Feralnego dnia, kiedy szedł z taczką przez wieś, zauważył go miejscowy radny. Przekonany, że Witos kradnie żwir ze składu należącego do rady sołeckiej, powiadomił Straż Miejską, a potem policję. Tymczasem Witos twierdzi, że żwir zostawiła firma remontującą pobliski potok i że ma jej zgodę na pobranie tłucznia.
Jednak w lipcu 2009 roku Sąd Rejonowy w Prudniku uznał, że mężczyzna dopuścił się kradzieży 100 kilogramów tłucznia wartego 6 zł, należącego do rady sołeckiej. Sąd uznał, że cel, na jaki skradziony rzekomo tłuczeń miał być przeznaczony, nie ma znaczenia. Nie ma też znaczenia jego wartość. Ze względu na znikomą szkodliwość społeczną czynu sąd odstąpił od wymierzenia kary skazanemu.
Sąd Okręgowy w Opolu utrzymał ten wyrok w mocy, a Rzecznik Praw Obywatelskich odmówił Witosowi wniesienia rewizji nadzwyczajnej od wyroku.
- Dostałem nauczkę. Mam dość pomagania ludziom - skarży się mężczyzna. - Chodzi mi o obronę dobrego imienia, bo przecież nie jestem złodziejem!
Szczegóły tej bulwersującej sprawy w jutrzejszym papierowym wydaniu "Nowej Trybuny Opolskiej".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?