia kosztuje, kazałam szybko zasypać dół, a uzyskane w ten sposób pomieszczenie służy jako pokój sportowy - mówi.

Okazał się on ulubionym pomieszczeniem całej rodziny. Pani domu ma swój kącik z kanapą i telewizorem. Na środku stoi wielki stół bilardowy, często okupowany przez syna Jacka. W rogu pokoju... domek z oknem, dachem i drzwiami. Tak gospodarze "wyróżnili" wydzieloną łazienkę. Ten pokój będzie miał połączenie z antresolą, pod warunkiem, że zbudowane zostaną schody. Pani Małgosia nie ukrywa, że ciągle brakuje czasu, by wykończyć wiele brakujących elementów. Pokój sportowy, ponieważ ma oddzielne wejście i doprowadzone media, będzie w przyszłości stanowił odrębne mieszkanie syna.
Dom jest ogrzewany koksem. - Wybór rodzaju ogrzewania był dla mnie najtrudniejszy - twierdzi. - Pytałam znajomych, czym palą, obliczałam koszty. Wreszcie padło na koks. Miesięczne ogrzanie domu w sezonie zimowym kosztuje nas i tak około 500 złotych.
W domu Malińskich uwagę zwracają ogromne okna usytuowane tuż nad podłogą. Dzięki temu, nawet w pozycji horyzontalnej, można podziwiać piękne widoki - pola, zieleń łąk. Malińscy nie mają złudzeń, że to już ostatnie lata tej sielskości. Niebawem na działkach obok zaczną wyrastać nowe domy. - I tak udało nam się wyrwać kilka lat względnego spokoju - mówią. I od razu dodają, że żałują tej długiej budowy. Dopiero teraz potrafią ocenić, że każdy rok spędzony w betonowym bloku był rokiem straconym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska